Pepe Serer: "Brakuje mi kilku przyjaciół, a innych to dotyczy"

To bardzo trudne dni dla Hiszpanii i wszystkich mieszkańców Walencji, którzy doświadczyli dramatycznego zniszczenia ich ziemi, powodując ogromne straty w ludziach. Pepe Serer to jeden z Walencji, który grał w RCD Mallorca. Po przybyciu z Barcelony bronił cynobrowej drużyny przez cztery sezony.

To był koniec lat 80. i początek 90. ​​Obrońca pochodzi z Quart de les Valls, choć mieszka w Puçol, niedaleko stolicy. Od tygodnia z sercem na dłoni, przyznaje, że czeka na wieści o kilku bliskich przyjaciołach, którzy obecnie są zaginieni i na żywo w Deportes Cope Baleares słucha, jak mnóstwo materiałów pomocowych trafia do gmin przy Son Dotknięty stadion Moix. „Mam kilku zaginionych i innych, którzy zachowali to, co mieli na sobie. Problem w tym, że nadal tak się zachowują”.

Były obrońca dodaje, że „minął tydzień, a ludzie nadal są w połowie porzuceni. Wojsko, policja itp. zaczęło przybywać, ale wszelka pomoc jest niewielka. Co za ulga, że ​​na parkingu w Bonaire nie znaleziono żadnych ciał. to prawda, że ​​jest wielu zaginionych. „Po siedmiu dniach od powodzi wszystko wskazuje na najgorsze. Zawsze trzeba mieć nadzieję. Ciała odnajduje się w La Albufera, na plaży, w kraju, w którym to wszystko się wydarzyło”.

Były obrońca, obecnie reprezentant, twierdzi, że „ostrzeżenie było spóźnione, alarm wszczął się o ósmej po jedenastej po południu, kiedy wszyscy byli już na drogach, albo na parkingach. To było najgorsze. Ten strach przyszedł późno, bo ostrzeżenie nadeszło późno. Robi się bardzo upolitycznione i nie czas na to, ale muszę pomóc i wyciągnąć wnioski oraz ponieść odpowiedzialność. Byłem za granicą, w Korei, w Kazachstanie, gdzie zdarzają się trzęsienia ziemi i zjawiska naturalne, które budzą czujność. „Kiedy ogłasza się alarm cyklonowy, nawet Bóg nie opuszcza domu. Tutaj tego brakuje i traktujemy to lekko. To prawda, że ​​ostrzeżenie było spóźnione. Czerwony alarm ma swoje uzasadnienie”.

Serer jest zasmucony tą sytuacją i jednocześnie oburzony, że futbol się nie skończy. Nie przychodzi mu to do głowy. „Nie wiem, jak liga się nie zatrzymała, nie rozumiem tego, skoro wiemy, że futbol jest pełen pasji i że zależy mu na nastroju. Oglądam 10 lub 15 meczów w każdy weekend, ten jeden nie Nie miałem jaj, żeby to obejrzeć. Nie jestem podekscytowany. Uważam, że to godne pożałowania, że ​​to rozegrano. Mówię to z głębi serca. Uważam, że to okropne i pozbawione szacunku.

Zrodlo