W roku, w którym pop przeszedł do kraju, nagrody CMA 2024 stały się arbitrami, którzy niedawno nawróceni z kraju będą mile widziani, a którzy nie. Beyoncé umieścili ją za bramą KOWBOJSKI CARTER odrzucono bez nominacji, a jednocześnie pokiwali głowami byłych raperów Post Malone i Jelly Roll.
Stowarzyszenie Muzyki Country zaprosiło nawet pana Malone’a i pana Rolla do występu w środowy wieczór podczas corocznego spektaklu z nagrodami. W trakcie tego procesu przypadkowo powiedzieli wszystkim prawdę, w taki sam sposób, w jaki zrobił to maluch, który nalegał nie kupa może to udowodnić, ściągając spodnie i rozsmarowując wszędzie gówno.
To nie tak, że Posty i Jelly byli okropni, ale żadnego z nich nie można było obronić jako świetnego. Malone rozpoczął ceremonię wręczenia nagród utworem „California Sober” u boku Chrisa Stapletona i chociaż był doskonale widoczny, trudniej było go usłyszeć. Niektórzy obserwatorzy internetowi obwiniali miks audio i być może coś w tym jest, chociaż nie sądzę, że to wyłącznie wina inżynierów dźwięku, że cienkie strużki Malone’a nie były w równowadze z wężem strażackim Stapletona. Przez cały występ rezygnuje z niemal każdej długiej nuty, którą Stapleton dobiega do końca; Stapleton dosłownie go prześciga.
Jelly Roll znalazł się w jeszcze bardziej niezręcznej sytuacji, gdy stał obok fortepianu Kixa Brooksa i na szczudłach recytował monolog Ronniego Dunna z „Believe” o „Old Man Wrigley”. sugerowało to, że choć chciałby w przyszłości spędzać więcej czasu w Hollywood, nie był pewien, na który aparat patrzeć. Kiedy sam Dunn pojawił się na scenie, wydawało się, że Roll dołączył do publiczności i odetchnął z ulgą. Monolog brzmiał ciepło, otulony aksamitnym głosem 71-letniego Dunna, a publiczność, której nie udało się zaśpiewać w Jelly Roll, nagle przypomniała sobie te słowa.
Post Malone błyszczy w niektórych sytuacjach – potrafi śpiewać jak cholera w grunge’owym coverze – ale jego solowe wykonanie „Yours” było chyba najgorszym punktem tego mało inspirującego wieczoru. „Yours” firmy Posty otrzymało nagrodę lawina nienawiści w Interneciea w chwili pisania tego tekstu ani Malone, ani CMA nie zadali sobie trudu załadowania go do YouTube. Część materiału uchwyciły nagrania z telefonu komórkowego piwne biegichociaż to nie było najgorsze.
Być może Post Malone miał wolny wieczór, a może Jelly Roll ćwiczył monolog „Believe”, odkąd sprzedał Hazard na Białego Chłopca składanki z jego samochodu. Być może ci artyści przeskakujący gatunki naprawdę wierzą w siłę kraju, a nie w to, jak wyglądali, czyli w oportunistów zarabiających na trendzie. Może to nie oszuści, ale Stowarzyszenie Muzyki Country z pewnością tak.
W ciągu ponad 60-letniego dziedzictwa przeciętności CMA narzuciły wąską definicję kraju. Odgradzali się od Jasona Isbella, Sturgilla Simpsona i zbyt wielu utalentowanych kobiet, by je zliczyć, na długo przed tym, jak zlekceważyli Beyoncé. A co udało im się zachować po tych wszystkich latach pilnowania bram? Co zaoszczędzili dla kraju, gdy Jelly Roll i Post Malone skanują horyzont w poszukiwaniu kolejnego trendu z Nashville?
Odpowiedź, tak głośna jak solo Stapletona, to nic. Każde fałszywe drżenie emocjonalne w monologu Jelly Roll i każda nuta, której Post Malone nie potrafił do końca zlokalizować, można rzucić na stosy dowodów na to, że odźwierni nie dbają o jakość, tradycję, a nawet śpiewanie na klucz; nigdy nie mieli żadnego celu poza dalszą pracą przy bramach.
Ze względu na CMA namiot muzyki country jest nieco mniejszy, a jego boisko znajduje się nieco dalej. Celowo pogorszyli rozdanie nagród i zasłużyli dokładnie na to, co dostali.