VANCOUVER, Kolumbia Brytyjska — Po dramatycznym dniu drużyna Vancouver Canucks gościła we wtorek wieczorem w Rogers Arena czołową drużynę New York Rangers i walczyła zaciekle w trudnych okolicznościach. Canucks nie udało im się zdobyć bramki, ale wysiłek był godny pochwały.
Ogólnie rzecz biorąc, najważniejszy wniosek jest taki, że Canucks w przekonujący sposób pokazali, że mają wystarczający talent, integralność strukturalną i rzeczy utrzymać się na powierzchni pomimo nieokreślonej nieobecności czołowego środkowego JT Millera, a także brakującego skrzydłowego Brocka Boesera, który strzelił 40 bramek, i bramkarza kalibru Vezina Thatcher Demko.
Wtorek po prostu nie wystarczył, ale Canuckowie z pewnością nie wyglądali na barany kierowane na rzeź. W miarę upływu czasu drużyna Rangersów słabła, a Canucks mocno naciskali w ostatnich minutach, aby wyrównać wynik.
Ostatecznie jednak nie przyniosło to żadnych rezultatów. Rangersi, jak to często ma w zwyczaju, znaleźli wystarczająco dużo wyjątkowych zagrań swoich najlepszych zawodników, aby pokonać Canucks i wygrać 4:3 na lodzie w Vancouver.
Oto nasze trzy wnioski z trudnej, niezapomnianej nocy w Rogers Arena.
Pettersson wkracza
Canucks potrzebowali swoich najlepszych zawodników, aby pod nieobecność Millera (oraz Boesera i Demko) podnieśli swoją grę na wyższy poziom, a najlepsi gracze z Vancouver właśnie to zrobili.
Quinn Hughes był elektryzujący, zwłaszcza po swoim otwierającym mecz golu – wspaniałym backhandu zdobytym po ataku w wewnętrzną bramkę – który zmylił Igora Shesterkina.
Conor Garland, jak to często ma miejsce, był w środku wszystkiego. Dołożył świetne wykończenie i pod koniec drugiej tercji wyrównał wynik na 3.
Canucks wymagali jednak wysokiego poziomu dwukierunkowej kontroli ze strony kolejnego zawodnika ze środka. Odpowiedzialność ta spadła na Eliasa Petterssona i choć w trzeciej tercji został powalony do siatki po zwycięskim meczu, Chrisie Kreiderze, stanął na wysokości zadania, a nawet więcej.
Przez pierwsze 40 minut Pettersson prowadził wszystkich zawodników Canucks w czasie lodowym, a jego czas na lodzie pięć na pięciu wyprzedził swoich przeciwników 9-2. Vancouver również pokonało Rangersów 2:1, a Pettersson grał na lodzie z równą siłą.
Pomimo błędu w obronie w końcówce – z pewnością kosztownego – niezwykle ważne jest, aby Pettersson zdobył swoje minuty w takim stopniu. To znaczący, pozytywny sygnał dla klubu, który planuje utrzymać się na rynku podczas nieobecności Millera.
Minuty, w których Vancouver dopasowuje linię Millera do pary Hughes-Filip Hronek, to wierzchołek włóczni wyrównanego ataku Vancouver, a bez Millera w składzie ta konkretna broń zachowała swoją najnowocześniejszą broń we wtorek wieczorem. To dało szansę Canucks. Trzeba będzie to powtórzyć, aby w nadchodzących tygodniach klub mógł poradzić sobie z niedoborami kadrowymi.
Bez blokowania, nie ma problemu dla Silovsa
Mając normalnego pic.twitter.com/go1K7P8ZvP
— Pete Blackburn (@PeteBlackburn) 20 listopada 2024 r
Jaką różnicę robi tydzień. Tydzień temu wydawało się, że Arturs Silovs szybko wypada z planów Vancouver na poziomie NHL. Na liście głębokości bramkarzy wyprzedził go Kevin Lankinen, a wraz ze zbliżającym się powrotem Demko wydawało się, że będzie gotowy na powrót na poziom ligi amerykańskiej.
W ciągu ostatniego tygodnia Silovs zmienił narrację otaczającą go w tym sezonie. To było pełne 180.
Teraz Lankinen jest bramkarzem z problemami, a Silovs zapewnił Canucks dwa solidne starty z rzędu. Wtorkowy mecz był szczególnie dobry w porównaniu z dynamicznym atakiem Rangersów.
Znakomity wieczór Silovsa, podczas którego wyjątkowo dobrze śledził krążek i odbił się po tym, jak pozwolił na zdobycie bramki przy pierwszym strzale, przed którym stanął, został przerwany znakomitą sekwencją po rzucie karnym, w którym zatrzymał strzał Vincenta Trochecka, mimo że stracił blokującego. wcześniej w sekwencji. To był moment, który postawił publiczność na nogi i pokazał niewzruszenie oraz hart ducha, dzięki którym Silovs stał się gwiazdą ścieżki rozwoju bramkarza Vancouver.
Ta interwencja Silova bez blokującego była niesamowita. Publiczność na Rogers Arena była zachwycona. #Canucks pic.twitter.com/QyMB6UFbn4
— Grady Sas (@GradySas) 20 listopada 2024 r
Czynnik X Sherwooda
Ze wszystkich pozasezonowych pickupów Vancouver Kiefer Sherwood wyróżnia się jako najbardziej wpływowy czynnik różnicujący w ofercie.
To prawda przez większość wieczorów, ale szczególnie sprawdzało się to we wtorek, kiedy Sherwood był szczególnie bystry. Strzelił kluczowego gola, wyrównując wynik na 2 po dobiegu pięknym strzałem w nadgarstek pod koniec pierwszej kwarty, a Shesterkin przez cały wieczór doprowadzał Shesterkina do szału, wielokrotnie zakuwając bramkarza drużyny Universe Rangers mocnymi strzałami nadgarstkami z obwodu. .
Jak zwykle sprawiał też ogromny ból w szyi, przeciwko któremu grała. W drugiej kwarcie, gdy Shesterkin o włos odbił strzał Sherwooda, a Mika Zibanejad zebrał odbicie w rzucie rożnym, Sherwood zbliżył się do środka gwiazdy Rangers i wykonał zwód, jakby miał zamiar położyć ciało. Kiedy Zibanejad dość dramatycznie uskoczył z drogi, aby uniknąć kontaktu, Sherwood po prostu poszedł dla odmiany, potrząsając obrotą Rangersów, gdy szedł na ławkę rezerwowych. To była krótka chwila, ale odzwierciedla mistrzostwo Sherwooda w utraconej sztuce grania jak kretyn na poziomie NHL.
Biorąc pod uwagę, jak często trener Canucks, Rick Tocchet, mówił o tym, że klub musi znaleźć swoje „FU” pod nieobecność Millera, Sherwood przypomniał, że może pomóc w zaopatrzeniu go hurtowo. To coś, czego klub będzie bardzo potrzebował w nadchodzących tygodniach.
(Zdjęcie Kiefera Sherwooda przejeżdżającego obok obrońcy Rangersów Zaca Jonesa: Bob Frid / Imagn Images)