W piątkowe popołudnie Vancouver Canucks zgodzili się na wymianę napastnika Daniela Spronga do Seattle Kraken w celu rozważenia na przyszłość.
Sprong wyróżniał się na obozie treningowym w Canucks i strzelił wspaniałego gola w swoim przedsezonowym debiucie w Abbotsford Centre. Rozpoczął sezon zasadniczy, plasując się w pierwszej szóstce na prawym skrzydle Eliasa Petterssona, ale kadencja Spronga w Vancouver kończy się zaledwie po dziewięciu występach.
Dyrektor generalny Patrik Allvin ogłosił dzisiaj, że F Daniel Sprong został sprzedany do Seattle Kraken w zamian za przyszłe względy. pic.twitter.com/EpI5HhB7W5
— Vancouver Canucks (@Canucks) 9 listopada 2024 r
Dla Canucks motywacja do handlu Sprongiem jest nieco wieloaspektowa.
Sprong, gwiazda zdobywająca statystyki, jest niesamowicie utalentowana, a oglądanie jej daje mnóstwo frajdy. Jego umiejętności wykańczania akcji są naprawdę elitarne, jest duży i wyjątkowo szybki, a do tego jest niedocenianym rozgrywającym. W ciągu ostatnich kilku sezonów Sprong dał się poznać jako jedno z najpopularniejszych źródeł głębokiego ataku w lidze NHL.
Jednak pomimo wszystkiego, co Sprong radzi sobie dobrze, konsekwentnie stara się przypodobać się głównym trenerom NHL. Gra i świadomość Spronga po drugiej stronie krążka to prawdziwa wada.
W połowie lipca, gdy już opadł kurz po szaleństwie wolnych agentów, Canucks dyskutowali o odkorkowaniu dużego zamachu w kierunku napastnika, który mógłby zapewnić klubowi znaczny impuls do ofensywy. Jednak zamiast tego klub zdecydował się zachować elastyczność w zakresie limitów w innych kwestiach – w szczególności w przypadku niepewnej sytuacji w siatce.
Canucks nie mieli wątpliwości co do ograniczeń Spronga, ale postanowili zlekceważyć jego potencjał ofensywny. Po spotkaniu z Rickiem Tocchetem, podczas którego Tocchet wytyczył drogę Sprongowi do ugruntowania swojej pozycji w składzie Vancouver, Sprong zdecydował się przyjąć roczną ofertę o wartości nieco poniżej 1 miliona dolarów.
Ostatecznie gra defensywna Spronga jest głównym powodem przedwczesnego zakończenia projektu Sprong w Vancouver. Jego wysiłki mające na celu zbudowanie poziomu zaufania i komfortu wymaganego do gry na wyższych pozycjach w tabeli na krótką metę utknęły w martwym punkcie, a klub nie był już pewny, czy wystawić go na miejsce w czołowej dziewiątce tabeli.
Co to oznacza dla Lekkerimäki?
Dodatkowym czynnikiem wpływającym na myślenie klubu o umowie ze Sprongiem były pomyślne występy kilku młodych skrzydłowych, którzy wyróżniali się w AHL Abbotsford, w szczególności Arshdeepa Bainsa i Jonathana Lekkerimäkiego.
Ponieważ Sprong jest w drodze do Seattle i ma kilka kontuzji, nagle na skrzydłach Vancouver pojawia się spora niepewność.
Brock Boeser, czołowy prawy skrzydłowy, doznał w czwartek kontuzji po trafieniu Tannera Jeannota, za co grozi zawieszenie na trzy mecze.
Wydaje się, że Dakota Joshua jest już blisko debiutu w sezonie po operacji związanej z diagnozą raka jądra, jednak w środę nie trenował i w czwartek skorzystał z opcji podczas porannych zajęć na łyżwach w Los Angeles. Uważa się, że powrót Joshuy jest nieuchronny, ale obecnie nie jest jasne, czy zagra w sobotę przeciwko Edmonton Oilers.
Tymczasem klub ma obecnie 21 zawodników i 11 napastników w składzie NHL. Jeśli Canucks nie zdecydują się na wystawienie przeciwko Oilers 11 napastników i siedmiu obrońców, będą musieli powołać co najmniej jednego dodatkowego zawodnika.
Lekkerimäki, wybrany przez klub w pierwszej rundzie draftu do NHL 2022, ma za sobą mocny start w lidze AHL. Jego występy – zdobywa bramkę punkt na mecz, podczas gdy testuje bramkarzy przeciwnika, średnio ponad pięć strzałów na mecz – najwyraźniej wywołało poczucie wewnętrznego podniecenia w organizacji i zewnętrzną ciekawość wśród fanów Canucks.
Nie wygląda jednak na to, że Canucks zamierzają w sobotę Lekkerimäki zadebiutować w NHL.
Lekkerimäki zaprezentował się na takim poziomie, że niemal domaga się od klubu sprawdzenia, czy jest gotowy, aby zrobić różnicę w meczach NHL. Wkrótce otrzyma swoją szansę w Vancouver, być może już w przyszłym tygodniu.
Wymagana lektura
(Zdjęcie: Bob Frid / Imagn Images)