Brighton and Hove Albion zaskoczyły Manchester City i po powrocie na stadion Amex awansowały na czwarte miejsce w Premier League.
Erling Haaland wyprowadził drużynę Pepa Guardioli na prowadzenie w pierwszej połowie, kiedy wydawało się, że mistrzowie przerwają passę trzech porażek z rzędu.
Jednak gospodarze wrócili do meczu w drugiej połowie, a gole Jaoa Pedro i Matta O’Rileya, który wchodził na boisko jako rezerwowy, przypieczętowały niesamowitą zmianę sytuacji. City traci dwa punkty do Liverpoolu, który dziś wieczorem zmierzy się z Aston Villą w rozegranym meczu.
Tutaj Sam Lee omawia najważniejsze punkty dyskusji na temat gry City.
Skrzypiąca obrona
Jedną z cech potrójnie zwycięskiej drużyny City, być może nawet najważniejszą, było to, że gdy obrona została złapana, mogli polegać na swojej czwórce obrońców, którzy wybawili ich z niezawodnej obrony jeden na jednego.
W tej chwili pojawiają się znaki zapytania co do Kyle’a Walkera, po dość zrozumiałym szoku w meczu z Bournemouth w ostatni weekend, gdy był ledwo w dobrej formie, i kolejnym niepewnym występie w drugiej połowie, ale nie można powiedzieć, że ani on, ani reszta nie mieli dość odwagi, aby to rozegrać. kłócili się lub popełniali błędy w kontakcie.
Wyrównujący wynik Brighton prawdopodobnie podsumowuje obecną sytuację: gracze City rzucili się na piłkę, aby ją zatrzymać, ale i tak coś poszło nie tak, a piłka ładnie wylądowała dla Joao Pedro. Mimo wysiłków drugiego gola, wydawało się to zbyt łatwe.
W tej chwili mamy kryzys związany z kontuzjami w defensywie, gdyż Nathan Ake nie jest na tyle zdrowy, aby grać, mimo że znajduje się na ławce rezerwowych, co prawdopodobnie dotyczy również Manuela Akanjiego. Ruben Dias i John Stones zdecydowanie odpadli. W rezultacie 19-letni Jamai Simpson-Pusey (powyżej) po raz drugi w ciągu tygodnia wystartował u boku Josko Gvardiola i ogólnie rzecz biorąc, wykonali swoją pracę bardzo dobrze, ale w drugiej połowie Brighton było lepszym zespołem i to zawsze wyglądało na to, że strzelą gola, zwłaszcza biorąc pod uwagę ostatnie problemy City, i to się potwierdziło.
Słaby punkt Guardioli
Nie trzeba dodawać, że to najgorsza passa Guardioli w roli menedżera – cztery porażki z rzędu to już coś. City rzeczywiście wprowadziło pewne rozwiązania w tym zakresie: wyraźnie nie zmartwiło ich odpadnięcie z Pucharu Carabao przeciwko Tottenhamowi, podczas gdy Guardiola przyznał, że zostali lepsi od Bournemouth, ale byli bardzo dobrzy w dużych fragmentach meczu przeciwko Sportingowi, ale zostali zaatakowani w kontrataku .
W meczu z Brighton po raz kolejny spisali się bardzo dobrze w pierwszej połowie i do przerwy powinni prawdopodobnie prowadzić dwa lub trzy gole. Problem w tym, że klub doszedł do etapu, w którym pomimo wielu pozytywów, które powinny dobrze wróżyć na dłuższą metę – gracze wciąż się starają, nadal są w stanie dobrze grać – te pozytywne strony można dość łatwo zanegować, ponieważ City to po prostu obecnie tak słabi, że nie wykorzystują dostatecznie swoich szans.
1 – Pep Guardiola po raz pierwszy w swojej karierze menedżerskiej przegrał cztery mecze z rzędu we wszystkich rozgrywkach, a Manchester City przegrał cztery mecze z rzędu po raz pierwszy od sierpnia 2006 roku, kiedy menadżerem klubu był Stuart Pearce Nie do pomyślenia. pic.twitter.com/yAnz6ct8dn
— OptaJoe (@OptaJoe) 9 listopada 2024 r
Guardiola powiedział, że sytuacja przypomina jego pierwszy sezon na stanowisku trenera, kiedy jego zespół spisał się słabo w obu polach karnych (nie strzelał wystarczająco dużo bramek i zbyt łatwo tracił bramki), ale tym razem problem polega na tym, że nie zawsze jest tak dobry w środku pola. W pierwszej połowie było więcej niż przebłyski ich najlepszej formy, co w pewnym stopniu podniesie Guardiolę na duchu podczas przerwy międzynarodowej, ale nawet gdyby utrzymali tutaj zwycięstwo lub choćby punkt, po przerwie mają przed sobą Tottenham i Liverpool, a w tej chwili wcale nie brzmi to dobrze.
Czy City w końcu uda się pobić tytuł?
Czy wpadamy w tę samą starą pułapkę, czy może już czas pomyśleć, że City może nie mieć dość, aby odwrócić sytuację w tym sezonie?
Fakt, że dwie z ich porażek nie miały miejsca w Premier League, oznacza, że ich deficyt punktów nie jest na tyle bliski, aby wykluczyć ich z wyścigu, szczególnie na początku listopada, ale obawa polega na tym, że mają wiele kontuzji i taką sytuację nie wydaje się jeszcze poprawiać. Jeremy Doku najwyraźniej zauważył kolejny problem, Akanji się trzyma, Kevin De Bruyne wraca, co jest oczywiście dużym plusem, ale obrona jest poprawiona, a zdobywca Złotej Piłki Rodri oczywiście nie bierze udziału w rozgrywkach w tym sezonie.
Pytanie najprawdopodobniej brzmi: jak długo uda im się wytrzymać, dopóki sytuacja kontuzjowana nie zacznie się poprawiać, i czy będą w stanie walczyć o to, by przynajmniej w styczniu być na dobrej pozycji, aby wystartować w jednym ze swoich słynnych biegów, którym jest co udało im się zrobić w zeszłym sezonie, gdy zmagali się z problemami przed świętami Bożego Narodzenia. Zwykle wprawiają w zakłopotanie swoich krytyków, nawet w trudniejszych sytuacjach (po Mistrzostwach Świata w 2022 roku było sporo niepokojów w szatni), ale z pewnością jest to słaby punkt i jeśli w tym roku zdobędą tytuł, będzie tak, jakby to zrobili. nigdy więcej żadnego nie zgub.
Co powiedział Pep Guardiola?
Przekażemy wam to po jego przemówieniu na konferencji prasowej po meczu.
Co dalej z Manchesterem City?
Sobota, 23 listopada: Tottenham Hotspur (H), Premier League, 17:30 GMT, 23:30 ET
Zalecana lektura
(Zdjęcie na górze: GLYN KIRK/AFP za pośrednictwem Getty Images)