Kuszące jest wyobrażenie sobie tej sekwencji jako queerowania tradycji, z początkową sekcją składającą się głównie z hałasu i mówionych przemyśleń na temat science-fiction, które zapobiegawczo wyciągają na światło dzienne wszelkie obawy związane z syndromem „trudnego drugiego albumu”. Jednak jest on również zbudowany w oparciu o standardową mieszankę muzyki tanecznej „big night out”, z ambientowym początkiem, wokalną rozgrzewką w stylu popu, głębokim i odurzonym centrum techno oraz błogim pożegnaniem. SOPHIE potrafiła sekwencjonować w każdym znaczeniu tego słowa, ale Zofia czuje się zaprogramowany.
To uczucie jest wzmocnione przez zgrupowanie różnych utworów stworzonych z tymi samymi współpracownikami. Może to sposób na podkreślenie jej wiary w nie; może to jak pokaz na wybiegu, kiedy projektant wysyła wszystkie żółte sukienki razem. W jakiś sposób sprawia to, że stają się konkurencją. Weźmy na przykład grupę kolaborantów BC Kingdom z drugiej strony. Każdy z nich opiera się na synkopowanej bazie organów, która stanowi podstawę tańca i popu co najmniej od „Pokaż mi miłość.” „Reason Why” to wersja trap-popowa, „Live In My Truth” przebija się rytmem R&B z początku XXI wieku, a „Why Lies” wnosi na imprezę freestylowy rytm.
Stojąc w rzędzie, masz ochotę po prostu zdjąć jednego ze sceny za pomocą dużego haka. „Live In My Truth” to aforyzmy przeznaczone do imprezowania i, posłuchajcie: stawką świętowania zbyt często jest życie i śmierć dla osób queer, a zwłaszcza trans. Czasami w utworach takich jak „Niematerialny.” Tutaj jest to po prostu ręka podnosząca kubek Solo. Ale cukierkowa radość życia w „Why Lies” jest niezaprzeczalna, a teksty takie jak „Proszę ocal dramat dla swojej mamy/I swojego tatusia/I swojej babci” są tak głupie, że po prostu trzeba je śpiewać. Jeśli chodzi o lśniący, choć powolny „Reason Why” i wers Kim Petras „Zdobywanie pieniędzy jak DJ”, nie za bardzo.
Brat SOPHIE powiedział, że centrum techno na albumie zostało w dużej mierze stworzone na żywo, niczym DJ tworzący miksy. To tak brzmi. O ile najlepsze utwory SOPHIE często odtwarzane są tak, jakby pochodziły z jej mózgu, to utwory takie jak „Elegance” i „One More Time” z udziałem Popstar pokazują znacznie więcej – ich BPM zmienia się, rytmy przenikają, reprezentują długi tradycja kręcenia gałkami. Utwory również wspominają przeszłość: „Gallop” to mały klejnot gabba dla pokoleń dziewczyn, które nie zwalniają, podczas gdy „Berlin Nightmare” wibruje i dumnie przypomina pierwszorzędny Green Velvet. Myślę, że nigdy się nie dowiemy, czy te chwile były dla niej okruchami wczesnych wpływów na jej drodze do nowego miejsca, czy po prostu przyjemnością wspominania. Czas pokaże, czy któryś z nich zapadnie w pamięć tak samo jak, powiedzmy, „Kucyk.”