W Tunezji rozpoczęły się sondaże, a prezydent Kais Saied ma zostać wybrany na reelekcję

Organ wyborczy twierdzi, że do głosowania uprawnionych jest około 9,7 miliona osób, ale główni kandydaci na prezydenta przebywają w więzieniach.

Głosowanie w wyborach prezydenckich w Tunezji rozpoczęło się bez realnego sprzeciwu wobec urzędującego Kaisa Saieda, który jest powszechnie typowany na zwycięstwo, ponieważ jego najwybitniejsi krytycy, w tym główny kandydat, siedzą za kratkami.

Trzy lata po radykalnym przejęciu władzy przez Saieda niedzielne wybory postrzegane są jako zamykający rozdział tunezyjskiego eksperymentu z demokracją.

Lokale wyborcze zostały otwarte o godzinie 8:00 (07:00 GMT) i zostaną zamknięte o 18:00 (17:00 GMT). Wstępne wyniki powinny być znane najpóźniej w środę, ale według komisji wyborczej ISIE mogą być znane wcześniej.

ISIE twierdzi, że oczekuje się, że w wyborach weźmie udział około 9,7 miliona wyborców, ale niemal pewność zwycięstwa Saieda, zakaz i uwięzienie kilku kandydatów opozycji, a także upadek gospodarczy kraju sprawiły, że wyborcy niechętnie udają się do urn.

W okresie poprzedzającym niedzielny dzień wyborów nie odbyły się żadne wiece wyborcze ani debaty publiczne, a prawie wszystkie plakaty wyborcze na ulicach miast przedstawiały Saieda.

Przy niewielkich nadziejach na zmiany w kraju pogrążonym w kryzysie gospodarczym, wśród większości elektoratu panuje nastrój rezygnacji.

„Nie mamy nic wspólnego z polityką” – powiedział agencji prasowej AFP w Tunisie Mohamed, 22-latek, który w obawie przed zemstą podał tylko swoje imię.

Ani on, ani jego przyjaciele nie planowali głosować, powiedział, ponieważ uważali, że jest to „bezużyteczne”.

Ten północnoafrykański kraj przez ponad dekadę chlubił się kolebką powstań Arabskiej Wiosny przeciwko dyktaturze.

Nadzieje na ustanowienie demokracji szybko jednak osłabły, gdy Saied przejął kontrolę nad rządem w 2021 r., a następnie rozwiązał parlament po demokratycznym wyborze w 2019 r.

Nastąpiło stłumienie sprzeciwu, a wielu krytyków Saieda z całego spektrum politycznego zostało uwięzionych, co wywołało krytykę zarówno w kraju, jak i za granicą.

Organizacja Human Rights Watch z siedzibą w Nowym Jorku podała, że ​​ponad „170 osób jest przetrzymywanych w Tunezji z powodów politycznych lub w związku z korzystaniem z przysługujących im praw podstawowych”.

Wśród uwięzionych przedstawicieli opozycji znajduje się Mohamed Ghannouchi, szef inspirowanej islamizmem partii opozycyjnej Ennahdha, która zdominowała życie polityczne po rewolucji.

W więzieniu przebywa także Abir Moussi, szef Wolnej Partii Konstytucyjnej, którą krytycy oskarżają o chęć przywrócenia reżimu obalonego w 2011 roku.

Za kratkami przebywa także kilku innych kandydatów na prezydenta, w tym Ayachi Zammel, który został we wtorek skazany na 12 lat więzienia.

Zespół doradców International Crisis Group stwierdził w piątek, że „nacjonalistyczny dyskurs prezydenta i trudności gospodarcze” „zniszczyły wszelki entuzjazm, jaki zwykli obywatele mogli żywić w związku z wyborami”.

„Wiele osób obawia się, że nowy mandat dla Saieda jedynie pogłębi problemy społeczno-gospodarcze kraju, a także przyspieszy autorytarną tendencję reżimu” – stwierdzono.

W piątek setki ludzi protestowało w stolicy kraju, Tunisie, maszerując wzdłuż pilnie strzeżonej alei Habib Bourguiba, podczas gdy niektórzy demonstranci nosili transparenty potępiające Saieda jako „faraona manipulującego prawem”.

Zrodlo