Strzał z wyskoku Saben Lee z 0,1 dziesiątymi głosów skazał Madryt (79-78)które poniosło szóstą z rzędu porażkę na wyjeździe pomiędzy Ligą a Euroligą. Biało-czerwoni wciąż nie znają zwycięstwa na własnym boisku, gdzie po raz kolejny pokazali, że są bezbronnis, marnując 9-punktowe prowadzenie, z którym weszli na ostatnią kwartę (55-64, min 30).
Wkład Hezonja (18), Campazzo (16+2+7) i Tavares (11+7) było niewystarczające dla Madrytu, na który nie można było liczyć Ibaka (niedyspozycja) i Musa (kostka) i po raz kolejny dał radę w obronie, oddał 18 zbiórek w ataku który napędzał Maccabi prowadzonego przez Lee (19) i Jokubaitis (17).
Hezonja ożywia biel
Początek meczu biało-czerwonych nie był dobry. Inicjatywę przejęli Izraelczycy dzięki sukcesowi z potrójnej bramki, w którym Sorkin, a nawet Rivero poprowadzili Tavaresa do linii trzech punktów, aby jego strzały były opłacalne (18-13, min 7). Madryt utrzymywał puls dzięki gigantowi z Zielonego Przylądka, a przede wszystkim dzięki nim Hezonja, zwłaszcza intonowana w pierwszym akcie (9 punktów). A Llull, dwoma trójkami prosto z bramki, pozwolił swojej drużynie objąć prowadzenie (21-23, min 10).
Ta przewaga nie trwała długo białych, którzy już na początku kampanii ponownie popełnili kolejny ze swoich największych grzechów. W połowie drugiego aktu stracili już dziewięć zbiórek pod koszem.co Maccabi wykorzystał do zdobycia gola dwie trójki Sabena Lee (33-27, min 15). Nieobecność Ibaki zmusiła Mateo do wycofania się Sidi Gueye (17 lat), aby dać Tavaresowi odpocząć. Zbiegł się na boisku z Hugo Gonzáleza i Rathan-Mayes. A wyniki jego zespołu spadły.
Maksymalna przewaga Izraela (36-29)
Izraelczycy ustalili swój maksymalny dochód z częściowe 15-6 prowadzone przez infalibe Jokubaitisa (36-29, min 17). Madryt w końcu zakasał rękawy w obronie i pojawił się w ataku Campazzotak samo jak prawie zawsze, położyć swoją drużynę na plecach i prowadzili druzgocącym częściowym wynikiem 0-14 z 12 punktami, co wywołało uśmiech na twarzach białych po pierwszej połowie (36-43, 18 min).
Sorkin ożywił Izraelczyków, którzy po raz kolejny wykorzystali ofensywne odbicie i doprowadzili do remisu (49-49, min 27). Ale biali dali nowy atak trójkami Abalde’a i Hezonji dwie akcje 2+1 w wykonaniu Tavaresa i samego Abalde’a (55-64, min 30). Prawie wszystkie próby powrotu Maccabiego kończyły się w ramionach gigantycznego Tavaresa, wszechobecnego w okolicy.
Mimo to ci z Odeda Kattasza nie poddali się, Wykorzystali kolejną lukę w ofensywie, dzięki której biali utrzymali się na pozycji psztuka spod ręki Hoarda i Lee (62-66, min 34). Madryt utrzymał tę niewielką przewagę po ataku Tavaresa i rzutach wolnych Llulla i Rathana-Mayesa (64-72, 36 min).
Ostateczny upadek Madrytu
Ale po raz kolejny Został ukarany za zbiórki w ofensywie oraz pomiędzy Jokubaitisem i Rivero Pozwolili swoim bliskim marzyć (77-78, min 37), po stracie trójki Hezonja Zostały 53 sekundy. Następnie Campazzo spudłował wślizg z 14 sekundami i Poznaj Lee skazał Madryt na 0,1 dziesiątej sekundy przed końcem, który przegapił ostatnią próbę alley-oop pomiędzy Campazzo i Hezonją oraz wciąż nie wiedząc o zwycięstwie u siebie (6-0).
Karta techniczna:
79 – Maccabi Tel Awiw (21+15+19+24): Jokubaitis (17), Sorkin (13), Rayman (2), Hoard (8), Randolph (8) -pięć starterów-, Lee (19), Rivero (10), Cohen (2), Dibartolomeo (-).
78 – Real Madryt (23+20+21+14): Campazzo (16), Abalde (8), Hezonja (18), Ndiaye (2), Tavares (11), -początkowa piątka-, Rathan-Mayes (7), Llull (9), Deck (7), Gueye (- ) i Gonzáleza (-).
Sędziowie: Tomislav Hordov (Chorwacja), Saulius Racys (Litwa) i Nick Van den Broeck (Belgia). Wykluczony przez pięciu osobistych Sorkinów.
Przypadki: 7. kolejka Euroligi rozegrana w hali Aleksandara Nikolicia w Belgradzie. Piłkarze Realu Madryt nosili czarne krepy na koszulkach ku pamięci ofiar Dany.