To był ten rodzaj wytrwałości, zapału i wysiłku, jaki – szczerze mówiąc – niewielu zawodników w koszulce Manchesteru United wykazało się podczas skromnego wieczoru na Old Trafford.
Amad zrobił już więcej niż jego koledzy z drużyny, aby zaimponować każdemu przyszłemu menadżerowi oglądającemu mecz w Lizbonie, otwierając wynik golem pętlą głową, na co zasługiwał jego wszechstronny występ, ale to jeszcze nie koniec.
Gdy obrońca PAOK Baba Rahman niezdarnie radził sobie z przechwyceniem podania Christiana Eriksena, nie zauważył Amada podbiegającego za nim. Uderzenie palcem odebrało Rahmanowi piłkę, zapasy utrzymały ją z dala od niego, po czym Amad wkroczył do środka i rzucił obok bramkarza Dominika Kotarskiego, zapewniając zwycięstwo 2:0.
„Drugim golem, w którym było wszystko, jest Amad Diallo” – powiedział tymczasowy menadżer Ruud van Nistelrooy na konferencji prasowej po meczu, chwaląc chęć Amada, by zaatakować Rahmana i stworzyć sobie szansę.
Jednak przebiegnięcie kilku metrów więcej to nic, jeśli jesteś typem gracza, który często robi wszystko, co w jego mocy.
„Każdego dnia po treningu przychodzi do mnie i chce dodatkowo wykończyć piłkę, dodatkowo dośrodkować, jak mogę poprawić grę głową” – powiedział Van Nistelrooy, opisując swojego zwycięzcę meczu w olśniewający sposób.
„Nieustannie koncentruje się na nauce i doskonaleniu, żyje w sposób profesjonalny i jest bardzo zmotywowany, aby jak najlepiej wykorzystać swoją karierę. Byłem z niego bardzo zadowolony.”
Amadowi (22 lata) praca pozalekcyjna nie jest obca. Dopiero latem ubiegłego roku można było go zobaczyć na astroturfowych boiskach Fallowfield – części Manchesteru kojarzonej ze studentami – trenującego pod okiem trenera, który pracował w programie przedakademickim United.
Właśnie wrócił z udanego wypożyczenia do Sunderlandu i chciał zrobić wszystko, co w jego mocy, aby zostać uznanym za pełnoprawnego członka pierwszego zespołu Erika ten Haga. Jeśli to oznaczało organizowanie sesji osobistych, niech tak będzie.
Być może to wciąż nie wystarczyło. Tego lata kilka klubów Serie A wyraziło zainteresowanie Amadem i być może został on ponownie wypożyczony, dopóki nie zerwał łąkotki kolana podczas przedsezonowego tournee United po Stanach Zjednoczonych, co niemal zapewniło mu pozostanie na boisku.
Chociaż ta kontuzja odsunęła go na pięć miesięcy, w pewnym sensie zapewniła mu kolejną szansę pod wodzą Ten Hag. Po powrocie Amada Jadon Sancho został wyrzucony z gry, a Manchester United borykał się z problemem kontuzji.
Bez tego szczególnego splotu okoliczności, jak wtedy, ikoniczny gol Amada, radość i wyrzucenie go z boiska na koniec wspaniałego ćwierćfinału Pucharu Anglii przeciwko Liverpoolowi być może nigdy nie nastąpi.
Jednak nawet po tej chwili Dziesięć Wiedźma nadal nie chciała w pełni zaufać Amadowi. Miało to miejsce dopiero pod koniec poprzedniego sezonu – zaraz po porażce 4:0 na wyjeździe z Crystal Palace – kiedy Amad rozpoczął ostatnie trzy ligowe mecze United, strzelając gola i asystując raz.
Początkowo zostało to przeniesione do nowej kampanii. Amad rozpoczął pierwsze trzy mecze, odpadł dopiero po strzeleniu gola w przegranym 2:1 wyjazdowym meczu z Brighton & Hove Albion. Po powrocie przeciwko Southampton i zanotowaniu asysty, półtora tygodnia później wrócił na ławkę rezerwowych.
Jest to zrozumiałe w przypadku zawodnika, którego nadal rozważa się jedynie w roli rotacyjnej. Jednak z przebłysków, które pokazał Amad, można wyciągnąć argument za zapewnieniem mu większej ekspozycji.
Amad wciąż jest perspektywiczny, ale w swoim piątym sezonie na Old Trafford jest także starszym partnerem w kręgu młodych talentów United – o rok starszy od Rasmusa Hojlunda, o dwa lata starszy od Alejandro Garnacho, o trzy lata starszy od Kobbiego Mainoo, o cztery starszy od Leny’ego Yoro.
A jednak z tej czwórki młodych zawodników jest on najdalej od regularnego miejsca startowego i najmniej pewny pod wodzą nowego menedżera.
Jeśli Ruben Amorim ma pozostać przy swoim zaufanym ustawieniu 3-4-3, jedno z czterech miejsc ataku w typowym systemie Ten Hag będzie zbędne. Tylko dwie role – para środkowych napastników, za napastnikiem Hojlundem – odpowiadają Amadowi. Jak można sobie wyobrazić, przynajmniej jeden z nich zostanie przejęty przez kapitana Bruno Fernandesa.
Ponieważ Garnacho i Marcus Rashford walczą o drugie miejsce i nadal prowadzą w kolejności dziobania, cztery nie przekładają się na dwie, nie mówiąc już o nadziejach Masona Mounta i Antony’ego na dłuższy czas gry.
Istnieje zatem ryzyko, że minuty Amada zostaną jeszcze bardziej ograniczone przez przybycie Amorima, zwłaszcza jeśli Portugalczyk będzie tak dogmatyczny, jak oczekiwano, co do swojego systemu. Sugestie dotyczące skrzydłowych nie wycofują się jednak.
Amorim będzie musiał wykazać się kreatywnością w tej roli, jeśli pozostanie przy tym samym ustawieniu. Naturalna lewonożność Amada może pomóc, biorąc pod uwagę niedostatek opcji na tej flance pod nieobecność Luke’a Shawa i Tyrella Malacii. A jednak patrzeć, jak przeskakuje i przeskakuje obronę, tak jak to zrobił z PAOK-iem po jednym szalonym dryblingu w pierwszej połowie, i szkoda byłoby cofać takie talenty dalej.
Nad tym wszystkim wisi kwestia kontraktu Amada. Umowa napastnika z Wybrzeża Kości Słoniowej wygasa latem, choć United może uruchomić opcję przedłużenia o kolejny rok.
Ta opcja oznacza, że United mają więcej czasu do dyspozycji, ale zmiana reprezentacji Amada w tym roku – dołączenie do tej samej agencji, która reprezentuje Garnacho – wskazała, że wkrótce nadejdzie czas, aby zebrać się przy stole negocjacyjnym.
Amad nie ukrywał, jaki jest jego preferowany wynik, gdy zapytano go bezpośrednio o sytuację kontraktową w mieszanej strefie Old Trafford. „Cieszę się, że tu jestem” – powiedział. „Jestem szczęśliwy, że mogę grać dla tego klubu. Chcę tu zostać przez długi, długi czas, aby zapisać się w historii tego klubu.
I nawet jeśli szanse na start okażą się jeszcze trudniejsze pod Amorimem, możesz być pewien, że Amad poświęci dodatkowe godziny, aby na nie zapracować.
(Zdjęcie na górze: Carl Recine/Getty Images)