Zwycięstwo Donalda Trumpa we wtorkowych wyborach prezydenckich jest następstwem gorącej kampanii przed wyborami w Stanach Zjednoczonych, zdominowanej przez jego charakterystyczną zapalającą retorykę, i prawdopodobnie wprawi większość świata w stan zdenerwowania.
Agencja informacyjna Associated Press ogłosiła w środę rano wybory na korzyść byłego prezydenta, co oznacza powrót Trumpa na urząd cztery lata po pokonaniu go przez obecnego prezydenta Joe Bidena.
Tym razem w trakcie kampanii Trump obiecał zająć się szeregiem problemów wewnętrznych, w tym imigracją i inflacją.
Zasygnalizował także powrót do polityki zagranicznej „America First”, wskazując zwrot w kierunku większego izolacjonizmu i mniejszej współpracy międzynarodowej.
Nie przeszkodziło to jednak Trumpowi w wygłaszaniu pompatycznych twierdzeń, że jest w stanie zakończyć wojnę Rosji z Ukrainą w ciągu 24 godzin od objęcia urzędu, zaprowadzić pokój na Bliskim Wschodzie i uzyskać dominację nad Chinami, jednym z największych rywali geopolitycznych USA.
Choć między tym, co mówi Trump, a tym, co faktycznie jest w stanie zrobić, może istnieć rozbieżność, eksperci ostrzegają, że w dużej mierze należy mu wierzyć na słowo.
A biorąc pod uwagę, że świat stoi przed niezliczonymi wyzwaniami – od kryzysu klimatycznego po wojny na Ukrainie, w Gazie i Libanie – kierunek, jaki Trump obierze w polityce zagranicznej, będzie miał dalekosiężne skutki.
Co zatem druga administracja Trumpa będzie oznaczać dla amerykańskiej polityki zagranicznej? Oto kilka kluczowych kwestii i stanowisko prezydenta-elekta.
„Najlepszy przyjaciel” Izraela
Premier Izraela Benjamin Netanjahu określił kiedyś Trumpa jako „najlepszego przyjaciela, jakiego Izrael kiedykolwiek miał w Białym Domu”.
Podczas sprawowania urzędu Trump przeniósł ambasadę USA z Tel Awiwu do Jerozolimy, co zostało powszechnie potępione przez Palestyńczyków i ekspertów prawa międzynarodowego. Uznał także roszczenia Izraela do okupowanych Wzgórz Golan w Syrii.
Jego administracja pośredniczyła w zawarciu tak zwanych Porozumień Abrahamowych, szeregu porozumień, które sformalizowały stosunki dyplomatyczne i gospodarcze między Izraelem a kilkoma krajami arabskimi.
Nancy Okail, prezes i dyrektor naczelna think tanku Centrum Polityki Międzynarodowej, powiedziała, że Trump w dużej mierze wierzy, że „rzucanie pieniędzy w problem” jest odpowiedzią na rozwiązanie konfliktu na Bliskim Wschodzie.
Jednak wbrew twierdzeniom Trumpa, że jeśli zostanie ponownie wybrany, zaprowadzi spokój w regionie, krytycy twierdzą, że jego program „broń dla pokoju” okazał się porażką – czego dowodem są wyniszczające kampanie wojskowe Izraela w Gazie i Libanie, które zepchnęły Bliski Wschód na skraj wojny totalnej.
Wiele osób zauważyło, że Stany Zjednoczone odegrały już rolę w zaostrzaniu tych konfliktów, głównie dzięki stałym dostawom broni i wsparciu dyplomatycznemu dla Izraela.
„Porządek światowy oparty na zasadach oraz zachowanie amerykańskiego prawa krajowego, a także prawa międzynarodowego – widzimy, że zostało to już złamane i podważone” – powiedział Okail.
Okail kontynuował Okail, który definiuje poprzednią kadencję Trumpa jako nieprzewidywalną. Kolejne cztery lata niestabilności w Białym Domu mogą mieć poważne konsekwencje. Konflikt na Bliskim Wschodzie już „kipi”, powiedział Okail, ostrzegając, że jego prezydentura „może przyspieszyć eksplozję”.
Wrogość wobec Iranu
Trump utrzymywał twarde stanowisko wobec Iranu zarówno w Białym Domu, jak i poza nim.
Podczas kadencji Trumpa jako prezydenta Stany Zjednoczone jednostronnie wycofały się z porozumienia z 2015 r., na mocy którego Iran ograniczył swój program nuklearny w zamian za zniesienie międzynarodowych sankcji wobec swojej gospodarki.
W następstwie tego jego administracja nałożyła wyniszczające sankcje na Teheran i zezwoliła na zabójstwo najwyższego irańskiego generała Qassema Soleimaniego, co podsyciło napięcia w całym regionie.
„Kiedy byłem prezydentem, Iran był pod całkowitą kontrolą. Brakowało im gotówki, byli całkowicie opanowani i desperacko chcieli zawrzeć umowę” – stwierdził w oświadczeniu kampanii na początku października.
Okail powiedział, że kolejna kadencja Trumpa może wzbudzić obawy dotyczące „niebezpiecznego rozprzestrzeniania broni jądrowej”.
W Waszyngtonie panuje także mit o „kontrolowanej eskalacji”, a mianowicie, że „obecne rozszerzenie wojny na Liban i Iran to wszystko możliwe do opanowania i ograniczone operacje”.
„Jest to jednak bardzo wąskie spojrzenie na to, jak to zrobić [much] ci przywódcy faktycznie kontrolują wszystkich ludzi [and groups] działa na Bliskim Wschodzie” – wyjaśnił Okail.
Dodała, że pewną rolę może odegrać także skład Kongresu USA. W Waszyngtonie słychać „jastrzębie głosy”, które mogą próbować wywrzeć presję na administrację Trumpa, aby przyjęła jeszcze bardziej ekstremalne podejście wobec Iranu.
“Na przykład, [those who believe] sposobem na stabilność na Bliskim Wschodzie jest pozbycie się reżimu w Iranie… zawsze szukamy, ogólnie rzecz biorąc, zmilitaryzowanej odpowiedzi na każdy problem, który widzimy”.
Ale jednocześnie niektórzy amerykańscy konserwatyści są antyinterwencjonistami i wyznają doktrynę Trumpa „America First”. „Może to mieć znaczenie w obliczeniach” – powiedział Okail.
Ukraina i Rosja
Trump powiedział, że rozwiąże wojnę między Ukrainą a Rosją w ciągu 24 godzin od powrotu na urząd. „Jeśli zostanę prezydentem, zakończę tę wojnę w jeden dzień” – powiedział w zeszłym roku przed ratuszem CNN.
Zapytany, jak by to zrobił, Trump podał kilka szczegółów, ale powiedział, że planuje spotkać się z prezydentami Rosji Władimirem Putinem i prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. „Obydwaj mają słabości i obaj mają mocne strony, a w ciągu 24 godzin ta wojna zostanie rozstrzygnięta. To się skończy” – powiedział.
Trump – który podobno utrzymuje bliskie stosunki z Putinem – skrytykował także prośby Zełenskiego o dodatkową pomoc USA dla Ukrainy, mówiąc, że „to się nigdy nie kończy”.
„Załatwię tę sprawę przed objęciem Białego Domu prezydentem-elektem” – powiedział Trump podczas wydarzenia w czerwcu.
Według Leslie Vinjamuri, dyrektora programu dla Stanów Zjednoczonych i Ameryk w think tanku Chatham House w Londynie: „Musimy traktować Trumpa dosłownie”.
„Zakłada, że może dojść do porozumienia dość szybko [and] że prawdopodobnie zablokuje jakąkolwiek dalszą pomoc dla Ukrainy” – powiedziała.
Istnieje na przykład możliwość, że Trump osiągnie porozumienie z Putinem, które wyklucza wkład Zełenskiego – i potencjalnie może sporo zgodzić się na Ukrainę i jej terytorium, Vinjamuri powiedział Al Jazeerze.
„Powstaje również pytanie, jakie stosunki miałby z Putinem i Rosją oraz czy ogólnie ośmieliłoby to Rosję w kontekście europejskim – i myślę, że dla wielu osób jest to naprawdę niepokojące”.
Konkurencja w Chinach
Przez lata Stany Zjednoczone i Chiny były uwikłane w geopolityczną rywalizację jako dwie największe superpotęgi na świecie. Kraje starły się w wielu kwestiach, w tym w kwestiach handlowych, Tajwanu i dominacji w regionie Azji i Pacyfiku.
Zespół doradców International Crisis Group (ICG) stwierdził, że podejście Trumpa do Chin opiera się w dużej mierze na handlu, zauważając, że były prezydent przedkłada stosunki gospodarcze USA z Chinami ponad inne kwestie, takie jak prawa człowieka.
Na przykład w 2018 r. Waszyngton wszczął wojnę handlową z Pekinem po tym, jak administracja Trumpa nałożyła cła na chiński import o wartości ponad 250 miliardów dolarów. To wywołało działania odwetowe ze strony chińskiego rządu.
Niemniej jednak Trump wyraził sympatię do przywódcy Chin, prezydenta Xi Jinpinga. W sierpniowym wywiadzie dla Fox News Trump powiedział, że szanuje prezydenta Xi i „ma z nim świetne stosunki”, ale jego „ogromne cła” zabezpieczyły Pekinowi miliardy dolarów.
„Wykorzystali nas. A dlaczego nie mieliby tego zrobić, skoro byliśmy na tyle głupi, że im na to pozwoliliśmy?” powiedział Trump. „Nikt nie dostał żadnych pieniędzy od Chin. Dostałem miliardy – setki miliardów dolarów – od Chin”.
Trump powiedział, że w przypadku ponownego wyboru planuje utrzymać swoją politykę celną, nakładając ogólną 10-procentową stawkę celną na cały import. Ale szczególnie w przypadku Chin zagroził stawkami celnymi na towary sięgającymi nawet 60 procent.
Joshua Kurlantzick, starszy specjalista ds. Azji Południowo-Wschodniej i Azji Południowej w zespole doradców Council on Foreign Relations, powiedział, że Trump podczas kampanii był „bardziej asertywny” i „bardziej agresywny” wobec Chin.
Kurlantzick przestrzegł jednak, że były prezydent „często mówi różne rzeczy w celu wywarcia nacisku, a potem je zmienia”.
„Chociaż Trump podczas pierwszej kadencji mógł czasami ulegać pewnemu wpływowi swoim relacjom z Xi Jinpingiem, tak naprawdę nie wiemy, co by się stało teraz” – powiedział Al Jazeerze.
Współpraca globalna, multilateralizm
Podczas sprawowania urzędu Trump notorycznie wyśmiewał organy międzynarodowe, takie jak ONZ i sojusz NATO, oraz wycofywał się z porozumień wielostronnych, w tym z Porozumienia paryskiego w sprawie zmian klimatycznych.
Oskarżył sojuszników Waszyngtonu z NATO o to, że nie płacą sprawiedliwego udziału w zbiorowej obronie bloku i ostrzegł ich, że jego rząd nie będzie ich chronił, jeśli zostaną zaatakowani przez Rosję. Karta NATO zawiera klauzulę wzajemnej obrony dla wszystkich członków.
Vinjamuri z Chatham House powiedział: „Trump stwarza szansę dla tych, którzy chcą rujnować porządek wielostronny”.
Powiedziała Al Jazeerze, że kraje europejskie odczuwają „głęboki niepokój” w związku z drugą kadencją Trumpa. Uważają, że kontynent ma „ogromną ilość do stracenia po stronie bezpieczeństwa”, a także współpracy gospodarczej.
„Istnieją realne obawy, że Trump może bardziej na nich naciskać w sprawie ceł na Chiny i stanowić bardzo destrukcyjną siłę dla G7, która według wielu Europejczyków jest bardzo pozytywnym miejscem współpracy, współpracy w kwestiach gospodarczych i bezpieczeństwa” – powiedziała. , nawiązując do Grupy Siedmiu, forum skupiającego niektóre z największych gospodarek świata.
„Obawiają się, że możemy patrzeć na G6, a nie G7”.