Nick Robertson z Maple Leafs próbuje przełamać największy kryzys w swojej karierze

To coś nowego dla Nicka Robertsona: przedłużający się kryzys w ofensywie.

Robertson strzelił mnóstwo goli w juniorach. Strzelił sporo goli (kiedy był zdrowy) w drużynie Toronto Marlies. Podczas swojej pierwszej dłuższej szansy w zeszłym sezonie w Toronto Maple Leafs Robertson strzelił 14 goli i 27 punktów w 56 meczach grając po 11,5 minuty dziennie, co odpowiada 21 bramkom i 40 punktom w sezonie. W okresie przygotowawczym prowadził Leafs, zdobywając pięć goli.

Więc tak, to – jeden gol w pierwszych 17 meczach drugiego pełnego sezonu NHL – jest dla Robertsona nowością. I próbuje to wszystko poukładać. Próbuje zmienić swoją grę. Po raz pierwszy w swoim hokejowym życiu próbuje nauczyć się czerpać pewność siebie z subtelniejszych aspektów gry, które nie obejmują protokołu.

Kiedy rozmawialiśmy na początku tego miesiąca, Robertson czuł się „całkiem nieźle” w związku z tym, jak przebiega jego sezon, pomimo nieistniejącej produkcji. I co dziwne, w tym momencie w pewnym sensie się zgodziłem. Nie, nie strzelił gola ani nie przyczynił się do przewinienia. I chociaż był to dla niego oczywiście problem, Robertson wyglądał, jakby stawał się coraz bardziej wszechstronnym graczem. Był mniej odpowiedzialny. Dbał o krążek. Radził sobie w defensywie, nawet przy mniej wygodnym rozmieszczeniu.

„Bez względu na to, jak bardzo jest to frustrujące, muszę zachować pewność tego, czego dokonałem i jak gram” – powiedział wtedy Robertson. „To nie tak, że grałem źle. Myślę, że gram całkiem niezły hokej. Niektóre gry są takie sobie, ale ogólnie myślę, że grałem całkiem nieźle. Mamy nadzieję, że produkcja pojawi się wkrótce wraz z zakończeniem sezonu.

Jedyny gol Robertsona – jedyny punkt – padł późną porażką z Columbusem 22 października, ponad miesiąc temu. Nawet pomimo kontuzji całego napastnika, jego czas na lodzie nie wzrósł. W środowym zwycięstwie Leafs nad Vegas zanotował jedynie 10,5 minuty i zajął drugie miejsce wśród napastników (nie licząc kontuzjowanego Matthew Kniesa). Gra tylko trochę więcej niż w zeszłym sezonie, ale niewiele. Wszystko to w ramach roku kontraktowego 23-latka, który może dostać szansę u boku Williama Nylandera, gdy Leafs zagrają z Utah w niedzielny wieczór bez Kniesa.

Robertson próbuje ulepszyć swoją grę, aby odblokować więcej ataku, a także dopasować się do stylu swojego nowego głównego trenera, Craiga Berube.

Prawdopodobnie żaden Leaf, z wyjątkiem Maxa Domi, nie ucierpiał bardziej z powodu niechęci zespołu pod przewodnictwem Berube do szybkiego wykorzystywania szansy niż Robertson. Większość z 14 bramek, które zdobył w zeszłym sezonie, zdobył właśnie w ten sposób.

Było tego sporo:

Możliwości, które obecnie w zasadzie nie istnieją dla Leafs.

To wyjaśnia, dlaczego Robertson jest zdeterminowany, aby zdobyć więcej krążków, odzyskać je przed atakiem i stworzyć w ten sposób okazje dla siebie i innych. Tak jak chciał jego trener. Możesz zobaczyć, jak to wygląda podczas niedawnego meczu z Ottawą, gdzie wytrwałość Robertsona ostatecznie zapewniła mu kontrolę nad krążkiem.

„Myślę, że stałem się lepszy w kradzieży krążków i chcę robić to jeszcze lepiej, ponieważ właśnie wtedy (grając na) trzeciej linii dostanę ataku” – powiedział Robertson. „Muszę odzyskać krążek, muszę znaleźć sposób, aby wejść w grę i po prostu skupić się na odzyskiwaniu krążka, próbując umieścić krążek na kiju”.

Jednak w przeciwieństwie do Kniesa czy Bobby’ego McManna Robertson znajduje się w niekorzystnej sytuacji fizycznej, jeśli chodzi o robienie tego typu rzeczy. Robertsonowi, najmniejszemu zawodnikowi Leafs, mierzącym 170 cm wzrostu i ważącego 78 funtów, po prostu trudniej jest wytrącić obrońców z krążka.

On to wie.

„Jestem małym facetem” – powiedział Robertson. „Dla mnie to duża szybkość, podnoszenie kijów, zwodzenie i czytanie, gdzie są (obrońcy).”

Robertson uważa, że ​​jest w tym coraz lepszy, spowalniając grę i czytając, gdzie będą znajdować się obrońcy. Uważnie obserwuje także swoich gwiazdorskich kolegów z drużyny. Podczas gdy Mitch Marner, Auston Matthews i William Nylander zbierają pochwały głównie, co jest zrozumiałe, za efektowne ataki, które wykonują, wszyscy trzej to elitarni złodzieje krążków.

„Myślę, że to jest powód, dla którego często popełniają ataki, ponieważ kradną krążki” – powiedział Robertson. „Myślę, że dla mnie jest to nauczenie się, jak wykorzystywać swój typ ciała na swoją korzyść do kradzieży krążków. Staram się robić to lepiej.”

Marner nie jest dużo większy – ma 180 cm wzrostu i waży 180 funtów – od Robertsona. Według Robertsona Marner jest bystry w wybieraniu, „kiedy będzie ostro atakował faceta, a kiedy będzie cierpliwy”.

Robertson nie ukradł jednak wystarczającej liczby krążków, przez co nie stworzył sobie okazji do ataku, aby zrekompensować brak okazji do gry w ataku, jaki obecnie dostaje. Miał problemy z oddawaniem strzałów i wyprowadzaniem ich z ciasnych miejsc, gdzie – jak większość zawodników – ma większe szanse na zdobycie gola.

Rozważmy jego mapę strzałów w zeszłym sezonie:

Do tego sezonu:

Część problemu: zbyt wiele prób Robertsona zostaje zablokowanych lub całkowicie nie trafia do siatki. W 17 meczach został zablokowany 17 razy, a kolejne 17 razy nie trafił do siatki. W każdym meczu jedna próba kończy się odrzuceniem, a druga nie trafia w bramkę. To dużo jak na gościa grającego 12 minut dziennie.

Robertson kończył mecz z dokładnie jednym strzałem w 12 ze swoich 17 meczów. Nadal odgrywa ograniczoną rolę w grze w przewadze, gdzie jego mocny strzał mógłby teoretycznie spowodować większe obrażenia.

Trudno jest zdobyć bramkę, mając tak niewiele okazji, zwłaszcza gdy są one niemal w całości stworzone przez nas samych. W zeszłym sezonie Robertson wykonał najlepszą robotę, grając z Domim, wysokiej klasy rozgrywającym. Jego najczęstszym współpracownikiem liniowym w tym sezonie jest Pontus Holmberg, który nie ma takich umiejętności.

„Wszyscy są tacy szybcy i dobrzy w defensywie. Myślę, że trafiasz głównie po nieudanych zagraniach i zmęczeniu drużyn podczas kontroli wstępnej” – powiedział Robertson. „Bardzo trudno jest oddać strzał od środka. W dużej mierze polega to na tym, że odbijasz się w środku, uciekasz lub walczysz dwa na jednego. Tak naprawdę trudno jest dostać się do środka.

Jedna rzecz, którą Robertson zauważył na nagraniu, którą może ulepszyć: korzystaj z większej liczby okazji, które trwają ułamek sekundy, aby wkroczyć do środka i oddać krążek.

Próbuje znaleźć pozytywne strony w tej suszy, która sprawiła, że ​​rozegrał 10 meczów z rzędu bez punktu.

„Myślę, że to dla mnie błogosławieństwo w nieszczęściu, że nauczyłem się cierpliwości i dumy w innych obszarach mojej gry, aby nabrać pewności siebie, dzięki czemu gdy sprawy nie układają się pomyślnie (no cóż, w ofensywie), mogę być dumny z takich rzeczy, jak wygrywanie bitew krążkami , dotarcie do właściwych miejsc, wejście na linię (strzelania) (jako obrońca). Jestem z tego bardziej dumny niż w zeszłym roku” – powiedział Robertson.

Robertson przez cały sezon przebywał na lodowisku tylko dwa razy, strzelając pięć na pięć goli. To po części efekt świetnej gry na bramce. Jednak podstawowa defensywa Robertsona jest solidna i poprawiona w porównaniu z zeszłym sezonem, chociaż w większości grał na trzeciej i czwartej linii.

To jednak nie wystarczy.

Krążek musi zacząć wpadać do środka. W końcu szczegóły nie wystarczą.

(Zdjęcie na górze: Nick Turchiaro / Imagn Images)

–Statystyki i badania dzięki uprzejmości Natural Stat Trick, Hockey Reference i Evolving Hockey

Zrodlo