Terry Francona przedstawił jako menadżer The Reds: „Po prostu czułem, że warto” wrócić do Cincinnati

CINCINNATI — Siedząc na miejscu 27 C, dyrektor generalny Cincinnati Reds, Brad Meador, podczas lotu do Tucson w Arizonie w ubiegły wtorkowy wieczór miał rozrzucone notatki na małym stoliku w oparciu siedzenia.

Nick Krall, prezes zespołu ds. operacji baseballowych, przechadzał się tam i z powrotem po przejściu samolotu, który obaj zarezerwowali na ten dzień, aby spotkać się z Terrym Franconą w sprawie otwartego stanowiska kierowniczego zespołu.

Krall spojrzał na Meadora i jego notatki i kontynuował przechadzanie się tam i z powrotem alejką.

Tak, to była rozmowa kwalifikacyjna z wymarzonym kandydatem zespołu na to stanowisko. Ale decyzja nie miała zostać podjęta na podstawie obszernych notatek Meadora, lecz w salonie Francony, na zniszczonej, mającej kilkadziesiąt lat brązowej kanapie.

Następnego dnia Krall wpadł w głębokie wgłębienie na tej kanapie, a rozmowa z Franconą była równie wygodna i znajoma jak to wysłużone miejsce. Francona przybliżał się coraz bardziej do krawędzi swojego siedzenia, podczas gdy cała trójka rozmawiała o baseballu, składzie The Reds i Cincinnati. Po około 45 minutach Krall rzucił Meadorowi spojrzenie, które mówiło, że usłyszeli wszystko, czego potrzebowali. Mniej więcej po godzinie, kiedy Francona zaczęła używać słowa „my” do opisania zespołu, oboje wiedzieli, że przyszły menedżer Hall of Fame chce tej pracy.

„Po prostu czułem się dobrze” – powiedział Francona w poniedziałek, gdy przedstawiono go jako menadżera The Reds. „Od początku spotkania czułem się dobrze. Rozmawialiśmy prawdopodobnie z pięć godzin, dłonie mi się pociły i chciałam założyć mundur.

Francona nie musiał poprawiać swojego CV, a menadżerowie The Reds nie potrzebowali niczego więcej niż osobiste spotkanie z Franconą i uzyskanie odpowiedzi na temat jego zdrowia i zainteresowań. 65-letni menadżer ma na swoim koncie dwa tytuły World Series, kolejny występ w World Series, trzykrotnie został wybrany Menedżerem Roku i jest jednym z najbardziej szanowanych kapitanów – i ludzi – w piłce nożnej.

Francona rozegrał zaledwie 14 z 60 meczów w sezonie 2020 z powodu problemów z zakrzepami krwi i opuścił ostatnie dwa miesiące sezonu 2021 z powodu infekcji gronkowcem po operacji palca i problemie z biodrem. W październiku ubiegłego roku ogłosił, że po 11 sezonach w Cleveland ustąpi ze stanowiska menedżera Guardians. Francona został bohatersko pożegnany w swoim ostatnim meczu u siebie, zwycięstwie nad The Reds na Progressive Field.

ZEJDŹ GŁĘBEJ

Terry Francona, typowy baseballista, jest gotowy na nieznane terytorium

Większość – a nawet sam Francona – wierzyła, że ​​będzie to jego ostatni dzień w roli menedżera po 3622 meczach na ławce rezerwowych (i 1950 zwycięstwach).

„Szczerze mówiąc, nie widziałam siebie ponownie na stanowisku kierowniczym” – powiedziała Francona. „Miałem naprawdę dobry rok poza grą. Musiałem odejść. Nie odsunąłem się, bo nie podobała mi się ta gra. Odszedłem, bo uważałem, że nie wykonuję swojej pracy na takim poziomie, jaki uważałem za konieczny. Częścią tego było zdrowie – w dużej mierze było to zdrowie – i to stawało na przeszkodzie.


Przed dołączeniem do The Reds Terry Francona spędził dziesięć lat jako menadżer w Cleveland. (Rick Osentoski / USA Today)

Długoletni przyjaciel Francony i były nadawca The Reds Marty Brennaman odwiedził go w lutym w Tucson. Brennaman i jego żona Amanda zatrzymali się w domu Francony, a grupa rozmawiała, grała w golfa i wspólnie jadła kolacje.

Kiedy Brennamanowie jechali z Tucson do wiosennego kompleksu treningowego The Reds w Goodyear, Marty powiedział swojej żonie: „Na zielonej ziemi Boga nie ma szans, żeby kiedykolwiek dał sobie radę”.

Brennaman widział, jak spędził czas w Franconie, człowieka, który był zadowolony z tego, gdzie jest i który podąża w kierunku powrotu do zdrowia. Baseball to harówka ze 162 meczami i bólami głowy związanymi z każdym z nich, a także sześcioma tygodniami wiosennych treningów. Francona spędzał teraz czas, oglądając drużynę koszykówki Uniwersytetu Arizony i grając w golfa.

W miarę upływu roku Francona każdego wieczoru oglądał baseball. Oglądał Guardians, drużynę, która nadal go zatrudniała pod tytułem, którego nie pamiętał (byłby to „specjalny doradca ds. operacji baseballowych”), a potem przełączał się do sieci MLB, oglądał końcowy mecz i oglądał koniec tego.

Oglądając dziewiątą rundę meczu, nie odgrywał roli menedżera – wiedział wystarczająco dużo, aby wiedzieć to, czego nie wiedział o każdej sytuacji. Zamiast tego była to po prostu jego czysta miłość do gry.

The Reds zaskoczyli wielu w zeszłym miesiącu, kiedy Krall zwolnił Davida Bella na zaledwie pięć meczów do końca sezonu. Krall i Meador nie chcieli, aby Bell był kiepskim menadżerem, więc przekazali władzę trenerowi rezerwowemu Bella, Freddiemu Benavidesowi.

W ostatnim tygodniu sezonu obaj spędzali mniej więcej czas na trasie koncertowej. Rozmawiali indywidualnie z każdym zawodnikiem i każdym członkiem sztabu. Przedostatni przystanek zespołu w sezonie miał miejsce w Cleveland, gdzie Meador odbył długą rozmowę z nadawcą Guardians Tomem Hamiltonem na temat Francony.

Podobnie jak wielu innych Krall i Meador wierzyli, że Francona może nie być zainteresowany powrotem na ławkę rezerwowych, ale przynajmniej musieli z nim porozmawiać. Ze wszystkich dostępnych osób nikt nie mógł równać się z osiągnięciami Francony. Krall skontaktował się z Brennaman, a następnie skontaktował się z Franconą.

Francona zaproponowała, że ​​przyjedzie do Cincinnati, ale Krall powiedział mu, że przyjdą do niego. Po spotkaniu w zeszłą środę dyrektor generalny The Reds Bob Castellini przyleciał w czwartek na spotkanie z Franconą. Umowa została zawarta i tego wieczoru rozeszła się wieść, że Francona będzie menadżerem The Reds.

To nie pierwszy raz, kiedy Francona zakłada strój The Reds. Grał w drużynie w 1987 roku pod okiem menadżera Pete’a Rose’a.

Zespół ten również wpłynął na jego decyzję o powrocie. The Reds z ’87 osiągnęli bilans 84-78 i zajęli drugie miejsce za Giants w National League West, ale w składzie grali młodzi gracze, tacy jak Barry Larkin, Eric Davis, Kurt Stillwell, Kal Daniels i Paul O’Neill. Miał także weteranów, takich jak Ron Oester, Buddy Bell, Dave Parker i Dave Concepcion. Podczas gdy starsi gracze odeszli dalej, ta młodsza grupa stanowiła trzon mistrzów World Series z 1990 roku.

„Ta grupa bardzo przypomina mi tę, którą mamy teraz – jest utalentowana i wysportowana” – powiedziała Francona w poniedziałek. Od poniedziałku powiedział, że rozmawiał ze wszystkimi zawodnikami w składzie.

The Reds mają jeszcze nad czym pracować poza sezonem. Zespół potrzebuje wzmocnień w początkowej rotacji i w obronie, a także może użyć bardziej ofensywnej broni. To, Francona powiedziała, zależy od GM.

„Mam nadzieję, że nigdy nie usłyszycie, jak mówię o płacach i tym podobnych” – powiedziała Francona. „Obchodzą mnie gracze, których mamy i staram się, aby byli najlepszą drużyną baseballową, jaką tylko może być, niezależnie od tego, czy mają 20, 30 czy 40 lat. Nigdy nie będzie wymówki kiedy gramy lub przegrywamy mecz, wpływając na naszą młodość lub naszą listę płac. Kiedy gra się zacznie, nie ma to znaczenia. Znam swoją pracę. Nie muszę być dyrektorem generalnym. Nie muszę być prezydentem. Chcę po prostu spróbować być najlepszym menadżerem, jakim mogę być”.

Francona nie obserwowała w tym roku The Reds uważniej niż jakakolwiek inna drużyna spoza Guardians, ale była świadoma tego, co dzieje się na boisku. Udało mu się także wygrać z The Reds w 2023 roku i chociaż jego ostatnią serię u siebie z Cleveland rozegrał przeciwko Cincinnati, działo się tak wiele, że prawie nic z tego nie pamięta – z wyjątkiem home runu Elly De La Cruz na dystansie 150 metrów. „Nie wiem, czy już wylądował” – powiedział w poniedziałek.

Francona powiedział, że podoba mu się talent i skład zespołu, a także ludzie, którzy go otaczają. Ale była część niego, która po prostu czuła, że ​​Cincinnati, miejsce, które zawsze lubił, idealnie pasowało do kolejnego rozdziału w jego karierze – i być może było to jedyne miejsce, w którym rozważał przybycie.

„Przypuszczam, że będzie ich niewielu” – stwierdziła Francona. „Nie musiałem tego robić. … Nie prowadzę bardzo kosztownego stylu życia, ale (dawanie sobie rady) w takim miejscu – to może być stresująca praca i jestem tak samo zły jak każdy. Mam zerową perspektywę i prawdopodobnie nigdy jej nie osiągnę. W pewnym sensie żyję i umieram z tym, jak sobie radzimy. Ale robiąc to w miejscu, gdzie są ludzie, o których wiem, że wyrośniemy na bardzo ufnych i współpracujących ze sobą, praca razem sprawia mi ogromną frajdę i zadaję sobie pytanie: „Jak pokonamy ten zespół?”. Naprawdę czerpię z tego wielką frajdę.”

(Górne zdjęcie Roberta H. Castelliniego, Terry’ego Francony i Nicka Kralla: Andy Lyons / Getty Images)



Zrodlo