miBarça jest bardziej głodna niż Madryt. Jest to dowód, który widziano od sierpnia i który został ratyfikowany na Bernabéu. Wynik 0:4 jest prawdziwym odzwierciedleniem tego, czego obie drużyny dokonały w tym sezonie. Madryt pozostał niepokonany dzięki swojemu spektakularnemu składowi i kolosalnej różnicy technicznej w porównaniu z 90% drużyn LaLiga, ale gra i nastawienie pozostawiały wiele do życzenia w ciągu tych pierwszych trzech miesięcy rywalizacji. Barça, wskrzeszona przez Flicka, odkryła wszystkie swoje wady po druzgocącym zwycięstwie. Było ich czterech, a mogło być więcej, bo w przeciwieństwie do tego, co dzieje się w Madrycie, kiedy czuje się zapach krwi…
El Clásico dotyka połowę Madrytu. Po pierwsze, Ancelotti, który musi odpowiedzieć na wiele pytań. W co gra drużyna? Co robisz z Bellinghamem? Czy Mbappé taki jest, czy nie wykorzystuje go w pełni? Albo szybko to naprawią, albo sezon będzie bardzo długi… Jeśli jednak istnieje zespół, który jest w stanie podnieść się po takiej porażce, to jest nim Madryt. To nie pierwszy raz, kiedy tak się dzieje, a w maju dzieje się to, co się dzieje.
I Ancelottiego Wychodzi wzruszony, w Barcelonie już myślą o dożywotnim kontrakcie z Flickiem. Niemiec wziął latem garstkę dzieciaków i każe im bawić się jak anioły, w tempie, którego pozazdroszczą im teraz na Bernabéu.
Mbappé był na spalonym
Kiedy zobaczysz podsumowanie w telewizji, zdasz sobie sprawę, że przegapiłeś świetną okazję na zniszczenie Barcelony. Mbappé żył na spalonym i kilka sytuacji sam na sam z Iñakim Peñą znalazło się w zawieszeniu. Francuz, jeden z najpotężniejszych i najszybszych napastników świata, nie musiał żyć tak blisko linii końcowej, ale raz po raz wpadał na spalony, widząc, jak wspaniała bramka nie została uznana w pierwszej połowie. Ancelotti wpadł w rozpacz po sześciu spalonych, które zwrócono mu uwagę w pierwszej połowie.
W drugiej połowie na początku lepiej się dostosowali, ale nie było dobrze. Jego spudłowanie z Iñakim Peñą w 64. minucie przerwało wszelkie próby powrotu. A po tej porażce… wrócił do gry na pozycji spalonej. Choć może się to wydawać kłamstwem, jest w centrum uwagi Bernabéu, co nikomu nie wybacza. Niech zapyta Zidane’a albo Cristiano…
Mendy, Tchouaméni, poniedziałek…
Madryt przegrał z Barceloną między innymi dlatego, że część jego zawodników nie sprostała wymaganiom meczu. Mendy jest daleki od swojego najlepszego poziomu i umożliwił Lewandowskiemu podwyższenie na 0-1. Ale poza tym błędem w ustawieniu, przy wybijaniu piłki bolała głowa.
Tchouaméni Classic to jeden z tych, które wyznaczają karierę zawodnika w klubie. Francuz podszedł do pojedynku z wątpliwościami i mecz nie pomógł mu ich rozwiać. Tchouaméni nie zapewnia rozwiązań, jakich oczekuje się od pomocnika i ostatecznie został zastąpiony przez Modricia.
Jest też Lunin, którego nie można winić za porażkę, ale który w remisie 0:1 mógł zrobić więcej. Lewandowski z przodu bardzo łatwo zdobył bramkę.
Madryt pozostaje bez najlepszej passy w historii
Biała drużyna zakończyła passę meczów bez porażki mając na koncie 42 mecze i była o jedno miejsce za Barceloną. Barça obroniła koronę dzięki bramkom Lewandowskiego i dobrej grze w defensywie. Biali po raz ostatni przegrali 24 września 2023 roku z Atlético i przełamali passę meczu z Barceloną. Dwie bardzo bolesne porażki, zwłaszcza ta na Bernabéu.
Co zrobił Lewandowski!
Polak zdecydował się na Klasyk dwoma świetnymi golami, ale zmarnował historyczną szansę na powtórzenie sukcesu, jaki odniósł z Dortmundem 11 lat temu. Lewandowski strzelił dwa wspaniałe gole w dwie minuty i spudłował dwa, które były znacznie prostsze. Pierwszy, już przy stanie 0:2, wpakował się w pustą bramkę, gdy Lunin był już pobity: posłał piłkę w słupek. Jeśli odniosą większy sukces, Barça wróci do Barcelony z sześcioma lub siedmioma bramkami.
Bellingham wariuje
Bellingham to cień piłkarza, który w zeszłym sezonie wdarł się na Bernabéu. I to nie jest jego wina, ale raczej zarządzania, jakie się nad nim sprawuje. Na co dzień gra na pozycji, która nie jest jego i chłopak, choć daje z siebie wszystko, nie błyszczy. Gra blisko prawego skrzydła, przez wiele minut grając jako boczny obrońca, to kiepski żart, który Ancelotti musi natychmiast poprawić.
Warto poważnie przeanalizować, że zawodnik, który w zeszłym roku strzelił prawie dwadzieścia goli, nie ma już żadnego, gdy mamy już prawie listopad.
Laminy Jamał
On jest wybrańcem. Pokazał to na Pucharze Europy, pokazywał to także na początku ligi i potwierdził to na Bernabéu. Nie rozegrał swojego najlepszego meczu, ale trzy uderzenia wystarczyły, aby uciszyć Bernabéu. Jego wspaniały gol prawą nogą był deklaracją intencji: Madryt będzie przez niego bardzo cierpiał.