Ana Montalvo, ocalała z DANA, opowiada o agonii, której doświadczyła przez półtorej godziny: "Stoję spokojnie i modlę się"

Ana Montalvo jest jedną z 36 803 osób, które narodziły się na nowo dwa tygodnie temu. Ta Walencja spędziła półtorej godziny, wisząc na kilku kablach zasilających i opierając się na klimatyzatorze, próbując wybić okno, aby wejść do domu i uratować życie. Wszystko to działo się w tym samym czasie, gdy powódź nadal przechodziła ulicami Massanassa, jednej z 78 dotkniętych gmin w Walencji. Przez cały ten czas Ana słuchała instrukcji swoich sąsiadów, którzy byli jej przewodnikami i wybawicielami w dniu, którego nigdy nie zapomni. Teraz Ana straciła wszystko i prosi o jakąkolwiek, choćby minimalną, pomoc, aby móc zacząć od zera.

WIARA JAKO SPOSÓB NA PRZETRWANIE DANA

„Przyszło tsunami i przeciągnęło mnie po całym domu. Z brutalną siłą zniszczyło wszystko, meble, kuchnię. Sąsiedzi kazali mi wyjść na ulicę. Kiedy wychodzę, nie widzę ulicy, widzę rzeki. Trzymam się sprzedaży i stoję nieruchomo przez półtorej godziny, obserwując samochody przejeżdżające 20 centymetrów ode mnie. Chwyciłem kable świetlne, podniosłem roletę, podpierając się przedramieniem i wstałem. Wkradam się do domu, który nie jest mój.” To jest zeznanie jednego z ocalałych z DANA w Massanassa w Walencji.

Oto jak to powiązał Ana Montalvo w „Thirteen Al Día” agonia, jakiej doświadczyła dwa tygodnie temu. Ten ocalały trzymał się wiary po tym, jak zdała sobie sprawę, że woda zdewastowała cały jej dom i teraz przetrwanie było zależne od siebie. „Miałem coś, co mnie chroniło przez cały czas. Jeśli życie mnie czegoś nauczyło, to tego, że są bardzo ekstremalne sytuacje, w których trzeba się zatrzymać i obserwować. Dzięki Bogu, nie straciłem panowania nad sobą. Był anioł, który skierował moje samochody, bo teraz to widzę i nie jest to możliwe. Kiedy jestem przy oknie, stoję spokojnie i modlę się„wyjaśnia Montalvo.

Mieszkance Massanassy pomagały sąsiadki, które przez cały czas pomagały jej w ratowaniu. Kiedy trzymał klimatyzator i kable zasilające, dali mu instrukcje, aby w końcu wybił okno i dostał się do domu. „Sąsiedzi płakali, bo nie mogli mnie uratować” – mówi.

ZACZYNAJĄC OD ZERA: JEGO DOM I PRACA ZOSTAŁY ZNISZCZONE

Ana straciła całe życie. Ze swojego domu, w którym mieszkał z dwoma kotami, udało mu się uratować jednego z nich, do swojej pracy. To Walencja masażysta a miejsce, w którym pracował, zostało zdewastowane przez DANA.

„W tej chwili zamieszkałem w domu mojej siostry. Płacę czynsz, prowadzę działalność na własny rachunek, mam dom obciążony hipoteką i na to wszystko potrzebuję 1800 euro na opłacenie. Bez pracy nie mogę zapłacić tysiąc euro czynszu” – wyjaśnia.

On 29 października Dobrze Odwołał spotkania o trzeciej po południu w oczekiwaniu na wysłane alerty pogodowe. „Miejsce nie uległo większym zniszczeniom, chociaż wzrosła wilgotność i wszystkie meble są pokryte pleśnią, wszystko straciliśmy” – powtarza.

Teraz Ana próbuje odbudować swoje życie, zaczynać od początku. W tym celu zwróciła się już do pomocy rządu Hiszpanii i Generalitatu Walencji. „Nie sądzę, że będę w stanie wznowić grę przez cztery miesiące. Powiedzieli mi, że dadzą mi najwyżej 500 euro. Będziemy musieli kupić meble i nosze.” Ponadto Ana wszystko pamięta wolontariusze którzy w dalszym ciągu sprzątają ulice Massanassy, ​​którym dziękuje za ich pracę i „lekcję człowieczeństwa” w obliczu „zarządzania politycznego”, jego zdaniem, w którym „powinny się zakończyć walki”.

Zrodlo