AC Milan Paulo Fonseki znalazł potwierdzenie, którego szukał. We wtorek w Lidze Mistrzów zwyciężyli w pełnym składzie przeciwko Realowi Madryt, pokonując obrońców tytułu 3:1 na Santiago Bernabeu, dzięki czemu odzyskali swoje szanse na awans do rundy pucharowej.
Jednak zwycięstwo było znaczące również w szerszym kontekście sezonu, ponieważ Fonseca – który latem opuścił francuski zespół Lille, aby zostać głównym trenerem – jak dotąd przeżywał trudny powrót do włoskiej piłki nożnej.
Jego Milan miał swoje momenty. Najjaśniejszym z nich było dramatyczne zwycięstwo w derbach nad Interem we wrześniu. Rzadko jednak okazywały się przekonujące. Ostatnio wyszli z zaciętego meczu z Monzą w weekend, wygrywając 1:0, ale straciwszy wystarczająco dużo okazji, aby przegrać. To było typowe, ponieważ punkty Milanu nie przyszły łatwo i nie bez powodu zajmują siódme miejsce. Fonseca znajdował się już pod znaczną presją i jeszcze nie udało mu się pozyskać kibiców, którzy po odejściu Stefano Pioli pod koniec poprzedniego sezonu tęsknili za wspanialszym następcą.
Ten wynik powinien pomóc, ponieważ pokazał futbol Fonseki z najlepszej strony. Milan był precyzyjny i optymistyczny, ale także mądry w ataku i w pełni zasłużył na zwycięstwo.
Ich plan na Real był jasny niemal od samego początku. Ustawiony w ustawieniu 4-3-3 Fonseca przygotował swój zespół do poradzenia sobie z urzekającym zagrożeniem ze strony Viniciusa Jr i Kyliana Mbappe. Yunus Musah został wybrany na prawego pomocnika, dzięki czemu prawy obrońca Emerson Royal był zawsze wspierany i rzadko opuszczany w sytuacjach jeden na jednego. Christian Pulisic również wmieszał się w te obowiązki, schodząc głęboko, aby zapewnić dodatkową ochronę. Rzadko kiedy któryś z napastników Madrytu dotykał piłki i nie został szybko uwięziony.
Balans Milanu był niemal idealny. Royal podciął Viniciusa w pierwszej połowie i stracił rzut karny, po którym Brazylijczyk strzelił jedynego gola dla swojej drużyny, ale poza tym nie było wielu chwil paniki. Malick Thiaw i Fikayo Tomori byli zdyscyplinowani w sercu obrony gości, opierając się pokusie pociągnięcia do przodu przez płynną, płynną linię ataku Realu. Najbardziej dramatyczna interwencja Mike’a Maignana przy bramce nastąpiła dopiero w doliczonym czasie gry w drugiej połowie.
Milan jednak przyszedł grać na Bernabeu i pod względem posiadania piłki był absolutnie równy Realowi. Styl Fonseki wymaga, aby jego obrońcy odważnie posługiwali się piłką i celowo wychodzili ze swojej strefy. Czasami może to być skomplikowane i pełne ryzyka, ale nagrodą są atrakcyjne i skuteczne podania z krótkiej odległości, które przyciągają przeciwnika na środek boiska, tworząc przestrzeń dla atakujących graczy bliżej linii bocznej.
Spisał się znakomicie, dając podstawę do zwycięstwa i tworząc wielką ironię wieczoru. Od czasu przybycia do Mediolanu Fonseca nawiązał kontakt z Rafaelem Leao, absurdalnie utalentowanym, bystrym skrzydłowym, z którym w sezonie pojawiały się historie o niezadowoleniu. Ale Leao był wspaniały na Bernabeu. Drugiego gola zdobył wymusiwszy obronę Andrija Lunina, pozwalając Alvaro Moracie na uderzenie w odbicie, a następnie strzelił trzeciego, rozcinając obronę lewym skrzydłem, po czym trafił do bramki Tijjaniego Reijndersa.
Indywidualnie Leao był wspaniały – o wiele za zręczny i szybki jak na Lucasa Vasqueza – ale jego efekt był także przedłużeniem tego, co działo się dalej. Gdy Musah wspierał Royal i wpadał do często pięcioosobowej linii obronnej, Leao został wyzwolony. Za każdym razem, gdy Milan odzyskiwał posiadanie piłki, był wolny na dalszej linii bocznej i mógł ruszyć do przodu.
Realowi nie udało się stłumić tego zagrożenia. Naprawdę powinni byli to przewidzieć, biorąc pod uwagę, że Fonseca przedstawił swoje podejście na poniedziałkowej konferencji prasowej.
„Myślę, że Rafa i Theo (Hernandez) mogą zrobić różnicę” – powiedział Sky Sport Italia. „Jeśli będziemy się bronić (pięć), możemy również dać Rafie większą swobodę w ataku. To trudny mecz, ale także dobry dla nas, aby zagrać dobrze i spróbować kontrolować piłkę.
Hernandez rozegrał fenomenalny mecz. Był odporny bez piłki i żądny przygód z nią. Leao był jednak prawdziwym zagrożeniem – idealnym narzędziem do realizacji planu gry.
Jednak opisanie zwycięstwa jako po prostu taktycznej sztuczki byłoby redukcyjne; nie zabrakło znakomitych występów indywidualnych. Pomijając gol, Reijnders grał z umiarkowaną klasą. Morata, który pod koniec swojej kariery stał się dziwnie talizmanem, w swojej pilnej pracy zachowywał się jak wojownik. Dalej z tyłu Youssouf Fofana świetnie spisał się w środku pola, przechwytując piłkę, która doprowadziła do bramki Moraty. I choć Musah był wartościowy we wzmacnianiu obrony, był także atutem przy piłce, grając techniką i subtelnością.
Niebezpieczny był także Christian Pulisic. Jego szybki, dynamiczny atak był sercem tego ruchu. To także jego rzut rożny, którego Realowi nie udało się obronić przy pierwszym golu. Pulisic czuje się niezwykle komfortowo grając dla Fonseki i czerpie korzyści z możliwości, jakie daje mu gra w pole karne od linii bocznej w kierunku pola karnego. I chociaż nie był to jego najważniejszy występ w sezonie, przypomniał mu, że może robić różnicę na najwyższym poziomie.
Mówiąc szerzej, dla Milanu był to wieczór, którego potrzebowali.
Częścią ich sukcesu było samozadowolenie Realu Madryt, który wykazał się naiwnością i nieostrożnością. Jednak zespół Fonseki wykorzystał tę przewagę z bezwzględnością, o której nie sądzono, i w sposób, który po tym niezręcznym początku mógł ich zjednoczyć.
(Zdjęcie na górze: Jonathan Moscrop/Getty Images)