Atlético Madryt miało bardzo kiepski mecz drugiego dnia Ligi Mistrzów, gdzie przegrało na stadionie Da Luz z Benfiką 4:0, co było pierwszą porażką w rozgrywkach.
Zespół właśnie zdobył punkt w ostatniej minucie przeciwko Realowi Madryt w LaLiga w zeszłą niedzielę, w pojedynku, w którym obie drużyny z Madrytu były nieco wyczerpane.
Nic jednak nie przewidywało klęski drużyny prowadzonej przez Diego Simeone podczas kiepskiego europejskiego wieczoru właśnie dla bohaterów wspomnianych derbów, gdyż Real Madryt opuścił Lille po porażce 1:0.
Najbardziej druzgocącym faktem w meczu przeciwko Atlético Madryt jest to, że drużyna nie strzeliła ani razu na bramkę w porównaniu do 11 celnych strzałów Benfiki. Tak naprawdę przewaga Benfiki mogłaby być większa, gdyby nie interwencja Oblaka w pierwszych minutach i dwa strzały, które trafiły w stolarkę.
Samu Lino również trafił w słupek, ale nie było to po strzale na bramkę, a po dośrodkowaniu, które zakończyło się na bramce bronionej przez Trubina.
GONZALO MIRÓ POTWIERDZA NIEPOKOJĄCY POCZĄTEK
Atlético de Madrid szczególnie niepokoi Gonzalo Miró, który skomentował środowy mecz w Tiempo de Juego.
Gonzalo, który nie martwił się tak bardzo wynikiem 4:0, jak potwierdzeniem rozpoczęcia sezonu, które nie do końca go przekonało: „Nawet nie martwię się zbytnio dzisiejszym meczem, ale po dziesięciu meczach w tym sezonie myślę, że można analizować, że ta drużyna nic nie gra– stwierdził z naciskiem.
Dotychczasowy bilans Atlético de Madrid to pięć zwycięstw, cztery remisy i jedna porażka:Rozegrał kilka meczów w doliczonym czasie gry, będąc gorszym od rywala…„, analizował Miró, który zdał sobie sprawę z czegoś znacznie poważniejszego: „Atlético Madryt w niczym nie gra, nie wiadomo, w co gra, jakich używa systemów, którzy zawodnicy są starterami, a którzy zmiennikami…“
“Tej drużyny nie da się odnaleźć, jest całkowicie zagubiona i pozbawiona tożsamości. To znacznie bardziej niepokojące niż dzisiejsza porażka„, podsumował.
SIMEONE BIERZE ODPOWIEDZIALNOŚĆ
Po meczu Diego Simeone w rozmowie z Movistarem wziął na siebie odpowiedzialność za katastrofę w Lizbonie.
“Oczywiście przez cały czas byli od nas lepsi„Simone powiedział.
“Odpowiedzialność oczywiście leży po mojej stronie.„, przyznał argentyński trener. „Nielub to, co chciałem wygenerować, pojawiło się, rzut karny przyszedł bardzo szybko, w drugiej połowie od razu prowadziliśmy 2:0 i nie mogliśmy wygenerować tego, co chcieliśmy wygenerować„powtórzył.