Anthony Edwards rozpoczął sezon szaleństwem strzeleckim w stylu Steph Curry

MINNEAPOLIS — Minnesota Timberwolves w zeszłym sezonie wprowadzili na kort kastet, grając w fizycznej, paskudnej obronie, która wydawała się pochodzić z innego czasu i miejsca, nawiązując do meczów zapaśniczych z lat 90. W tym sezonie przywieźli miotacz ognia, ponieważ Anthony Edwards wrócił z Paryża i strzelał jak Steph Curry.

Ostatnie targi strzeleckie Edwardsa odbyły się w piątkowy wieczór przeciwko Portland Trail Blazers, przeciwko któremu zdobył 9 z 15 rzutów za trzy punkty, zdobywając 37 punktów w zwycięstwie Minnesoty 127-102. Edwards zdobył w tym sezonie 50 trójek, co stanowi najlepszy wynik w NBA, co stanowi trzeci najwyższy wynik w historii NBA w ciągu dziewięciu meczów. Curry zdobył 55 punktów w sezonie 2018/2019 i 53 w zeszłym sezonie.

Wilki jako zespół zdobyły 22 z 50 trójek i zajmują czwarte miejsce w próbach za 3 (41,3 na mecz) oraz drugie pod względem trafień (16,8). W zeszłym sezonie Wilki zajęły 23. miejsce pod względem prób z wynikiem 32,7 na mecz i 15. pod względem trafień (12,7).

„Naprawdę nie potrafię tego wyjaśnić. Nie jestem zszokowany ani nic, ponieważ tak ciężko pracowałem nad moją piłką” – powiedział Edwards. „To tak, jakbyśmy zaczynali. To właśnie powinno się wydarzyć. Miejmy nadzieję, że tak będzie dalej.”

Dla Edwardsa jest to druzgocący rozwój jego gry. Dużo bardziej znany był z atakowania obręczy w pierwszych czterech sezonach. Po tym, jak tego lata zagrał dla drużyny USA na igrzyskach olimpijskich, poza sezonem ciężko pracował nad swoimi trójkami typu „złap i strzel”, aby zapobiec wykluczeniu go przez drużyny z meczów przez pakowanie farby. W tym sezonie trzykrotnie zdobył co najmniej siedem trójek w meczu i powiedział, że ściąganie tak wielu skoczków pomaga mu zaoszczędzić nogi na potrzeby obrony i pokonywania wzniesień w czwartych kwartach zaciętych meczów.

Timberwolves weszli w ten sezon z determinacją, aby zawiesić kapelusze w obronie. A dlaczego by nie? Kto może zapomnieć zniszczenia, jakie wyrządzili Denver Nuggets w drugim meczu play-offów, tę rojącą się, duszącą i przypominającą grę siedmioma zawodnikami obronę, która zapewniła im awans do finału Konferencji Zachodniej?

Mają Rudy’ego Goberta, aktualnego defensywnego gracza roku, otoczonego przez garstkę najlepszych obrońców obwodowych w lidze: Jadena McDanielsa, Nickeila Alexandra-Walkera i Edwardsa. To była ich tożsamość w zeszłym sezonie i nawet po wymianie Karl-Anthony Towns na Juliusa Randle’a i Donte DiVincenzo wierzyli, że to musi być ich tożsamość, ponieważ w tym sezonie chcą pójść o krok dalej.

Jest całkiem możliwe, że gdy wszystkie elementy wskoczą na swoje miejsce, Wilki ponownie zostaną określone przez swoją obronę. Po dziewięciu meczach w sezonie ich tożsamość jest całkowitym przeciwieństwem.

Najlepszą rzeczą, jaką Timberwolves zrobili na początku 6:3, jest ich atak. Mają piąty najlepszy wynik w ofensywie w lidze (117,6), po tym jak w zeszłym sezonie spadli na 17. miejsce (114,6). Utrzymywało ich to na powierzchni podczas rozwiązywania problemów w defensywie, które pojawiły się wraz ze zmianami w składzie.

„Dzięki temu podłoga jest ogromna” – powiedział o Edwardsie trener Chris Finch. „I ma świetny zasięg. Bierze ich w rytm ataku. W tej chwili bardzo dobrze czyta relacje z pick-and-rolla. Gra na wysokim poziomie.”

Po kolejnym rozczarowującym występie na Chicago Bulls w czwartkowy wieczór Wilki musiały poczekać, aż nadejdzie atak, aby uratować ich 45-punktową przewagą w czwartej kwarcie po zwycięstwie 135-119.

Potrzebowali tego, ponieważ obrona znów była nieobecna w akcji przez większą część wieczoru. Bulls weszli do meczu drugiego wieczoru, w którym jeden po drugim zaginął gwiazdor Zach LaVine i zaliczył 28. miejsce w ataku z 24. miejscem w lidze pod względem odsetka celnych rzutów z gry. A jednak Bulls przez większą część meczu krążyli wokół Wilków. W pierwszej połowie trafiali z 60 procentami z gry, trafiali 10 z 17 rzutów za trzy punkty, wielu z nich walczyło lekko i zgromadzili 65 punktów.

Przez większą część sezonu Wilki nie wyglądały jak obrona nr 1 z zeszłego roku. Były chwile. W poniedziałek pokonali u siebie skromną Charlotte Hornets, a w zeszłym tygodniu zremisowali w końcówce meczu z Nuggets, aby zapewnić sobie wielkie zwycięstwo. Za każdym razem, gdy pokazują błysk, mówi się o tym, ujawniając zespół, który w zeszłym sezonie dominował w ataku.

Następna szansa, aby pokazać, że są w stanie wytrzymać taki wysiłek, zawsze kończyła się fiaskiem. Nikola Vucevic trafił 11 ze swoich 12 strzałów w pierwszych trzech kwartach.

„Jesteśmy okropni” – powiedział Edwards reporterom w Chicago. „Jesteśmy okropni, dopóki nie zejdziemy na dół. Kiedy schodzimy na dół, wszyscy chcą grać w obronie. Gdybyśmy grali od początku, bylibyśmy… najlepszą drużyną, ponieważ mamy chłopaków.

Finch nie przykładał żadnych wagi do oceny obrony. Przed piątkowym meczem powiedział, że ich czołowi gracze w defensywie, z wyłączeniem Alexandra-Walkera, nie grali z takim samym warczeniem, jak w zeszłym sezonie. Kiedy Gobert, Edwards i McDaniels dołączą do zespołu, zespół powinien być bardziej rozpoznawalny.

„To wyzwanie, które zostało postawione” – powiedział Finch. „Kiedy ci trzej goście zaczną bronić na takim poziomie, jak w zeszłym roku, nasza obrona będzie znacznie bardziej przypominać ubiegłoroczną obronę”.

Blazers to młoda drużyna, od której oczekuje się wielu przegranych w tym sezonie, ale w piątkowy wieczór w defensywie Wilków była inna energia. Przez pierwsze pięć minut Portland utrzymywało się bezbramkowo. Gobert, który zdobył swoje 9-tysięczne odbicie w karierze, zablokował trzy strzały w pierwszej kwarcie, a Minnesota utrzymała Portland w tym okresie na poziomie 17 punktów i 29 procent celności.

„Nie sądzę, że od początku sezonu rozpoczynałem mecze we właściwy sposób dla mojego zespołu, dlatego bardzo chciałem to zmienić” – powiedział Gobert, który zakończył mecz z 8 punktami i 15 zbiórkami. Wiem, że kiedy gram w ten sposób w defensywie, nadaje ton całemu zespołowi. Jestem szczęśliwy, że zrobiliśmy to dziś wieczorem.”

Dopóki to się nie stanie, Finch stawia na ofensywną rewolucję. Zawsze miał reputację eksperta w tej dziedzinie, co sprawiało, że przeciętność poprzedniego sezonu była tym bardziej niezadowalająca. Ta wersja Wilków wydaje się być lepiej przygotowana do gry piłką Fincha: swobodnie płynąca, machająca nią z boku na bok, odcinająca piłkę i pozwalająca jej lecieć z głębin.

Edwards rzuca 11 trójek na mecz, Randle aranżuje z łokcia, a DiVincenzo, Alexander-Walker i Mike Conley Jr. również mogą inicjować atak.

„Wszyscy się w to włączają” – powiedział Finch. „Ludzie naprawdę dobrze radzą sobie ze znalezieniem Rudy’ego, pracując dla siebie, nie zmuszając się do wielu rzeczy. Nawet w pierwszej części sezonu udało nam się wypracować dobrą formę, choć może jeszcze nie spadła ona w takim tempie, jak to nastąpi.

W pewnym momencie pierwszej połowy Wilki zdobyły 13 z 14 posiadanych piłek, a lawina 3, wsadów i rzutów wolnych zapewniła im 27-punktową przewagę, zanim Blazers w ogóle zorientowali się, co ich trafiło.

Jak to zwykle bywa, Wilki odprężyły się, szybko oddały piłkę i pozwoliły Portland wrócić do gry. Jednak Edwards trafił pięć trójek w trzeciej kwarcie, dzięki czemu prowadzenie wróciło do 26, a drugiej kwarty z rzędu musiał odpocząć przez całą czwartą kwartę.

„Mike (Conley) próbuje mi powiedzieć, żebym zszedł na dół” – powiedział Edwards. „Ja na to: «Bracie, oni idą na dno.» Za dużo pracuję nad swoją grą, żeby zmuszać ich do zejścia w dół, jeśli oni ciągle będą spadać. W tym momencie jestem naprawdę zaskoczony.”

Timberwolves wygrali trzy z rzędu, ale zwycięstwa nad Charlotte, Chicago i Portland nie wystarczą, aby przekonać kogokolwiek, że ospałość, jaką wykazywali się na początku sezonu, ma już za sobą. Następny mecz w niedzielę odbędzie się w Miami Heat, a w przyszłym tygodniu w Portland odbędą się dwa kolejne, co da im szansę na przewagę w sześciu meczach. Na konferencji tak trudnej jak Zachód zespoły muszą skorzystać na złagodzeniu harmonogramu. Jeśli Wilkom uda się uporać ze swoimi problemami i poprawić swoją grę przeciwko słabszym rywalom, może to być odskocznia, której będą potrzebować, gdy pod koniec miesiąca ponownie wrócą do kategorii wagowej.

Po przebrnięciu przez wczesną część sezonu i szukaniu rzeczy, na których mógłby polegać, Finch powiedział, że jego uczucia do zespołu zaczynają się umacniać.

„Czuję się całkiem komfortowo, mogąc podążać w wielu różnych kierunkach” – powiedział Finch. „To jest dokładnie to, czego chcesz”.

(Zdjęcie: Melissa Tamez / Icon Sportswire za pośrednictwem obrazów AP)



Zrodlo