Llore Pasco z San Mateo w stanie Rizal uznał za obraźliwe, słysząc, jak były prezydent Rodrigo Duterte nie tylko broni swojej śmiercionośnej wojny z narkotykami, ale także emanuje dumą z jej wyników.
Pasco, która zalicza swoich dwóch synów do tysięcy zabitych w budzących wątpliwości operacjach policyjnych podczas sześcioletnich represji, 79-letniemu mężczyźnie, który w poniedziałek stanął przed Senatem, gdzie ponownie wygłosił pełne przekleństw gadki na temat obrony kraju przed przestępców, nie okazał żadnych oznak skruchy, „ponieważ postrzega biednych jak zwykłe zwierzęta”.
„Nie troszczy się o nas i nie ma dla nas serca” – powiedziała. „W jego oczach jesteśmy bezużyteczni, nie oferując mu żadnej korzyści. Dlatego uważa, że można nas po prostu zabić.
Przemawiając na konferencji prasowej w środę, dwa dni po historycznym wystąpieniu Duterte podczas dochodzenia Senatu dotyczącego powrotu jego wojny narkotykowej, Pasco stwierdziła, że szczególnie uderzyła ją wymiana zdań między byłym prezydentem a senator Risą Hontiveros.
Zapytany przez Hontiveros, czy zabici podejrzani o narkotyki – głównie w wyniku policyjnych nalotów przeprowadzonych w slumsach i bez postawienia im formalnych zarzutów – zasłużyli na swój los, Duterte powiedział, że wolałby wydawać pieniądze dla potrzebujących, niż marnować je na żywność dla więźniów .
Kontynuacja artykułu po tym ogłoszeniu
Pasco spotkał się z mediami także jako członek Rise Up for Life and Rights, wspieranego przez Kościół sojuszu udzielającego różnych form pomocy rodzinom pogrążonym w żałobie po wojnie narkotykowej.
Kontynuacja artykułu po tym ogłoszeniu
Crisanto i Juana Carlosa
W nadziei, że Duterte wkrótce nadejdzie dzień rozliczenia, Rise Up oddaje głos osobom takim jak Pasco, która w maju 2017 r. straciła synów Crisanto i Juana Carlosa.
Bracia zaginęli na jeden dzień, zanim zobaczyła reportaż telewizyjny mówiący, że zginęli w policyjnej akcji przeciwko podejrzanym o „napad”.
W tamtym czasie Crisanto był 34-letnim ochroniarzem, a Juan Carlos 31-letnim pracownikiem kontraktowym w zakładzie energetycznym.
„W telewizji pokazano świadka oskarżającego (moich synów) o bycie rabusiami i że rzekomo byli policjanci, którzy przechodzili obok i widzieli ich (dokonujących rabunku), a ofiara wołała o pomoc” – wspomina Pasco w wywiadzie dla Inquirer.
Do rzekomego „spotkania” doszło w UP Arboretum lub na zalesionym obszarze kampusu Diliman Uniwersytetu Filipin.
Jak wynika z sekcji zwłok, obaj bracia zostali postrzeleni co najmniej siedem razy – dodała.
Matka nie chciała słyszeć żadnych zarzutów o napad. Zamiast tego podała inne wyjaśnienie, dlaczego jej synowie stali się celem wojny narkotykowej.
Listy „Tokhang”.
Pasco powiedział, że na kilka dni przed śmiercią Crisanto i Juan Carlos zgłosili się do władz wioski, aby „oczyściły” ich nazwiska, którym nakazano sporządzenie listy znanych w okolicy osób zażywających narkotyki lub handlarzy narkotykami.
Sporządzanie takich „list obserwacyjnych” z Barangay było jednym z głównych elementów cieszącego się obecnie złą sławą „Oplan Tokhang” prezydentury Duterte.
„Każdy Barangay miał informatorów, którzy znali użytkowników narkotyków i handlarzy narkotykami w okolicy. Moi synowie byli jedynie drobnymi użytkownikami, ale nie naciągaczami” – powiedziała. „Poszli do barangay, aby oczyścić swoje imię”.
„Później dowiedzieliśmy się, że osoby wymienione przez Barangay później zniknęły, a następnie okazały się martwe” – powiedział Pasco.
W dniu, w którym Duterte stanął przed prawodawcami, członkowie Rise Up zebrali się na prawdopodobnie najbardziej emocjonującej akcji masowej w ich historii, organizując wiec przed budynkiem Senatu.
„Niech wejdzie ICC”
„My, rodziny tych, którzy zginęli, jesteśmy przerażeni, ponieważ do tej pory nie udało nam się jeszcze osiągnąć sprawiedliwości” – powiedziała. „Nie możemy po prostu wnosić przeciwko niemu spraw (w kraju), ponieważ ma wielu sojuszników. Dlatego prosimy, aby ICC (Międzynarodowy Trybunał Karny) wkroczył i przeprowadził dochodzenie. Zobaczmy, dokąd zaprowadzi go ta duma.
Rey Cortez, członek Krajowego Związku Prawników Ludowych, powiedział, że rodziny Rise Up nadal muszą polegać na własnych zasobach, aby prowadzić sprawy karne przeciwko policji. Aby mieć jakąkolwiek realną szansę na skazanie, „muszą zebrać własne dowody, zatrudnić własnego biegłego z zakresu medycyny sądowej”.
Po pierwsze „trudno jest uzyskać od samej policji dokumenty, takie jak protokoły z dochodzenia i raporty z sekcji zwłok” – dodał Cortez. „Co gorsza, prokurator przydzielony do sprawy [would sometimes] zeznawać w obronie policji”.
Przytoczył przypadek Luisa i Gabriela Bonifacio, którzy zginęli w 2016 r. podczas operacji antynarkotykowej w ich domu w Barangay Bagong Barrio w mieście Caloocan.
Cortez przypomniała sobie, że podczas procesu członkowie ich rodziny ujawnili, że poproszono ich o podpisanie „zrzeczenia się prawa”, które pozwoli im zabrać ciała do domu, jeśli obiecają, że nie będą wnosić oskarżenia wobec funkcjonariuszy biorących udział w operacji. INQ