Trzeci tydzień meczów Ligi Mistrzów zakończył się bez większych niespodzianek – ponownie – ponieważ Lyon, Chelsea, Bayern Monachium i Manchester City utrzymały pierwsze miejsca w grupach.
Wszystkie cztery grupy mają tę samą liczbę punktów, a drużyny wygrały odpowiednio trzy, dwa, jeden lub zero meczów. Odzwierciedla to, jak bardzo konkurencja jest gotowa na zmiany, gdyż przepaść między czołowymi i dolnymi miejscami w tabeli nie zmniejszyła się w ciągu czterech lat od jej wprowadzenia.
Pomimo wprowadzenia w tym sezonie systemu ligowego w Lidze Mistrzów mężczyzn, rozgrywki kobiet przyjmą ten sam format dopiero w przyszłym roku. W wersji męskiej mogło brakować zagrożeń, ale różnorodność przeciwników, z którymi zespoły mogą się zmierzyć, wzmocniła zespoły takie jak Celtic i Brest na początku rozgrywek.
Tego rodzaju zmiana jest niezwykle potrzebna w zawodach kobiet, gdzie po losowaniu boleśnie widać, kto przejdzie do ćwierćfinału. Nierówne wyniki z tego tygodnia meczowego tylko to podkreślają: sześć z ośmiu spotkań zakończyło się zwycięstwem trzema lub więcej bramkami. Niezależnie od tego, jak dobrze przebiegnie faza ligowa w rozgrywkach mężczyzn, możliwość gry z szerszą gamą drużyn będzie bardzo potrzebnym bodźcem do gry kobiet.
Wszystkie oczy zwrócone są na sobotni mecz City z Chelsea…
Najważniejszy mecz sezonu WSL odbędzie się w sobotę, kiedy dwóch najlepszych zmierzy się z: Manchester City udaje się na Stamford Bridge na mecz z Chelsea. Będzie to pierwszy mecz City przeciwko Chelsea na własnym stadionie i będzie to dla Soni Bompastor największy sprawdzian w roli menedżera od czasu zastąpienia Emmy Hayes.
Obie drużyny różnie podeszły do meczów w Lidze Mistrzów, gdy City, które znajdowało się na szczycie tabeli z sześcioma zwycięstwami i remisem w siedmiu meczach, uznało drużynę bliską pełnego składu przeciwko Hammarby. W tym samym czasie Chelsea zostawiła w domu kilku kluczowych zawodników, którzy udali się do Glasgow na mecz z Celticem. Mayra Ramirez, Sjoeke Nusken, Millie Bright i Kadeisha Buchanan, które nawet nie pojechały do Szkocji, można się spodziewać, że wszystko zacznie się w sobotę.
Żadna ze stron nie rozwaliła swojego znacznie słabszego przeciwnika, City wygrało 2:0, a Chelsea 2:1, choć obie miały okazje na podwyższenie wyniku. Ponieważ City rozegrało wtorkowy mecz, będzie miało dodatkowy dzień odpoczynku, co mogło być czynnikiem, który pozwolił menadżerowi City Garethowi Taylorowi być bardziej zrelaksowanym w kwestii tego, kogo zaczyna. Gole Laury Blindkilde Brown i Aoby Fujino w drugiej połowie załatwiły sprawę.
Tymczasem Chelsea, która wygrała wszystkie sześć meczów WSL i strzeliła 23 gole, przeżywała nerwowe chwile w meczu z Celticem w zmienionym systemie. W pierwszej połowie grali trójką obrońców, a Bompastor zaryzykował i wybrał „drużynę B”, z ograniczonym dostępem do ławki rezerwowych. Goście również musieli wyjść od tyłu – Murphy Agnew dał Celticowi prowadzenie w 22. minucie, a Maika Hamano i Ashley Lawrence odpowiedzieli w ciągu 10 minut.
Taylor ma jednak jedno zmartwienie. Lauren Hemp była wyróżniającą się gwiazdą sezonu WSL, ale nie jest jasne, czy będzie gotowa na sobotni mecz po tym, jak opuściła mecz z Hammarbym z powodu bliżej nieokreślonej kontuzji.
„Jutro będziemy musieli wykorzystać naszą chwilę, przeprowadzić dobrą rozmowę i dowiedzieć się, na jakim etapie jesteśmy z personelem medycznym” – powiedział Taylor.
Drugą intrygą będzie wpływ solidności Taylora na rotację Bompastora. Na pierwszy rzut oka gracze powinni być nowi w Chelsea, a nawet starterzy, którzy udali się na północ od granicy, nie zagrali dłużej niż 45 minut.
Jednak zespół pierwszego wyboru Taylora jest już ustabilizowany i wydaje się, że regularnie gra razem. To będzie fascynujące spotkanie i choć nie zadecyduje o sezonie, może wyraźnie wskazać faworyta w wyścigu o tytuł.
Fluid Arsenal nadal dobrze się bawi pod wodzą Slegersa
We wtorkowy wieczór Arsenal zanotował kluczowe zwycięstwo 4:0 nad Juventusem, co zapewniło im drugie zwycięstwo w fazie grupowej. Po porażce z Bayernem Monachium w pierwszej kolejce wyjazdowy wyjazd do Turynu mógł zadecydować o tym, czy Juventus czy Arsenal będą na pole position, aby zakwalifikować się na drugim miejscu w grupie.
Frida Maanum zapewniła Arsenalowi prowadzenie w pierwszej połowie, ale kluczowa była seria bramek pod koniec drugiej. Stina Blackstenius, Mariona Caldentey i Caitlin Foord zdobyły gola w ciągu 12 minut, co dało Arsenalowi istotne zwiększenie różnicy bramek. Jeśli drużyny mają taki sam poziom w lidze UWCL, rozstrzygające remisy skupiają się na wynikach pomiędzy obiema drużynami, następnie różnicy bramek, a następnie zdobytych bramkach. Te dodatkowe trzy gole stawiają Arsenal na mocnej pozycji, nawet przed rewanżem w przyszłym tygodniu.
Zdobywanie bramek w nadmiarze stało się cechą menadżerską tymczasowego trenera Renee Slegersa. Była zastępczyni menedżera nie zmieniła się zbytnio w stosunku do systemu Jonasa Eidevalla, ale jej zmiany – i ich wpływ – przykuły uwagę. Arsenal strzelił dwa lub więcej goli po 70. minucie w czterech z pięciu meczów Slegers prowadzących.
Została skrytykowana za zastąpienie napastnika Alessii Russo w jedynym meczu, w którym tak się nie stało – zremisowanym 1:1 z Manchesterem United – ale jej proaktywność nie ustąpiła i wydaje się, że wprowadzenie świeżych nóg przynosi efekty.
Jest to dość podobne do tego, co robił Eidevall, ale gracze są wyraźnie w znacznie lepszej sytuacji dzięki stylowi zarządzania Slegers. Niedawne wyniki przeciwko Brighton & Hove Albion (5:0) i Juventusowi dotyczyły drużyn, które pasują do stylu Arsenalu, ponieważ starają się posiadać piłkę. Nie można jednak zignorować faktu, że Arsenal ponownie wygrywa kluczowe mecze – i wygrywa je kompleksowo.
Nie pozostanie to niezauważone, gdy zespół stara się o powołanie nowego głównego trenera. Następny w kolejce: derby północnego Londynu na wyjeździe z Tottenhamem Hotspur.
(Zdjęcie u góry: drużyna Chelsea dziękuje swoim fanom w Glasgow po pokonaniu Celticu; źródło: Ross Parker/SNS Group za pośrednictwem Getty Images)