Doskonały „napad”: jak Diego Simeone zaplanował kolejne zwycięstwo w stylu „rozwal i zgarnij”.

Luis Enrique to postać pełna emocji, niemal szalona, ​​ale futbol naprawdę musi zajść mu za skórę. Kiedy jednak w środowy wieczór siedział przed mediami z wściekłością w oczach, było całkowicie jasne, że jego przeciwnikowi się to udało.

„Niewytłumaczalny” i „niesprawiedliwy” to tylko kilka trafnych słów, których użył do opisania ostatniej porażki Paris Saint-Germain z Atletico Madryt Diego Simeone, a kolejnym, na bardziej obciążonym końcu skali, był „rabunek”.

Jednak pomimo wszystkich sugestii dotyczących nieszczęścia, przewracania oczami i wzruszeń ramion pełnych rezygnacji, zdarzało się to zdecydowanie zbyt często przeciwnikom Simeone w Lidze Mistrzów, aby można było to uznać za przypadek. Bramki mogły paść z bardzo niewielkiej przyczyny, ale zaangażowanie w system defensywny – zbiorowa stanowczość wszystkich 16 zawodników biorących udział w najnowszym meczu typu „rozwal i zgarnij” – samo w sobie jest niezwykłym wyczynem zarządzania.

„Ten mecz pokazał, co robimy dobrze, mamy jasny pomysł” – podsumował Simeone po meczu.

„Pracujemy, budujemy od 12 lat i nie odejdziemy od tego planu, czy ludziom się to podoba, czy nie”.


(Anne-Christine Poujoulat/AFP za pośrednictwem Getty Images)

Simeone nie miał złudzeń co do stojącego przed meczem wyzwania, wyrażając swój podziw dla zróżnicowanego podejścia PSG przed meczem i opisując ciągłe ruchy zawodników podczas przygotowań. „Nie wiemy, dokąd pójdą” – przyznał.

Aby temu przeciwdziałać, pomysł polegał na prostym ustawieniu 4-4-2 bez piłki, ale z kilkoma charakterystycznymi instrukcjami Simeone. Antoine Griezmann i Julian Alvarez wyjątkowo ciężko pracowali jako partnerzy ataku, aby zapobiec wpadnięciu piłki do środka pola, podczas gdy Rodrigo de Paul i Pablo Barrios byli gotowi gonić swoich pomocników po całym boisku.

Na obu skrzydłach boczni obrońcy Atletico mieli wsparcie ze strony szerokich pomocników, szczególnie ze strony syna menedżera Giuliano z prawej strony, który chętnie przeciskał się szybko, czasami tworząc piątkę obrońców, aby podwoić niebezpiecznego Bradleya Barcolę za każdym razem, gdy Francuz otrzymał piłkę. piłka w kosmosie.

Problemy pojawiły się, gdy PSG było w stanie wykonać te rotacje pozycyjne I utrzymuj piłkę w szybkim ruchu, co widzieliśmy na chwilę przed pierwszą bramką.

Gdy Warren-Zaire Emery rusza do przodu z piłką w pierwszej klatce, skrzydłowy Ousmane Dembele ustawia się na środkowej pozycji, aby przyjąć podanie, przyciągając uwagę zarówno jego rozgrywającego, Javiego Galana, jak i pomocnika Conora Gallaghera, którzy nie mają nikogo do podniesienia.

Pośród wahania między obydwoma boczny obrońca Achraf Hakimi przesuwa się szeroko i rzuca w tył, przy czym obaj gracze są skierowani w stronę środkowego biegu. Zair-Emery wybija piłkę – Atletico jest w złym stanie, co widać na klatce drugiej – a Hakimi rzuca niebezpieczną piłką w pole karne sześciojardowego pola.

Od tego momentu mecz zaczął się otwierać, gdy gospodarze objęli prowadzenie po zamieszaniu w posiadaniu piłki, ale gdy tylko Atletico zdobyło własną bramkę po krótkiej przerwie, zależało im na natychmiastowym zamknięciu rywalizacji.

PSG kontrolowało 78,3 procent piłki od wyrównania do gwizdka kończącego pierwszą połowę, ale oddało tylko trzy strzały, a łączna oczekiwana wartość goli wynosiła 0,17.

Wyczuwając zmianę dynamiki, Atletico wycofało się z gry, tworząc czasami szóstkę w obronie, aby pokryć te podania z boku i rzucając wyzwanie przeciwnikom, aby uderzyli środkiem.

Nie była to zmiana, która pomogła gościom w dalszym prowadzeniu gry, a w ataku było kilka nieprzyjemnych momentów, gdy podopieczni Simeone zbliżali się do przerwy. W szczególności Gallagher po pół godzinie do nikogo nie podał długiego podania, a Julian Alvarez w ciągu pierwszych 45 minut zdołał tylko o jedno dotknięcie więcej niż jego bramkarz.

Niemniej jednak w mowie ciała było mnóstwo zachęty, gdy gracze podnosili się nawzajem podczas burzy. De Paul był nieustannym motywatorem, prowadząc młodego Barriosa i Simeone przez defensywną stronę gry, a mocne wślizgi i wybiegające w przyszłość podania spotykały się na boisku z prawdziwą radością.

Na przykład krótko po przerwie PSG przesuwa piłkę w prawą stronę, mając środkowych obrońców. Tym razem Hakimi przesunął się na środek pola, podczas gdy Dembele pozostaje skrzydłowy, co zmusiło Gallaghera do ponownego wycofania się.

Jak widzimy, Galan wskazuje na Hakimiego, który zmierza do podbicia skrzydłowego na linii bocznej.

Galan podbiega, by wywrzeć presję, ale indywidualna błyskotliwość Dembele pozwala mu ominąć piłkę i rzucić się w stronę pola karnego…

…zanim Gallagher pobiegnie z powrotem i podejmie istotne wyzwanie w zakresie regeneracji.

To zespół, który wspiera się nawzajem, napędzany duchem menedżera, który jak mało kto w tej grze potrafi wykorzystać czystą adrenalinę wynikającą z obrony.


Jeszcze bardziej imponujący jest fakt, że intensywność Atletico nie spadła po pięciu zmianach.

„Podobało mi się, że byliśmy w stanie nadal generować siłę” – potwierdził Simeone, podczas gdy wszyscy Reinildo, Koke, Rodrigo Riquelme, Angel Correa i Samuel Lino rozpoczęli grę w miejscu, w którym zakończyli ich koledzy z drużyny.

Pomimo przykładów skrajnego pragmatyzmu, Simeone zaczął podejmować ryzyko. Zastąpił swojego syna Giuliano, który był niezwykle czujny w defensywie na prawym skrzydle, bardziej wybuchowym Riquelme, który miał trudności z podbiciem Barcoli równie skutecznie, jak zawodnik, którego zastąpił.

Po pozostawieniu sytuacji jeden na jednego na skrzydłach, którą Barcola wykorzystał, minął Molinę i wpadł w pole karne w 64. minucie, zanim Oblak odbił swoje mocne uderzenie.

Ostatnia zmiana Simeone była wymownym sygnałem jego chęci do szybkiego tempa w kontrataku i choć Samuel Lino nie mógł się zbytnio zaangażować, jego wprowadzenie – dla bohaterskiego Connora Gallaghera – było symbolem stopniowego ryzyka, jakie Atletico podejmowało jako zegar tykał.

Pod koniec sytuacja zrobiła się bardzo niekomfortowa i innego dnia Simeone mógł zostać ukarany za swoje ambicje. Ale gdy szanse zniknęły z jednej strony, podstępne przeczucie, że może być jeden z nich, po drugiej stronie, cicho rosło.

Remis byłby wystarczającym usprawiedliwieniem dla podejścia Atletico, ale zwycięstwo w doliczonym czasie gry było najbardziej niezwykłą nagrodą za występ pełen charakteru.

Nadal nie jest do końca jasne, kiedy zakończy się przełomowe panowanie Simeone w tym klubie, ale był to najważniejszy moment – ​​a w dużej mierze produkt – ostatnich 12 lat konkretnego i ciągłego postępu.

(Zdjęcie w nagłówku: Julian Finney – UEFA/UEFA za pośrednictwem Getty Images)

Zrodlo