Według izraelskiego Ministerstwa Zdrowia od października ubiegłego roku w izraelskich atakach na cały Liban zginęły co najmniej 3103 osoby, a 13 856 innych zostało rannych.
Od początku ludobójstwa w Gazie Izrael jest także w stanie wojny z libańską grupą zbrojną Hezbollah, która jest sojusznikiem palestyńskiego ugrupowania Hamas, i wyraża solidarność z ludnością Gazy.
We wrześniu tego roku Izrael rozszerzył swoją wojnę z Gazy na południowy Liban.
W czwartek Ministerstwo Zdrowia Libanu poinformowało również, że w ciągu ostatnich 24 godzin w izraelskich atakach zginęły co najmniej 53 osoby, a 161 innych zostało rannych.
Pięciu malezyjskich żołnierzy sił pokojowych z Tymczasowych Sił Zbrojnych ONZ w Libanie (UNIFIL), trzech libańskich żołnierzy i trzech libańskich cywilów znalazło się wśród rannych po izraelskim nalocie na Sydon, główne miasto południowego Libanu.
W oświadczeniu UNIFIL przypomniał „wszystkim podmiotom, aby unikały działań narażających siły pokojowe lub ludność cywilną na niebezpieczeństwo”, dodając, że „różnice należy rozwiązywać przy stole negocjacyjnym, a nie poprzez przemoc”.
UNIFIL, a także nieuzbrojeni obserwatorzy techniczni znani jako UNTSO, od dawna stacjonują w południowym Libanie, aby monitorować działania wojenne wzdłuż linii demarkacyjnej między Libanem a Izraelem, zwanej Niebieską Linią – wytyczoną przez ONZ w maju 2000 r. w celu podziału obu krajów.
Donoszący z Bejrutu Imran Khan z Al Jazeery powiedział, że izraelski atak na siedzibę UNIFIL był kluczowy.
„Punkt kontrolny Awali jest jednym z miejsc, w których Izrael wydaje nakaz przymusowej ewakuacji. Mówi ludziom, aby udali się na północ od rzeki Awali. Tam znajduje się punkt kontrolny” – powiedział Khan.
„Każą więc ludziom, aby udali się na północ od tego konkretnego punktu kontrolnego, ale jednocześnie docierają do tego punktu kontrolnego. Jest to bardzo, bardzo niepokojące dla UNIFIL-u, który został zaatakowany prawie 20 razy, odkąd Izrael ogłosił inwazję lądową” – dodał Khan.
Izrael zbombardował także południowe przedmieścia Bejrutu. „Śmierć stała się kwestią szczęścia. Możemy albo umrzeć, albo przeżyć” – powiedział agencji prasowej AFP Ramzi Zaiter, mieszkaniec południowego Bejrutu.
Izraelskie ataki na Liban nastąpiły po tym, jak Hezbollah poinformował, że przeprowadził w środę atak rakietowy na bazę wojskową w pobliżu międzynarodowego lotniska Ben Guriona w Izraelu. Libańska grupa zbrojna oświadczyła w czwartek, że wystrzeliła rakiety w „strategiczną bazę morską Stella Maris w celu monitorowania i obserwacji” na północny zachód od Hajfy w Izraelu.
W swojej aktualizacji wojennej izraelska armia podała, że około 40 pocisków przeleciało z Libanu do północnego Izraela, ale zostało przechwyconych. Wojsko dodało, że w ostatnich tygodniach w walkach w południowym Libanie zginęło pięciu izraelskich żołnierzy, a 16 innych zostało rannych.
„Chroń zabytki Libanu”
Również w czwartek ponad 100 libańskich prawodawców wystosowało apel do ONZ, żądając zachowania obiektów światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO na obszarach intensywnie bombardowanych przez Izrael.
W Libanie znajduje się sześć obiektów wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, w tym rzymskie ruiny w Baalbek i Tyrze, gdzie władzę sprawuje Hezbollah.
Według lokalnych władz w środę izraelskie ataki w Baalbek zniszczyły zabytkowy dom i uszkodziły zabytkowy hotel w pobliżu rzymskich świątyń.
W liście skierowanym do szefa UNESCO libańscy parlamentarzyści oświadczyli: „Podczas wyniszczającej wojny z Libanem Izrael dopuścił się poważnych naruszeń praw człowieka i okrucieństw”. W liście żądano ochrony historycznych miejsc Libanu w Baalbek, Tyrze, Sydonie i innych bezcennych zabytków „obecnie zagrożonych z powodu eskalacji okrucieństw”.
W poniedziałek premier Libanu Najib Mikati wezwał do zawieszenia broni „w celu ochrony dziedzictwa kulturowego naszego kraju, w tym starożytnych stanowisk archeologicznych w Baalbek i Tyrze”.
Tymczasem niektórzy w Libanie mają nadzieję, że nowe przywództwo w Stanach Zjednoczonych, gdzie prezydenturę zdobył republikanin Donald Trump, może przynieść im wytchnienie.
„Wielu uważa, że nie zostaną podjęte żadne znaczące wysiłki dyplomatyczne, dopóki Trump, prezydent-elekt USA, nie obejmie urzędu w styczniu” – powiedziała Zeina Khodr z Al Jazeery, relacjonująca z Bejrutu.