Jak Canucks brzydko wygrali z Connorem Bedardem i skromnymi Blackhawks: 3 wnioski na wynos

VANCOUVER, Kolumbia Brytyjska — Po jednym z najgorszych występów za czasów Ricka Toccheta w czwartkowy wieczór, drużyna Vancouver Canucks nie zaprezentowała zbyt wiele dobrego w sobotni wieczór w Rogers Arena.

Na szczęście dla Canucks Chicago Blackhawks stawiają tak niewielki opór, że nie miało to większego znaczenia w przegranym 4:1 Vancouver, które nie było tak przekonujące, jak sugeruje wynik.

Co by było, gdyby przez pierwszą połowę prawie żaden zawodnik Vancouver nie znajdował się po prawej stronie krążka? Kogo obchodzi, że gra defensywna klubu nawiązuje do upadków ery Bruce’a Boudreau? Jakie znaczenie ma fakt, że klub potrzebował szczęśliwego odbicia się od rolek obrońcy, aby dostać się na szachownicy?

Sobotni wieczór, to wszystko nie miało żadnego znaczenia.

Choć defensywa Vancouver była niechlujna, najwyraźniej bezinteresowna i nieszczelna w dużej części sobotniego zwycięstwa, w połowie sekundy Canucks mieli już zdecydowaną przewagę. Niezdyscyplinowane rzuty karne takie jak Wyatt Kaiser pomogły Vancouver wrócić do gry, a absurdalnie niepoważne zmiany, takie jak absolutnie doozy od Tylera Bertuzziego jeszcze bardziej osłabiło wysiłki Chicago mające na celu nabranie dynamiki.

I tak Canucks wrócili do kolumny zwycięstw w najmniej inspirujący możliwy sposób. Ten wynik powiedział nam znacznie więcej o fatalnym stanie Blackhawks niż o koncentracji i jakości drużyny z Canucks.

Oto trzy wnioski z nieestetycznego wieczoru hokejowego w Rogers Arena w sobotę.

Gwiazda Blackhawks Connor Bedard zadebiutował w NHL na Rogers Arena.

Bedard, który pochodzi z północnego Vancouver, to nie tylko cudowne dziecko urodzone w Vancouver. Dorastał jako zagorzały fan Canucks, rodzaj nastoletniego fana hokeja, który mierzył się z Tylerem Motte i bardzo go podziwiał za jego wkład w fazę play-off bubble w 2020 roku.

To był wyjątkowy wieczór dla Bedarda, jego rodziny i wielu przyjaciół obecnych w sobotni wieczór w Rogers Arena i szkoda, że ​​jego koledzy z drużyny nie mogli stawić większego oporu drużynie z Vancouver, która, szczerze mówiąc, była gotowa do pokonania, biorąc pod uwagę poziom ich skupienia.

Tak naprawdę jednak, choć sytuacja w drużynie Bedarda jest obecnie słaba, dla urodzonego w Lynn Valley supersnajpera był to spokojny mecz. Podpisowy moment nastąpił w ostatnich minutach, kiedy Bedard prychnął, próbując przy pustej siatce Chicago, i został bezceremonialnie wyrzucony przez JT Millera, który następnie spokojnie wrzucił krążek do chicagowskiej siatki, doprowadzając do remisu 3-1.

Nawet jeśli w tym sezonie Bedard nie miał ataku, zazwyczaj pomagał Blackhawks zdobywać minuty w grze pięć na pięciu, co jest niezwykłym osiągnięciem, biorąc pod uwagę jego otoczenie. Tak się jednak nie stało w sobotę i prawdę mówiąc, Bedard wywarł większe wrażenie podczas pierwszego spotkania obu drużyn w październiku, niż podczas swojego debiutanckiego występu w swoim rodzinnym mieście.

Niezależnie od tego, jak z mikroperspektywy przebiegł sobotni wieczór dla Bedarda, pozostaje on standardowym nosicielem złotego pokolenia urodzonych w Vancouver perspektyw hokejowych. To, że będzie grał na żywo na poziomie NHL w tym mieście, to moment, który musimy podsumować i wyraźnie odnotować.

Jeszcze zanim Erik Brännström strzelił zwycięskiego gola w trzeciej tercji, as Vancouver wykonujący głębokie ruchy krążkami miał w biurze wspaniały dzień.

Pewny fizycznie, dynamiczny poza atakiem i ostry w posługiwaniu się krążkiem – co jest rzadkością w sobotni wieczór – Brännström miał kolejny znakomity występ dla drużyny Canucks przeciwko Chicago. Doszliśmy do punktu, w którym trudno sobie wyobrazić, gdzie byłby ten zespół bez weterana szwedzkiego błękitnego liniowca, który został pozyskany jako rzut z autu przed rozpoczęciem sezonu.

Solidny wynik przez całą noc. W trzeciej kwarcie to Brännström w heads-upie po jednorazowym krążku spadł do niego ze ściany ręki, po tym jak Kiefer Sherwood przerzucił go przez bramkę Blackhawks. To był jeden z tych uderzeń oczami, który wymknął się Arvidowi Soderblomowi i trafił do siatki.

Canucks naciskali przed bramką Brännströma, a ich zwycięstwo wydawało się nieuniknione, ale nie stworzyli przytłaczającej liczby dobrych okazji do zdobycia gola. A Soderblom przez cały wieczór spisał się na medal.

Brännström wszedł do składu dokładnie w odpowiednim momencie, co jest stosowne, biorąc pod uwagę, że odkąd przybył do Vancouver, Brännström wygląda i gra we właściwym składzie, we właściwym czasie, we właściwym zespole.

To był ważny mecz dla Artūrsa Shilovsa.

Młody bramkarz rozpoczął sezon jako przypuszczalny starter drużyny Vancouver podczas nieokreślonej nieobecności Thatcher Dekmo i niemal natychmiast został zastąpiony na tym stanowisku przez Kevina Lankinena. Teraz, gdy powrót Demko wydaje się nieuchronny, biorąc pod uwagę jego zwiększoną liczbę treningów w tym tygodniu, Šilovsa czeka ciężka wspinaczka, aby nawet pozostać w NHL.

Biorąc pod uwagę jego status zwolniony ze zwolnienia oraz sposób, w jaki klub priorytetowo traktował w tym sezonie przestrzeń związaną z ograniczeniem opłat, wydaje się przesądzone, że Šilovs w stosunkowo krótkim czasie wróci do ligi amerykańskiej. Może to zostać zauważone niezależnie od tego, jak Šilovs będzie sobie radził w rozgrywkach NHL, jakie uda mu się wygospodarować w ciągu najbliższych kilku tygodni.

Niemniej jednak liczy się to, że Šilovs spisuje się dobrze. Nigdy nie widzieliśmy, żeby zawodnik NHL, a tym bardziej bramkarz, doznał kontuzji, po której Demko przechodzi rehabilitację. Ponieważ Demko chce wrócić do występów, a nie tylko do gry, nie mamy historycznych wyników, które wskazywałyby, jakiego wpływu na wyniki powinniśmy się spodziewać, jakiego rodzaju obciążenia Demko może wytrzymać i czy w ciągu najbliższych tygodni będzie musiał pracować pomimo zwiększonego ryzyka ponownej kontuzji. i miesiące do przodu.

Szczerze mówiąc, Vancouver będzie potrzebowało jak największej głębokości bramkarza. A Šilovs jest niezbędnym składnikiem tego przepisu.

W sobotni wieczór Šilovs był ostry. Blackhawks nie są obecnie ofensywną potęgą, ale mimo to Šilovs sprawnie radził sobie z wielowarstwowym ruchem ulicznym, zatrzymywał kilku wysokiej klasy Blackhawks, którzy strzelili sobie okazje z ciasnych miejsc i prawdopodobnie trzymał Canucks blisko siebie podczas wielu błędnych defensywy w pierwszych 20 minutach meczu. gra.

Dla Šilova był to pierwszy dobry początek sezonu w sezonie, którego klub bardzo potrzebował.

(Zdjęcie: Derek Cain / Getty Images)



Zrodlo