Jeśli Vancouver Canucks lub ich kibice spodziewali się, że ich mecz przeciwko San Jose Sharks będzie przypominał słoneczny spacer po zacienionej winnicy w Północnej Kalifornii, to w sobotni wieczór ich oczekiwania zostały pokrzyżowane.
Przez większą część pojedynku z Sharksami Canucks grali bez zarzutu w ofensywie. Byli stosunkowo silni w defensywie przeciwko przegrywającej drużynie Sharks, ale San Jose skutecznie wywarło presję na obrońcach Vancouver poza atakiem.
W pierwszej połowie Sharks zdołali wykorzystać stratę w strefie defensywnej i otworzyć wynik. I nawet gdy Vancouver odpowiedziało, kluczowy gol Piusa Sutera zapewnił remis w drugiej kwarcie, po którym nastąpił kluczowy strzał Kevina Lankinena w ucieczkę na Williama Eklunda, który utrzymał remis.
Vancouver potrzebowało prawie pełnych 60 minut, aby ostatecznie rozbić San Jose. Nawet po tym, jak klub objął prowadzenie w końcówce trzeciej tercji po pierwszym golu Jake’a DeBruska w sezonie, Vancouver nie mógł do końca odstraszyć Sharks, tracąc w końcówce zawodów katorżniczą bramkę do pustej bramki.
Potem losy się odwróciły. Suter, wyniesiony do linii Eliasa Petterssona, poprowadził doskonałą zmianę reakcji. Otrzymał informację od Conora Garlanda i zdobył bilet dla Vancouver na czwarte regulaminowe zwycięstwo w młodym sezonie NHL. Vancouver rozpoczęło swoją podróż po Kalifornii zwycięskim akcentem – choć z włosami na karku.
Oto trzy dania na wynos z dzikiego w San Jose.
Kevin Lankinen znów staje na wysokości zadania
W sobotni wieczór Sharks nie zarobili zbyt wiele. Chociaż nie pojawili się w San Jose z taką pilnością strzału z armaty, jakiej można było się spodziewać po nierównym strzale z rąk New Jersey Devils na Rogers Arena 6:0, W sobotę Vancouver wyróżniała się znakomita gra w pierwszych fazach spotkania.
San Jose miało ogromne problemy z ustawieniem się na końcu lodowiska Vancouver w pierwszej kwarcie, a kiedy im się to udało, jeszcze większymi trudnościami miało przebić się przez obronę Vancouver. Jeśli priorytetem Canucks był powrót do „ochrony wnętrzności lodu”, jak często to opisuje Rick Tocchet, poradzili sobie z tym konkretnym zadaniem.
Vancouver w meczu z San Jose wyglądało nieco bardziej niepewnie.
Wychodząc liczebnie i w szybkim tempie przez strefę neutralną, Sharks wygenerowali kilka wysokiej jakości okazji do zdobycia gola, a także kilka innych okazji, które zginęły tuż przed kluczowym podaniem.
Zwłaszcza w tych sztukach Lankinen musiał być ostry. A ponieważ coraz bardziej ugruntowany bramkarz numer 1 Vancouver pojawiał się w tym sezonie tak często, sprostał temu zadaniu.
Kluczowe zatrzymanie Mikaela Granlunda i doskonała interwencja kończąca jego pięć dołków po szansie na ucieczkę od Eklunda to znaki interpunkcyjne w kolejnym znakomitym występie Lankinena. Wolałbyś, żeby Canucks nie potrzebowali doskonałego bramkarza, aby wypracować sobie zwycięstwo przeciwko drużynie takiej jak skromne Sharks, ale nie tak wyglądał sobotni wieczór.
Na szczęście dla Vancouver, ponieważ brał udział we wszystkich startach w tym sezonie, mocne zatrzymywanie krążka przez Lankinena sprawiło, że wynik wyglądał lepiej, niż mógłby na to zasługiwać wysiłek klubu.
Oznaki postępu w grze w przewadze Canucks?
Okaż uznanie temu zespołowi Sharks. W każdym meczu Sharks przegrywali co wieczór i bez swojego wyjątkowego najlepszego zawodnika w klasyfikacji generalnej, Macklina Celebriniego z North Vancouver, znajdującego się obecnie w składzie, Sharks przynajmniej grają w zorganizowany hokej. A dzięki takim zawodnikom jak Tyler Toffoli, Jake Walman, Alex Wennberg i Cody Ceci w tym sezonie tworzą skład o znacznie bardziej wiarygodnym wyczuciu na poziomie NHL niż to, co widzieliśmy w tej serii w zeszłym sezonie.
Jednym z obszarów, w którym widoczne są subtelne ulepszenia San Jose, są zespoły specjalne. Gra w przewadze Sharks jest zadowalająca – solidnie przeciętna. To samo dotyczy zabójstwa karnego. Pomimo niedawnej serii zwycięstw, San Jose nie ma koni niezbędnych do wygrywania meczów grupami, ale jest na tyle mocny, że nie zapewnia swoim przeciwnikom „wieczóru punktów” za każdym razem.
Ma to znaczenie, ponieważ gra w przewadze Canucks, mimo że nie zakończyła się wynikiem bramkowym, zrobiła znaczący krok naprzód zarówno na podstawie testu wzroku, jak i danych leżących u jej podstaw. Mając dwie okazje, Canucks zdołali przynajmniej wygenerować znaczące strzały i okazje do zdobycia gola, a jednocześnie dobrze się ustawić i zasypywać Sharks faktycznymi próbami strzałów. To mogą być małe kroki, ale zawsze coś, szczególnie biorąc pod uwagę, jak małą presję wywierało Vancouver dzięki przewadze mężczyzn przez większą część sezonu.
Dwie zmiany wyróżniały najlepszą drużynę grającą w przewadze w Vancouver, pomimo spójności personelu. Po pierwsze, strzelając krążkiem, wydawało się, że ekipa Vancouver grająca w przewadze chciała przesuwać krążek szybciej i bezpośrednio niż w poprzednich meczach. To była mile widziana zmiana.
Po drugie, po przejściu przez strefę neutralną wyglądało na to, że Quinn Hughes miał więcej zielonego światła, aby po prostu poprowadzić ucieczkę i uniknąć podania z dołu, jeśli uzna, że byłby w stanie samodzielnie zaaranżować wejście do gry jako posiadacz krążka. Przy drugiej okazji Vancouver do gry w przewadze zaaranżował dwa czyste podania Canucks, które z kontrolą przekroczyły niebieską linię.
Hej, to początek.
PEW PEW PIUS O ZWYCIĘSTWO 🎯 pic.twitter.com/1b6h9O37tu
— Vancouver Canucks (@Canucks) 3 listopada 2024 r
Wielka noc Piusa Sutera
Zdegradowany do gry na pozycji środkowego czwartej linii drużyny Canucks przez większą część sezonu, Suter pozostał swoim zwykłym, konsekwentnym, stabilnym i ciężko pracującym sobą przez cały sezon.
Jednak nie często miewał takie noce jak w meczu z San Jose. Strzelił kluczowego gola decydującego o remisie, a w końcowych sekundach dodał dramatycznego zwycięzcę meczu.
W miarę upływu czasu Suter znalazł się w pierwszej szóstce, gdzie regularnie grał z Petterssonem i Garlandem. Te zmiany w drugiej linii z Suterem na skrzydle miały sens i oczywiście nie bardziej niż ich ostatnia zmiana w grze – która zakończyła się wystrzeleniem lasera przez Sutera obok Mackenziego Blackwooda z uroczej wirującej konfiguracji z Garland do zapewnić regulaminowe zwycięstwo.
Suter jest w stanie utrzymać punkt obrotu czwartej linii. Tak naprawdę klub może potrzebować jego pozostania, biorąc pod uwagę, że w sobotę Nils Åman został zwolniony. Można jednak postawić tezę, że mógłby lepiej nadawać się na skrzydłowego znajdującego się nieco wyżej w składzie. Suter sam przedstawiał ten argument w zeszłym sezonie oraz podczas play-offów i potwierdził go swoim sobotnim występem.
(Górne zdjęcie Piusa Sutera świętującego z kolegami z drużyny po strzeleniu zwycięskiego gola: Robert Edwards / Imagn Images)