Twórczyni „The Diplomat” Debora Cahn przedstawia proroczą fabułę drugiego sezonu i ten szalony Cliffhanger: „Wygląda na to, że okradamy pierwsze strony gazet”

UWAGA SPOILER! Ten post zawiera najważniejsze szczegóły fabuły drugiego sezonu Netflixa Dyplomata.

Napięcia zagraniczne nasilają się jeszcze bardziej w drugim sezonie Dyplomata Kate Wyler (Keri Russell) kontynuuje śledztwo w sprawie zamachu na brytyjski lotniskowiec w Zatoce Perskiej.

Karkołomny, sześcioodcinkowy sezon rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie skończył się sezon 1, pogrążając widzów w panice, która wybuchła po eksplozji bomby w samochodzie w sercu Londynu, w wyniku której zginął członek parlamentu Merritt Grove i opuścił mąż Kate Hal (Rufus Sewell) a także jej zastępca szefa misji Stuart Hayford (Ato Essandoh) zostali ciężko ranni.

Kate i brytyjski minister spraw zagranicznych Austin Dennison (David Gyasi) zaczęli podejrzewać, że za obydwoma atakami stał premier Nicol Trowbridge (Rory Kinnear), pierwszy miał na celu stłumienie irlandzkiego ruchu niepodległościowego, a drugi miał na celu uciszenie Grove. Jednak gdy kopią głębiej, okazuje się, że jest to znacznie bardziej skomplikowane, niż kiedykolwiek mogli sobie wyobrazić.

Okazuje się, że za wydaniem obu zamachów bombowych odpowiedzialna była była konsultantka Trowbridge, Margaret Roylin (Celia Imrie), na zlecenie wiceprezydent USA Grace Penn (Allison Janney). Trowbridge nie wiedział i prezydent Stanów Zjednoczonych też nie. Mów o zwrotach akcji!

Co gorsza, sezon kończy się ogromnym klifem, po tym jak Hal postanawia poinformować prezydenta o decyzji wiceprezydenta Penna. Szok jest tak wielki, że go zabija, pozostawiając Penna jako nowego naczelnego dowódcę.

Na szczęście dla widzów serial został już przedłużony na sezon 3.

Twórczyni Debora Cahn podsumowała sezon z Deadline w poniższym wywiadzie. Szerzej omówiła także sezon 2 we wcześniejszej sesji pytań i odpowiedzi dla serwisu Deadline, która obejmuje także rozmowę gwiazd serialu Netflix z ambasador Irlandii Geraldine Byrne Nason, która odbyła się przed kwietniową kolacją Stowarzyszenia Korespondentów Białego Domu.

DEADLINE: Rozpocząłeś Sezon 2 dokładnie tam, gdzie wszystko zostało przerwane w Sezonie 1. Czy taki jest plan na przyszłość, na resztę serii?

DEBORA CAHN: Lubię pozostać otwarty na pomysł, że kto wie, w pewnym momencie przeskoczymy o rok lub dwa do przodu, ale zawsze mam ochotę wejść w historię zaledwie 30 sekund po jej zakończeniu. Nigdy wcześniej nie opowiadałem tego rodzaju historii i myślę, że częściowo wynika to z chęci zwrócenia uwagi na fakt, że ludzie oglądają przez dłuższy czas. Oglądają dwa, trzy odcinki za jednym razem, a my chcemy mieć poczucie, że to nadal napędza. To jak jedna długa historia. Oglądają jeden długi film. Ale kiedy już przyzwyczaisz się do robienia tego, pisanie w ten sposób będzie po prostu zabawne.

DEADLINE: Historia tego sezonu wydaje się niezwykle przepowiadająca, biorąc pod uwagę, że została napisana jakiś czas temu. Nie tylko masz wiceprezydentkę, która w pewnym sensie musi wykonywać więcej obowiązków dla starszego prezydenta, którego możliwości są kwestionowane, ale kończy się to ogromnym klifem, w którym zostaje ona prezydentem. Jakie to uczucie teraz, gdy publikuje się to na niecały tydzień przed wyborami prezydenckimi?

CAHN: To trochę przerażające, ponieważ tak naprawdę nie chcieliśmy robić czegoś „zdzieranie z pierwszych stron gazet”. Zawsze chodzi o to, aby znaleźć drogę do przestrzeni nad głową kraju i odbiorców oraz do tego, o czym wszyscy teraz myślimy, zwłaszcza do świata polityki zagranicznej. Jakie są nasze pomysły, z którymi zmagamy się jako kraj, z którymi możemy następnie zmierzyć się z tymi postaciami? Ale nie chcemy, żeby to była właściwie ta sama historia minuta po minucie. Wydaje mi się, że jechaliśmy trochę pod wiatr – myślę, że mieszam tam moje metafory – i w rezultacie znacznie zbliżyliśmy się do tego, co się działo. Nakręciliśmy to już w naszym świecie. Wszystko zostało już zrobione aż do chwili, gdy Kate pojawia się w jasnoniebieskim garniturze, a Kamala Harris miała na sobie ten sam garnitur podczas tego wielkiego wiecu. Wygląda na to, że kradniemy z pierwszych stron gazet, ale…

DEADLINE: Zatem, jeśli w przyszłym tygodniu wybierzemy pierwszą kobietę na prezydenta, jak zamierzasz podsumować ten sezon?

CAHN: W pewnym sensie było to naprawdę ekscytujące. Piszę o spełnieniu życzeń i miło jest, że życzenie może spełnić się również w prawdziwym życiu. Jest wspaniałą postacią i tak świetną aktorką, że chcemy stworzyć dla tej postaci sytuację tak bogatą i beznadziejną, jak to tylko możliwe. Ale tak, mówienie o czymś, co się rozgrywa, jest onieśmielające. Nie chcemy wcisnąć się w kąt, który sprawia, że ​​wyglądamy przestarzale i smutno.

DEADLINE: Myślę, że ten sezon rodzi wiele pytań o to, jak postrzegamy kompetencje naszych liderów, zwłaszcza kobiet. Kiedy już dowiemy się, że Grace Penn poleciła Roylin, uważamy, że się nie nadaje, ale potem się wyjaśnia i sytuacja staje się znacznie bardziej skomplikowana. Czy ona ma rację? Czy to w ogóle ma znaczenie, czy w pełni się z nią zgadzamy? Jak o tym wszystkim myślałeś, pisząc to?

CAHN: Ideą od samego początku było stworzenie sytuacji, w której dzieje się coś złego i wiemy, kto to zrobił, zrobił to nasz wróg, a my oskarżamy tego wroga, a wtedy staje się jasne, że tak naprawdę nie był on w to zamieszany. I wtedy wiemy, że to: „Och, to inny wróg”. A potem dowiadujemy się, że to też nie jest prawdą. Potem dowiadujemy się, że to był nasz przyjaciel, a potem dowiedzieliśmy się, że to byliśmy my. Ostatecznie chcę więc przyjrzeć się sytuacji, która wydaje się globalnym konfliktem, straszliwą zbrodnią i tragedią, i zobaczyć, jak coś takiego się rozwinie. Dla mnie o wiele bardziej interesujące i wymagające jest obserwowanie, jak dobrzy ludzie, którzy moim zdaniem są naprawdę mądrzy, mogą podjąć decyzję, która ma okropne, okropne konsekwencje.

Myślę, że wiele razy poddajemy się, kiedy patrzymy na coś, co wydarzyło się na świecie, i mówimy: „No cóż, to dlatego, że zrobili to źli ludzie”. Źli ludzie w naszym kraju lub źli ludzie w innym kraju. To nie przypadek, że to Allison. Jest taka kochana i godna podziwu. Więc wziąć taką postać i pozwolić jej przeprowadzić nas przez każdy etap tej decyzji, którą uważamy za godną ubolewania i którą nazywamy złem, a potem dochodzimy do momentu: „Wow, to jest naprawdę skomplikowane i naprawdę trudno zrób to dobrze…” Na stole nie było dobrej opcji. Sytuacja jest zła, decydent nie.

DEADLINE: Co to oznacza dla ambicji Kate jako wiceprezesa? Czy umarli w wodzie?

CAHN: Witamy w sezonie 3.

DEADLINE: Wydało mi się niezwykle interesujące, że Kate zostaje skonfrontowana z myślą, że jej pociąg do Hala jest powiązany z jego tendencją do podejmowania spontanicznych, często nieodpowiedzialnych decyzji. Jak to na nich wpłynie?

CAHN: Przyciągają nas charyzmatyczni ludzie. Przyciąga nas nieszablonowe myślenie. Przyciągają nas wielkie, magiczne chwile i wielkie gesty. Powstaje zatem pytanie, jakie są tego konsekwencje? Konsekwencje są często katastrofalne. Kiedy więc doświadczysz obu stron tej kolejki górskiej, czy odchodzisz i mówisz: „Już tego nie szukam”? A może robisz to, co, jak sądzę, robi wiele osób i ja z pewnością robiłem przez większą część mojego życia, czyli: „No cóż, teraz szukam tego – szczytu, wzlotów, niesamowitych chwil, bez wad, i jestem pewien, że istnieje”? Niestety, z moich badań wynika, że ​​tak nie jest. Kate więc sama się z tym zmaga i dochodzi do punktu, w którym zdaje sobie sprawę, że magiczna strona Hala i katastrofalna strona Hala są tym samym i że jeśli dostaniesz jedno, musisz mieć drugie. To jest coś, czego ona próbuje się nauczyć i uczy się racjonalnie, ale emocjonalnie nigdy tego nie robi.

DEADLINE: Czy zatem jego wina za śmierć prezydenta i wstąpienie na wstąpienie Grace Penn to ostatnia kropla?

CAHN: To są spoilery z trzeciego sezonu! Czy związek może przetrwać w takich okolicznościach? Nie wiem.

DEADLINE: Chcę także porozmawiać o Dennisonie. Jest w pewnym sensie zmuszony do porzucenia sztywnych i suchych zasad moralnych, według których działa w sezonie 1, ponieważ sytuacja staje się bardziej skomplikowana. Jak zamierza poradzić sobie z tymi nowymi wydarzeniami?

CAHN: Myślę, że Dennisonowi nadal udaje się żyć w dwubiegunowym wszechświecie dobra i zła, w sposób, jakiego, jak sądzę, Kate życzyłaby sobie Hal i ona sama by tego chciała. Rozwiązania problemów, które znajduje, są dość dramatyczne. Jest skłonny być lojalny do pewnego momentu, a kiedy już nie jest lojalny, jest Naprawdę nie lojalny. Myślę, że trudno mu w ogóle pracować półśrodkami. Myślę, że powinien albo zająć stanowisko i bronić swojego stanowiska, albo porzucić je, zająć inne stanowisko i bronić tej pozycji, co pod wieloma względami czyni go godnym podziwu, ale pod wieloma względami sprawia, że ​​nie jest tak silnym graczem na tej planszy tak jak chce być.

DEADLINE: Czy istnieje szansa na sojusz jego i Kate? Pod koniec sezonu naprawdę jej już nie ufa.

CAHN: Relacja Kate-Dennison odgrywa wiele ról narracyjnych… to dwaj dyplomaci. Pochodzą z różnych miejsc. Mają do czynienia z różnymi programami, które otrzymują od krajowego rządu, ale są osobami myślącymi podobnie. Widzą świat bardzo podobnie. Mają podobne cele. Lubią się, dogadują, załatwiają różne sprawy. Idealizm serialu polega na tym, że jeśli potrafisz stworzyć tego rodzaju relacje na całym świecie, w kluczowych momentach, może to naprawdę pomóc. To naprawdę może powstrzymać rzeczy przed wypadnięciem z torów. Mamy więc nadzieję, że doświadczenia, które razem przeżyli, tego nie zniszczą.

To coś delikatnego, cudownego i potężnego. Myślę, że jest to coś, przez co często przechodzą ludzie wykonujący tego rodzaju pracę. Możemy dzielić się przemyśleniami z naszymi przyjaciółmi, ale ostatecznie, jeśli reprezentujemy kraj, kraj podejmie decyzję, a my ją wykonamy. Jak więc z tego wrócić? Jak ufać ludziom po tym, jak to się stało? Nie wiem. Nie wiem, czy po czymś takim uda się odbudować, ale z pewnością jest to pytanie, które nieustannie staje przed dyplomatami.

Zrodlo