Wprowadzenie Soni Bompaster do Ligi Mistrzów Chelsea i dlaczego Stamford Bridge był prawie pusty

I zaczyna się: wojny frekwencyjne w latach 2024–2025.

Chelsea Women rozpoczęła swoją erę Sonia Bompastor (edycja europejska) we wtorek wieczorem pozytywnym, choć ostatecznie nerwowym zwycięstwem 3:2 w fazie grupowej Ligi Mistrzów z Realem Madryt na Stamford Bridge. Bramki zdobyły Sjoeke Nusken, Guro Reiten i Mayra Ramirez. Wynik wydłużył rekord Chelsea bez porażki u siebie w fazie grupowej do 10 meczów. Dzięki temu nowy menadżer Bompastor, który zastąpił Emmę Hayes latem po tym, jak długoletni szef Chelsea objął kierownictwo reprezentacji Stanów Zjednoczonych kobiet (USWNT), odniósł swoje pierwsze europejskie zwycięstwo na linii bocznej Chelsea i kontynuował swój bezbłędny start w życie na zachodzie Londyn. Pomimo oznak słabości w defensywie mistrzynie Superligi Kobiet wykonały swoje zadanie.

Ale najpierw porozmawiajmy o frekwencji. Wszystkie 3832 z tego.

Ta rozmowa nie jest nowa, ale pojawia się, gdy w mediach społecznościowych pojawiają się zdjęcia pustego Stamford Bridge, którym towarzyszą szydercze twierdzenia, że ​​inne kluby zrobiłyby więcej po takim widowisku. Manchester City wyprzedał bilety na mecz Ligi Mistrzów z Barceloną w środowy wieczór na stadionie Joie mogącym pomieścić 7 000 widzów. Arsenal regularnie wypełnia stadion Emirates podczas meczów Ligi Mistrzów. W dobie mediów społecznościowych są to same pola bitew.

Wtorkowemu pojedynkowi nie można było się oprzeć: siedmiokrotny mistrz Anglii rozpoczynał swoją europejską wyprawę przeciwko Realowi Madryt, gospodarze uzbrojeni w nowego menedżera, którego zadaniem było w końcu złamanie kodu Ligi Mistrzów i stworzenie tak przekonującej sylwetki, jak tylko potrafi. Bompastor dwukrotnie wygrała zawody jako zawodniczka Lyonu (2011, 2012) i ponownie jako menadżerka (2022), stając się jedyną kobietą w historii, która tego dokonała. Tylko były menedżer Barcelony Jonatan Giraldez (27) ma na swoim koncie więcej zwycięstw w Lidze Mistrzów niż francuski trener (21) od sezonu 2021–2022. Jeśli to ma być kolejny rozdział Chelsea, oto pierwsza strona.


Bompastor podczas wtorkowego meczu (Mike Hewitt/Getty Images)

Taka okazja gwarantuje wysoką frekwencję, ale Chelsea, podążając za precedensem, jaki miał miejsce podczas meczów fazy grupowej w zeszłym sezonie, ograniczyła sprzedaż biletów na stadion Stamford Bridge o pojemności 40 853 widzów do 5000 widzów. Bliskość losowania (od losowania do wtorkowego meczu upłynęło 11 dni, przez co okno reklamowe zostało skrócone) i zapewnienie „stabilności finansowej” meczu to powody, dla których klub podjął decyzję, według źródła klubowego, anonimowy, aby chronić relacje. Jakakolwiek frekwencja na stadionie Stamford Bridge przekraczająca 5000 osób wiąże się z zamknięciem dróg, co jest kosztownym przedsięwzięciem dla klubu.

Rezultatem była jednak dziwnie płaska i sztywna atmosfera, atmosfera wystawy. Wyraźnie było słychać instrukcje zastępcy menadżera Paula Greena dla Aggie Beever-Jones. Poszczególni kibice prowadzący skandowanie z przeciwnej strony boiska odzywali się echem. Gdy przed rozpoczęciem meczu na stadionie rozległ się alarm treningowy, wydawało się, że cały stadion przypadkowo włączył wyciszenie Zoomu.

Obwinianie obecnych jest głupotą. Nie można oczekiwać, że kibice pochłaniający dziewiątą część stadionu wypełnią jego puste przestrzenie. Wielu wolałoby zaciszne miejsce w Kingsmeadow, gdzie Chelsea większość meczów ligowych rozgrywa przed hałaśliwą publicznością. Uznano jednak, że w zeszłym sezonie stadion o pojemności 2265 miejsc nie spełniał przepisów UEFA, w związku z czym jedyną realną opcją był ograniczony stadion Stamford Bridge.

„Z pewnością zawsze chcemy mieć jak największą publiczność na stadionach” – powiedziała Bompastor na konferencji prasowej po meczu. „Fani, którzy tu byli, bardzo dobrze nas wspierali. Rodzinom zawsze trudno jest przychodzić na mecze, zwłaszcza we wtorek wieczorem, gdy mecz rozgrywany jest o ósmej. Zobaczymy w kolejnych meczach, jak to wszystko potoczy się.”

Współwłaściciel Chelsea, Todd Boehly, był obecny we wtorek i pojawią się pytania o ambicje hierarchii dotyczące jednej z odnoszących największe sukcesy drużyn w sporcie, a także to, czy dążenie do stabilności finansowej sabotuje potencjał większego wzrostu.

Choć Bompastor może mieć wrażenie, że jeszcze nie spotkała Stamford Bridge w całej okazałości, przed nią niewątpliwie wspanialsze europejskie wieczory.

Europejskie kwalifikacje Chelsea zostały wystawione na próbę przez Real Madryt, który mocno naciskał na wyrównanie w ostatniej akcji po golu Lindy Caicedo w końcówce meczu. Trzeba będzie naprawić słaby występ w obronie, ale wtorkowe zwycięstwo należy traktować bardziej pozytywnie niż podejrzliwie.

Są tu dwa punkty. Po pierwsze, bezwzględność, która jest znakiem rozpoznawczym Chelsea, nie została porzucona pomimo rotacji menedżerów. Gdy Reiten wykorzystał rzut karny przed przerwą po pierwszej minucie gry Nuskena, można było odnieść wrażenie, że wynik bardziej pochlebiał niż odzwierciedlał Chelsea. Gospodarze byli wdzięczni dwóm znakomitym obronom Zeciry Musovic, która zastąpiła Hannah Hampton w początkowej jedenastce po tym, jak reprezentant Anglii wycofał się przed rozpoczęciem meczu z powodu choroby, co doprowadziło do dziwacznej, hipnotyzującej pętli w grze Likwidatora, gdy obie drużyny czekały w tunel. Dopiero w drugiej połowie Lauren James i reszta drużyny Chelsea zdawała się wyrwać z transu, a ten pierwszy zręcznie pomagał Ramirezowi w zdobyciu trzeciego gola dla Chelsea i prawie stworzył dwa kolejne.


Chelsea świętuje zdobycie trzeciego gola we wtorek wieczorem (Mike Hewitt/Getty Images)

„L.J [Lauren James] nie był jedynym zawodnikiem, który w pierwszej połowie nie prezentował się tak, jak tego oczekiwałem” – powiedział Bompastor. „Zdobyliśmy dwa gole, ale zawodnicy nie pracowali tak ciężko, jak chciałem, żeby pracowali na boisku. Szliśmy tylko po to, żeby złapać piłkę, co nie jest wystarczająco dobre. Jeśli chcesz posiadać piłkę, musisz dużo biegać.

Odprawa w przerwie meczu zapewniła, że ​​pomimo wpatrywania się w skórkę od banana, Chelsea afiszowała się z cechą, która uczyniła ją seryjnym mistrzem kraju: umiejętnością występu, gdy ma to znaczenie.

Druga kwestia jest taka, że ​​jest wcześnie. Był to pierwszy europejski mecz Bompastora w roli menadżera Chelsea, w którym skład składał się z nowych i starych twarzy, które wciąż próbowały wykorzystać swoją synergię. Przed wtorkowym meczem Bronze ujawnił rozmowę z Bompastorem, podczas której obaj piłkarze, mający na swoim koncie osiem tytułów mistrzowskich w Lidze Mistrzów, próbowali przeanalizować niezdolność Chelsea do podboju Europy. „Mają wszystko” – ocenił Bronze. „Wiem, też tak myślałem” – odpowiedział Bompastor.

Opinia duetu jest nadal aktualna. Brąz ocenił po meczu, że wtorkowy pokaz „nie wygra” finału Ligi Mistrzów. Rzadko kiedy występy w październiku przynoszą trofea. Bompastor potrzebuje czasu. Jeśli tak się stanie, europejskie wieczory, na które zasługuje, powinny nastąpić.

(Zdjęcie na górze: Catherine Ivill – AMA/Getty Images)

Zrodlo