Pomimo niepowodzeń w Partii Republikańskiej nadal kwitnie zaprzeczanie wyborom

Phoenix w Arizonie – Przez prawie trzydzieści lat Buster Johnson, bez rozgłosu, pełnił funkcję członka Rady Nadzorczej w hrabstwie Mohave, ciemnoczerwonej części zachodniej Arizony.

Nawet gdy były prezydent Donald Trump forsował fałszywe twierdzenie, że za jego porażkę w wyborach w 2020 r. winę ponosi powszechne oszustwo, pomysł, że do takiego nadużycia doszło w Mohave, wydawał się śmieszny: Trump przewyższył hrabstwo ponad 50 punktami.

Jednak to niewiele pomogło w powstrzymaniu wzrostu negacji wyborów w kraju Mohave – i w całej Partii Republikańskiej.

Johnson, przez całe życie republikanin, który wcześniej był wiceprzewodniczącym oddziału stanowego partii, powiedział, że jest zakłopotany nagłą presją na wprowadzenie nowych środków, takich jak ręczne liczenie każdej karty do głosowania.

To żądanie jest powszechne wśród osób zaprzeczających wyborom, ale eksperci twierdzą, że technika liczenia głosów jest bardziej podatna na błędy, mniej wydajna i droższa.

Zgodnie z życzeniami swoich wyborców Johnson głosował za przejściem na liczenie ręczne, próbował jednak wyjaśnić wyborcom w hrabstwie, że takie kroki nie mają większego sensu.

„Takie rzeczy nie miały miejsca nigdy przed 2020 rokiem” – powiedział o fali nowych żądań zmiany systemu głosowania.

„Jesteśmy silnym hrabstwem republikańskim. Zawsze głosowaliśmy na kolor czerwony”.

Johnson przegrał w lipcu swoje starania o reelekcję w prawyborach Partii Republikańskiej na rzecz Sonny’ego Borrelliego, senatora stanowego, który popierał fałszywe twierdzenia Trumpa o powszechnym „sfałszowaniu” wyborów w 2020 r.

Borrelli zyskał jednak poparcie Trumpa, obecnego kandydata Partii Republikańskiej na prezydenta, który przyznał mu, że „od pierwszego dnia znajduje się na pierwszej linii walki z skorumpowanymi wyborami”.

Słaby rekord

Po porażce Trumpa w 2020 r. wielu republikańskich urzędników i kandydatów w całym kraju – zwłaszcza w wahadłowych stanach, takich jak Michigan, Pensylwania, Arizona i Nevada – przyznało się do jego fałszywych zarzutów o szerzące się oszustwa wyborcze.

W kilku przypadkach negacjoniści wyborów ubiegali się o stanowiska w całym stanie, które zapewniłyby im znaczący wpływ na proces wyborczy.

Niektórzy wyrazili także poparcie dla rzekomych wysiłków Trumpa zmierzających do unieważnienia woli wyborców poprzez plany wykolejenia procesu certyfikacji wyborów.

Trump i jego sojusznicy są oskarżeni o werbowanie urzędników stanowych do składania fałszywych zaświadczeń Kolegium Elektorów po wyścigu w 2020 r., co w rezultacie grozi mu federalny akt oskarżenia w Waszyngtonie.

Jednak dla kandydatów Partii Republikańskiej w górę i w dół karty do głosowania, umieszczenie w kampanii zaprzeczenia wyborom w centrum uwagi było użytecznym sposobem na uzyskanie poparcia byłego prezydenta.

Wyborcy byli również otwarci na zaprzeczanie wyborom. W październiku sondaż przeprowadzony przez Marist Institute for Public Opinion wykazał, że większość wyborców, bo 58 procent, była zaniepokojona możliwością oszustwa przy urnach wyborczych.

Wśród samych Republikanów liczba ta była jeszcze wyższa. Szacuje się, że 88 procent wyraziło zaniepokojenie oszustwami wyborczymi.

Patrice, wyborca ​​z Tucson, który niedawno przeprowadził się do Arizony ze wschodniego wybrzeża, powiedział, że rozumie potrzebę wdrożenia nowych środków w celu zapewnienia bezpieczeństwa wyborów. Prosił o zachowanie nazwiska, aby móc swobodnie wypowiadać się na temat swoich wątpliwości wyborczych.

„Jeśli w coś wątpisz, czy nie chcesz tego sprawdzić i zakwestionować?” powiedział Patrice. „Dzieje się coś, co zasługuje na to, aby je kwestionować”.

Znak wskazuje drogę do punktu wczesnego głosowania w Tucson w Arizonie, 28 października [Brian Osgood/Al Jazeera]

Jednak przyjęcie narracji Trumpa o skradzionych wyborach przyniosło odwrotny skutek dla niektórych republikańskich kandydatów ubiegających się o stanowiska publiczne.

Podczas wyborów śródokresowych w 2022 r. wielu zwolenników zaprzeczania wyborom wysokiego szczebla, którzy zdobyli poparcie Trumpa, przegrało start w wyborach powszechnych.

Byli wśród nich kandydatka na gubernatora Kari Lake i kandydat na sekretarza stanu Mark Finchem, którym nie udało się pokonać rywali Demokratów.

Podwojenie

Część obserwatorów politycznych zakładała, że ​​po niepowodzeniach w 2022 r. urzędnicy republikańscy mogą odstąpić od zaprzeczania wyborom w obawie przed zniechęceniem umiarkowanych wyborców.

Zamiast tego wielu Republikanów, w tym Trump, w dalszym ciągu forsuje fałszywe twierdzenia na temat wyborów w USA i podaje w wątpliwość poprzednie wyniki.

„Powinni zrobić papierowe karty do głosowania, głosować tego samego dnia, dokonać identyfikacji wyborcy i gotowe” – powiedział Trump, oddając głos we wtorek, podając w wątpliwość powszechnie stosowane głosowanie elektroniczne.

Kilka dni wcześniej, 2 listopada w Salem w Wirginii, fałszywie oskarżył Demokratów o podważanie wyniku głosowania, siejąc dalszą niepewność w procesie wyborczym.

„Chciałbym zdobyć powszechne głosowanie, gdy oszukują. Niech oszukują” – powiedział.

Część jego sojuszników przyjęła od tego czasu jego strategię kwestionowania wyników wyborów, które nie są dla nich korzystne. Lake, która obecnie ubiega się o reprezentację Arizony w Senacie, nigdy nie przyznała się do porażki w wyborach w 2022 roku.

„To zdecydowanie tendencja, która mnie niepokoi” – powiedział Al Jazeerze Kim, wyborca ​​w punkcie wczesnego głosowania w mieście Tucson. Poprosiła, aby w celu swobodnego wypowiadania się używać wyłącznie swojego imienia.

„Mam wrażenie, że ten proces jest zgodny z prawem i działa. Jestem także nauczycielem, więc przypomina to trochę mentalność przegranego, kiedy mówisz: „Nie poszło po mojej myśli, więc system musi być zły”. Zamiast zastanawiać się, co musisz zrobić lepiej, jest to wina kogoś innego.

Dodała: „To śmieszne”.

Eksperci ostrzegają, że rozpowszechnianie bezpodstawnych twierdzeń o fałszerstwach wyborczych może podważyć wiarę w całokształt procesu demokratycznego i stać się pretekstem do ograniczania dostępu do głosowania w imię bezpieczeństwa wyborów.

„Ruch antydemokratyczny przez ostatnie cztery lata opracowywał strategię osłabienia naszego systemu wyborczego” – powiedziała Al Jazeerze w oświadczeniu Joanna Lydgate, dyrektor generalna United Democracy Center, które monitoruje zaprzeczanie wyborom w całych Stanach Zjednoczonych.

„Osoby zaprzeczające wyborom próbują wrzucić piasek do przekładni na każdym etapie naszego procesu wyborczego, aby móc twierdzić, że coś poszło nie tak i wyrzucić wyniki wyborów, które im się nie podobają. Ale ostatecznie nasze wybory są wolne, uczciwe i bezpieczne”.

Zrodlo