Weekendowe rankingi NHL: Pięć historii z początku sezonu, w które (jeszcze) nie wierzę

Za nami dwa tygodnie sezonu. Czy wiesz w co wierzyć?

Prawdopodobnie nie, chyba że masz urojenia. Typowy sezon NHL nie przechyla ręki tak wcześnie, a nawet rzuci na naszą stronę kilka wabików, abyśmy zmylili się z tego, co się naprawdę dzieje. Nikt nie powinien być do końca pewien, w co wierzy, chyba że to wy nie macie zerowej wiary w Sama Reinharta, który, nawiasem mówiąc, jest liderem ligi pod względem punktacji.

Więc nie, nie jestem jeszcze całkiem pewien, w co kupuję. Ale zaczynam zawężać listę i od niej zaczniemy od bonusowej piątki z tego tygodnia.

Bonus piąty: Wczesne historie, których nie kupuję, przynajmniej jeszcze nie

5. Płomienie są dobre! — The Flames już teraz kształtują się jako jedna z najwspanialszych historii o „nikt w nas nie wierzył” ostatnich lat (choć tak dla jasności, fani Flames, wy też w nich nie wierzyliście). Nie można narzekać na procent 0,900 punktów, ale to nie znaczy, że musisz myśleć, że Calgary jest zespołem grającym w play-offach. To nie jest. Chyba że tak, ale sprawdź za miesiąc.

4. Lawina jest zła! — Chociaż w tym tygodniu wypadli z pierwszej piątki, ma to więcej wspólnego z faktem, że inne zespoły przedstawiają argumenty do rozważenia niż z wypadnięciem Avalanche z rywalizacji. gdyby lista znalazła się w pierwszej dziesiątce, nadal byliby na niej solidnie. Bramkowanie jest absolutnie problemem. Ale jest tu zbyt wiele talentu, abym w ogóle pomyślał o skreśleniu go na straty lub nawet o obniżeniu moich oczekiwań.

3. Canucks są meh! — Czekaj, czy możesz użyć wykrzyknika z „meh”? Nie jestem pewien, czy możesz. Ale chociaż nie spodziewam się, że Canucks zaczną sezon tak dobrze jak w zeszłym roku, myślę, że spisali się dobrze, biorąc pod uwagę, że Thatcher Demko nie znalazł się w składzie, a Elias Pettersson gra tak, jak on Jest. Jasne, wolałbyś trochę więcej niż dobrze, ale jest wcześnie i nie martwię się.

2. Filip Gustavsson ma tyle samo bramek co Connor Bedard, Jake Guentzel, Steven Stamkos, Sidney Crosby i Alex Ovechkin — Przewiduję, że pod koniec roku tak się nie stanie. Musisz mi przyznać rację, jeśli mam rację. To był też tylko pretekst, aby przypomnieć, że gole bramkarza są najfajniejsze.

1. Wild w miksie centralnym — Zespół Gustavssona jest jednym z czterech, którzy nie ponieśli porażki regulaminowej i istnieją powody, by sądzić, że w tym roku może być inaczej. Ale chociaż 3-0-2 robi wrażenie, dwa z tych zwycięstw padły przeciwko Blue Jackets. Pokonali Blues i zdobyli punkt w meczu przeciwko niepokonanym Jets, ale jeszcze mnie nie sprzedali. Może w tym tygodniu się to uda, ponieważ długa podróż będzie kontynuowana z przystankami w Sunrise i Tampa Bay.

Kilka rzeczy, które z pewnością zauważycie, o których nie wspomniałem, bo już zaczynam przyłapywać się na tym, że kiwam głową: Jets to jedna z lepszych drużyn w lidze, Nikita Kucherov wygląda jak zwycięzca Rocket Richard, Utah to najbardziej rozrywkowa drużyna w lidze obejrzyj, Evgeni Malkin przechodzący w tryb bestii pod koniec kariery, a Flyers i Sabres są złe. Ale poświęcę temu jeszcze tydzień.

Przejdźmy jednak do rankingów z tego tygodnia.


Droga do Pucharu

Pięć drużyn z największymi szansami na zdobycie Pucharu Stanleya.

Całkiem wyraźna atrakcja weekendu tutaj:

Bramkarze: Dziwni i zaskakująco nieskoordynowani od 1873 roku.

5. New Jersey Devils (5-2-1, +7 różnicy rzeczywistych bramek*) — Lawina nie zostanie wygnana; potraktuj to raczej jako przerwę. To miejsce sprowadziło się do Jets and the Devils i po 10 sekundach zastanowienia zdecydowałem się na New Jersey. Jeśli uważasz, że to za mało czasu, Nico Hischier się z tym nie zgadza.

4. Edmonton Oilers (2-4-0, -12) — Utrzymujemy naszego faworyta przedsezonowego w pierwszej piątce i jeśli wydaje się to Państwu nie do pomyślenia, prosimy o ponowne zapoznanie się z przypomnieniem z zeszłego tygodnia dotyczącym patrzenia długoterminowego. Mimo to istnieje wiele powodów do zmartwień, szczególnie w przypadku drużyn bramkarzy i drużyn specjalnych. Ich liczebność w tych kategoriach jest tak niska, że ​​dosłownie nie można ich kontynuować, ale istnieją uzasadnione obawy i nie możemy zatrzymać Oilers w nieskończoność. Jutro Karolina będzie dobrym testem.

3. New York Rangers (4-0-1, +14) — Uwaga dla siebie: nie rezygnuj z typów nr 1 tylko dlatego, że nie rzucają się w oczy w ciągu pierwszego roku lub dwóch.

(Nie ma szans, żebym nauczył się tej lekcji. Macklin Celebrini to włóczęga, przez cały tydzień ledwo go zauważałem.)

2. Florida Panthers (4-2-1, -1) — Pokonanie dobrej drużyny Golden Knights bez Matthew Tkaczuka i Aleksandra Barkowa to miły znak, że Pantery wracają po nierównym tygodniu otwarcia.

1. Gwiazdy Dallas (5-1-0, +8) — Mimo powolnego startu Oilers, sobotnie zwycięstwo było pewnym zaskoczeniem. Aha, i udało im się przedłużyć kontrakt z bramkarzem franczyzy. Solidny tydzień.

*Różnica bramek bez liczenia rzutów karnych, tak jak z jakiegoś powodu robi to NHL.

Bez rankingu: Trzymaj tę myśl — W tym tygodniu będziemy to miksować. Nadal będziemy mieć dwie drużyny „nierankingowe”, którym warto poświęcić trochę czasu na głębsze spojrzenie. Ale w tym tygodniu publikujemy je oba w dolnej części, z powodów, które staną się oczywiste.


Dolna piątka

Pięć drużyn zmierzało w stronę ostatniej szansy i najlepszych szans na loterię dla Jamesa Hagena lub może ktoś inny.

Nigdy nie odrzucę klipu przedstawiającego szczęśliwych rodziców.

5. Montreal Canadiens (2-3-1, -4) — Jak na razie wszystko jest w porządku, ale wciąż jest mnóstwo miejsca na poprawę, o czym pisze Arpon.

4. Anaheim Ducks (2-2-1, -3) — Uwielbiamy dobre spekulacje handlowe na początku sezonu, prawda? W międzyczasie Ducks spisali się dość solidnie na początku rozgrywek i wyglądali na zespół gotowy do wykonania kolejnego kroku w odbudowie, przynajmniej poprzez rywalizację.

3. Chicago Blackhawks (2-3-1, -3) — Laz ma ciekawe spojrzenie na Lukasa Reichela, trudną ścieżkę rozwoju młodych talentów i to, czy Hawks wszystko schrzanią.

2. Columbus Blue Jackets (2-3-0, 0) — W sezonie, który zawsze skupiał się bardziej na rozwoju przyszłości niż na wygrywaniu w teraźniejszości, tego rodzaju wiadomości dotyczące kontuzji są szczególnie trudne:

1. San Jose Sharks (0-4-2, -13) — Choć nie było zbyt wielu dobrych wiadomości na temat składów pierwszoligowych, Yaroslav Askarov świetnie prezentuje się w lidze AHL. Myślisz, że nie potrwa długo, zanim zobaczymy go w roli startera w San Jose. A kiedy już to zrobimy, może minąć trochę czasu, zanim zobaczymy kogoś innego w tej roli.

Poza rankingiem: Nashville Predators i Detroit Red Wings — Każdego roku co najmniej kilka zespołów rozpoczyna rozczarowujący sezon, który może zniweczyć sezon, który miał być przełomowy. Ale tylko raz na jakiś czas, gdy mamy szczęście, organizatorzy planują wczesną rozgrywkę pomiędzy tymi dwoma zespołami. Nazwij to Miską Paniki. Lub po prostu nazwij to koniecznością wygranej. Ale jeśli masz szczęście i nie jesteś fanem żadnej drużyny, bierzesz popcorn i oglądasz mecz.

Mieliśmy taki pojedynek w tym roku, kiedy Red Wings 1-3-0 udali się do Nashville, aby w sobotnie popołudnie zmierzyć się z Predators 0-4-0 w tak ważnym meczu jak Luke Schenn zaprosił całą rodzinę. Dla tych, którzy śledzą, są to dwie drużyny, które rozpoczęły sezon z dużymi nadziejami i przystąpiły do ​​meczu z jednym zwycięstwem między sobą. Przejrzałem liczby w modelu Doma i okazało się, że jedno zwycięstwo nie było dobre.

Zabawne jest to, że choć obie drużyny rozpoczęły sezon z podobnymi oczekiwaniami co do poprawy, dotarły do ​​niego w bardzo różny sposób. W Nashville liczyły się agresywne ambicje – pozyskanie drużyny, która już przeszła do play-offów, i spędzenie lata na jej znacznej poprawie. Jeśli to oznacza kradzież graczy franczyzowych innych drużyn na otwartym rynku, niech tak będzie. Dla Barry’ego Trotza bycie pokarmem w pierwszej rundzie nie było już wystarczająco dobre w Nashville.

W Detroit? Cóż, byłby to krok w górę dla zespołu, który nie występował w fazie posezonowej od 2016 roku. Steve Yzerman przyjął jednak zdecydowanie inne podejście, podążając za planem powolnego i stałego budowania, który sprawił, że Red Wings trochę się pogorszyło. Od jego przybycia w 2019 r. z roku na rok jest coraz lepiej. To mieszane błogosławieństwo, a ostatnio mam wrażenie, że coraz bardziej niecierpliwi fani zaczynają skupiać się mniej na „lepszej” części równania, a bardziej na „małej cząstce”. To musiał być rok, w którym w końcu dotarli do play-offów, niezależnie od tego, czy GM był ikoną franczyzy, czy nie.

A mimo to weszliśmy w weekend z problemami Red Wings, a Predators wyglądającymi jeszcze gorzej. Jedna drużyna odniosłaby rozpaczliwie potrzebne zwycięstwo, druga pogrążyłaby się w jeszcze większym kryzysie.

I cóż… gratulacje dla Red Wings. Byli słabo wyposażeni w przewagę, ale grali wystarczająco dobrze, aby zapewnić zwycięstwo 5-2 na wyjeździe. Pełnowymiarowy kryzys zażegnany, przynajmniej na kilka dni.

Jeśli chodzi o Nashville, trudno sobie wyobrazić bardziej katastrofalny początek. Nawet patrząc poza brzydki rekord 0-5-0, w tej drużynie panuje bałagan. Strzelali trzy lub mniej goli w każdym meczu i tracili trzy lub więcej w każdym meczu, a to nie składa się na zwycięską mieszankę. Nowo rozbudowany Juuse Saros ma powolny start. Steven Stamkos ma jeden punkt. Roman Josi ma minus -5. Jest źle.

Co teraz? To taki początek, który powoduje zwolnienie trenerów, chociaż biorąc pod uwagę, że Andrew Brunetka ma na koncie zaledwie jeden sezon, wyglądałoby to na panikę. Ale w przypadku ruchów paniki chodzi o to, że czasami panika jest uzasadniona. Być może Predators nie osiągnęli jeszcze pełnej formy, ale jutro czeka ich ciężki mecz z Bruins, a następnie pojedynki z Blackhawks i Blue Jackets, w których będą faworytami. Jeśli okaże się to kolejnym straconym tygodniem, w przyszłotygodniowych rankingach sytuacja może wyglądać naprawdę paskudnie.

(Zdjęcie Justina Kirklanda strzelającego swojego pierwszego gola w NHL: Leila Devlin / Getty Images)



Zrodlo