Muszę podziękować mojemu tacie za wiele rzeczy, ale gdy dorastam, naprawdę doceniam wszystkie filmy, gry i muzykę, którymi się ze mną dzielił, gdy dorastałem. Od karmienia mojej miłości do muzyki lat 80. zespołami takimi jak The Jam, Queen, Tears for Fears i The Police, po wspólne oglądanie niezliczonych filmów, zarówno starych, jak i nowych, jego gust otworzył mnie na wszystkie gatunki. W końcu zamiłowanie taty do powieści graficznych, programów telewizyjnych i filmów o zombie trafiło do naszej rotacji i wkrótce stało się edukacją w zakresie kultowego klasycznego horroru – mówię o Nocy żywych trupów, Świcie żywych trupów, i Święto Zmarłych. Nie będę kłamać, krwawe efekty specjalne George’a A. Romero zawsze mnie przerażały, podobnie jak pomysł na zombie w ogóle, ale filmy nas połączyły.
Wydaje mi się, że to trochę zabawne wiązać się z tatą w związku z fikcyjnymi, mięsożernymi potworami, ale w końcu przeniosło się to na świat gier dzięki jedynej grze o przetrwaniu zombie w trybie współpracy, jaką kiedykolwiek lubiłem: State of Decay 2. Nie chcę przez to powiedzieć, że inne doświadczenia nawiązujące do tego gatunku są złe. Po prostu jako zdeklarowany przestraszony kot, który tak naprawdę boi się pomysłu, że zostanie zaatakowany przez zombie, twórca baz Undead Labs w otwartym świecie jest (jak dotąd ) to jedyny, z którym naprawdę sobie poradzę. Wynika to głównie z faktu, że mogę stawić czoła hordom, szukać zapasów i próbować przeżyć, mając ojca na oku, ale uwielbiam też poczucie pracy zespołowej, które zawsze jest między nami wspierane. Dla mnie ten serial jest czymś w rodzaju anomalii, ale sposób, w jaki w ciągu ostatnich lat zbliżył mnie i mojego tatę, sprawia, że tym bardziej jestem podekscytowany jego powrotem Stan rozkładu 3.
Zespół marzeń
Przez lata graliśmy z tatą w wiele gier i kiedy tylko udało nam się znaleźć trochę czasu, naszą najnowszą przygodą w trybie współpracy jest Deep Rock Galactic. Jednak State of the Decay 2 to gra, którą wspominam najmilej. Zawsze utkwił mi w pamięci sposób, w jaki zachęciło to nas do koleżeństwa i zjednoczyło nas, by stawić czoła wrogom, których tak dobrze poznaliśmy w innych mediach.
Wciąż pamiętam, jak zagrałem po raz pierwszy i poczułem się trochę zawstydzony perspektywą zanurzenia się w świecie opanowanym przez zombie. Wcielając się w rolę pierwszego ocalałego, wkrótce dołączył do mnie tata, który zaczął pokazywać mi podstawy, gdy zaczynaliśmy pracować nad kampanią. Pierwszą rzeczą do zrobienia jest znalezienie jedzenia, broni i czegokolwiek przydatnego, aby utrzymać się przy życiu. Jednakże, jak szybko się dowiedziałem, za każdym razem, gdy szukasz zapasów w sklepach lub opuszczonych domach, powodujesz hałas, co oznacza, że zawsze istnieje ryzyko, że możesz zwrócić niechcianą uwagę na poruszającego się nieumarłego. Robienie tego jako samotny ocalały może być pełną napięcia próbą, ale mój tata czuwał na zewnątrz i ostrzegał mnie, jeśli w pobliżu znajdowały się jakieś hordy lub szczególnie niebezpieczne zombie. Następnie odwdzięczyłem się, gdy przeszukiwał szuflady i pudełka, zapewniając sobie nawzajem poziom względnego bezpieczeństwa. Od samego początku zawsze miałem wrażenie, że naprawdę współpracujemy, aby utrzymać ocalałych przy życiu i zdrowiu.
To, co najbardziej podoba mi się w grze o przetrwaniu w otwartym świecie studia Undead Labs, to sposób, w jaki pozwala ona przełączać się między ocalałymi, których rekrutujesz, aby zbudować swoją społeczność. Im częściej będziesz grać konkretną osobą, tym bardziej stanie się ona biegła w swoich obszarach specjalizacji i tym bardziej będzie ogólnie utalentowana podczas poszukiwań i walki. Podczas jednej z sesji gry mój tata i ja odnieśliśmy taki sukces jako para ocalałych, że staliśmy się bardzo wykwalifikowani i zdobyliśmy świetne łupy. Właściwie nawet przywiązałem się do postacie, które graliśmy, ponieważ razem przeszliśmy już przez tak wiele na świecie.
To rozrywka
Ale oczywiście, im częściej grasz jedną postacią, tym więcej ryzykujesz, a za każdym razem, gdy opuszczasz swoją bezpieczną przystań, jesteś tylko o jedno ukąszenie zombie lub atak hordy od kopnięcia w kalendarz. Śmierć jest ważną częścią State of Decay 2, a strata ocalałego, w którą poświęciłeś tyle czasu, może być absolutnie druzgocąca. Nie sądzę, że kiedykolwiek pogodzę się ze śmiercią mojego pierwszego ocalałego, który uczył się podstaw razem ze mną z pomocą taty, ale to także sprawia, że gra w tę serię jest tak satysfakcjonująca; naprawdę czujesz, że zarabiasz każdego dnia i udaje Ci się przetrwać bez szwanku.
Naturalnie, kiedy w 2020 roku po raz pierwszy oficjalnie zaprezentowano grę State of Decay 3, pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było wysłanie SMS-a do taty. „Musimy w to razem zagrać, kiedy to wyjdzie!”, oznajmiłem, praktycznie rozmyślając o perspektywie przeżycia kolejnej apokalipsy zombie z tatą u boku… coś, czego nigdy nie myślałem, że poczuję. Przejdźmy szybko do roku 2024 i wciąż na to czekamy, ale nasza ekscytacja nie opadła. Wraz z wiadomością, że stojący za tym zespół jest większy niż kiedykolwiek, najnowsze spojrzenie na trzeci wpis tego lata zdawało się naprawdę odwoływać się do indywidualności ocalałych, co tylko napawa mnie większą nadzieją co do tego, co ma nadejść.
Jednak niezależnie od kształtu, jaki przybierze State of Decay 3, ważniejsze jest to, że, miejmy nadzieję, zasygnalizuje więcej wartościowego czasu z moim tatą, walcząc z nieumarłymi i budując więzi w zakresie strategii przetrwania. Nic nie łączy nas bardziej niż apokalipsa zombie.
Zobacz nasz wybór najlepsze gry survivalowe.