"Dziękuję za tak wiele"

Drodzy przyjaciele z Walencji:

Ta cholerna Dana nas zdewastowała, napełniła bólem i udręką, smutkiem i niepokojem. To piekło błota i wody, rodzin rozbitych przez śmierć i zaginięcia, złamało nam serca. Ale jednocześnie pokazał nam, co w ludziach najlepsze. W Walencji, w całej Wspólnocie Walenckiej i w całej Hiszpanii. Tak, także najgorszy, najbardziej nikczemny, podły i łajdacki, ale dziś czas porozmawiać o dobrych rzeczach, których doświadczyliśmy w tych dniachS. O solidarności całego świata sportu, bez kolorów i uprzedzeń, o solidarności kraju, który poddał się ze wszystkich stron, ale ten most solidarności szczególnie nas poruszyłte fale ludzi, którzy rano szli z łopatami i zapasami, a wracali wieczorem cali i wyczerpani.

W dzisiejszych czasach poczuliśmy także dumę z odwagi tak wielu anonimowych bohaterów, którzy zdecydowali się zaryzykować życie, gdy zjadliwość Dany wszystko odebrała. Zginęło ponad 200 osób, ale byłoby ich znacznie więcej, gdyby wszyscy ci dobrzy ludzie nie byli na bulwarach, gdzie rozpętało się to piekło śmierci i zniszczenia. Dziękuję za tak wiele.

Zanim zakończę ten list skierowany do naszych drogich Walencji, nie chcę zapomnieć dumę, jaką czuliśmy w redakcji MARCA naszych walenckich dziennikarzy, którzy żyli na miejscu i opowiadali o najgorszym w tym zawodzie: śmierci.Fernando, Diego, Darío, Miguel, Luco, Lázaro i wielu innych kolegów z licznych mediów zachowywało się jak tytani, pracując z duszami złamanymi bólem związanym z tym, czego doświadczali i opowiadali na ziemi. Te historie w błocie, te kroniki kamer w środku katastrofy, ta bez życia, podczas gdy liczba ofiar śmiertelnych rośnie bez końca… Dziękuję wszystkim, przyjaciele, za lekcję profesjonalizmu w tych trudnych dniach.

Ta treść jest dostępna wyłącznie dla zarejestrowanych użytkowników



Zrodlo