Kochanie, obudź się, już czas Saturday Night Live coroczny musical Johna Mulaneya. W tym roku zadanie jest proste, ale stawka jest absurdalnie wysoka: Pete Davidson właśnie próbuje kupić mleko w Duane Reade na terminalu autobusowym Zarządu Portu Nowego Jorku. (Tak, ten sam.)
„Weekend Update” SNL żartuje z wyborów i wypadku Trumpa z ciężarówką
Jeśli śledziliście trwającą już sześć lat sagę z Mulaneyem, Davidsonem i Chrisem Reddem (który niestety się nie pojawił) – znacie tę wiertarkę. Razem z obsadą przeprowadzili nas przez najdziwniejsze społeczne faux pas w Nowym Jorku, od zamówienia homara w restauracji po próbę zakupu sushi na lotnisku La Guardia.
Można powiedzieć, że Mulaney to po prostu wielki kujon, który interesuje się dwiema rzeczami: Nowym Jorkiem i musicalami. Niemal można poczuć, jak wewnętrzny dzieciak teatru promienieje dumą, składając złożone hołdy Król Lew, Les Miserables, Smara nawet Kabaret.
To czysty, bezkompromisowy maniak z Broadwayu. Jest to także zabawnie pobłażliwe i jesteśmy tu absolutnie po to.