Wycięcia

Nigdy nie byłem w ukochanym zespole z niemal nieskazitelną dyskografią, ale muszę sobie wyobrazić, że w pewnym momencie paraliżująca presja związana z nagrywaniem nowego albumu – świadomość, że ryzykujesz wkurzeniem fanów i zrujnowaniem doskonałego dziedzictwa – wysysa część radości i spontaniczności z tworzenia muzyki.

Innymi słowy: rozumiem, cała ta sprawa z uśmiechem. Thom Yorke i Jonny Greenwood nie chcą spędzić czterech lat obsesyjnie pracując nad ukończeniem albumu Radiohead godnego siedzenia obok Basen w kształcie księżyca w swoim winylowym kąciku. Chcą się ruszać. Greenwood, samozwańczy „najbardziej niecierpliwy” członek Radiohead, kiedyś powiedział, że wolałby gdyby „płyty były o 90 procent tak dobre, ale wychodziły dwa razy częściej”. W tym duchu Smile, mały spinoff Radiohead, który mógł zaprezentować swój drugi album w 2024 roku, powstał w wyniku tych samych sesji, podczas których wyprodukowano Ściana Oczu ale, jak Amnezjazbyt dobry, żeby go odrzucić jako bękarta.

W porównaniu do swojego poprzednika, Wycięcia jest luźniejszy, bardziej zabawny – jest to ekscytujący dowód niemal telepatycznej chemii, którą ci trzej muzycy doskonalili w ciągu dwóch lat tras koncertowych. Na scenie po raz pierwszy odbyło się wiele z tych piosenek: pastoralny utwór „Bodies Laughing” w maju 2022 r., zaledwie dzień po napisaniu tego przez zespół, i „Kolory latają” w następnym miesiącu w Paryżugdzie gościnny muzyk Robert Stillman – wówczas grający na saksofonie, obecnie na klarnecie basowym – zapoczątkował wzniesienie utworu w piskliwe delirium free-jazzu. Wszystkożerna ciekawość Greenwooda jest tutaj głównym tematem. „Colours Fly” z szalonymi egipskimi skalami odzwierciedla niedawne zanurzenie Greenwooda w muzyce Bliskiego Wschodu, zwłaszcza jako współpracownika izraelskiego muzyka Dudu Tassy, ​​podczas gdy poduszka syntezatorowa otwierająca płytę „Foreign Spies” ponownie wykorzystuje elementy z albumu Greenwooda z 2019 roku klasyczny kawałek Horror pustki.

Wiele lat temu ludzie chichotali, gdy Yorke założył zespół z Fleą, ale zainteresowanie piosenkarza równoważeniem jego depresyjnych tendencji niezwykle chorymi rytmami wydaje się kluczowe dla całego przedsięwzięcia Smile. Z pewnością znalazł faceta do tego zadania w osobie Toma Skinnera, czarodzieja synkopującego stojącego za zestawem. Skinner zakotwicza „Colours Fly” w niecentralnym metrze 5/4, podkreśla bulgoczący atak paniki w „The Slip” pulsującymi hip-hopowymi bitami przypominającymi gotowe zestawy sampli i daje nam jeden ze swoich najbardziej niespokojnie przenikających rytmów na płycie porywający „Eyes & Mouth”, kolejny długoletni występ na żywo. Rzeczywiście, jedyne rozczarowujące utwory to te, w których Skinner jest albo odsunięty na bok (wspomniany wcześniej „Foreign Spies”), albo zredukowany do gąszczu pomocniczej perkusji („Don’t Get Me Started”).

Zrodlo