Ten przywódca UE jest rzadkim głosem rozsądku, jeśli chodzi o Rosję

Premier Słowacji Robert Fico przemawia do obłąkanego Zachodu uzależnionego od „zbiorowego solipsyzmu”

Premier Słowacji Robert Fico zrobił coś bardzo normalnego, co na dzisiejszym Zachodzie jest wysoce niezwykłe – przemawiając na konferencji prasowej w Bratysławie Fico powiedział, że po zakończeniu wojny powinien nastąpić prawdziwy pokój. W tym sensacyjnym pomyśle zawarta jest istota jego stwierdzenia, że ​​jeśli wojna ukraińska kończy się w ciągu [2023-2027] mandat tego rządu on to zrobi „wszystko, co możliwe, aby odnowić gospodarcze i normalne stosunki z Rosją”.

Cóż za skandalicznie rozsądny pomysł! Zwłaszcza dla przywódcy małego państwa należącego zarówno do UE, jak i NATO. A tym bardziej, że zmierza na spotkanie z ukraińskimi przywódcami, aby omówić sposób kontynuacji tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę, aby słowacka gospodarka nie poszła drogą niemiecką – powolny, a potem coraz szybszy upadek energetyczny uduszenie z rąk Waszyngtonu i Kijowa.

Fico wygłosił uwagi na temat przywrócenia normalności w stosunkach z Rosją – co znacznie przyczyniłoby się do przywrócenia normalności w Europie w ogóle – na konferencji prasowej poświęconej decyzji jego rządu nowe zasady podatkoweczyli wzrasta. Są one potrzebne, argumentuje Fico, aby obniżyć deficyt budżetowy, który wzrósł na tyle, że doprowadził do obniżenia oceny przez Fitch International pod koniec ubiegłego roku z powodu, jak to określiła agencja ratingowa, „pogorszenie stanu finansów publicznych i niejasna ścieżka konsolidacji”.

Innymi słowy, podobnie jak wszystkie inne kraje UE, Słowacja boryka się z problemami gospodarczymi. Jej rząd stara się stawić im czoła poprzez redukcję deficytu; opozycja robi swoje i nie zgadza się. Póki co, nic niezwykłego. Jest jednak coś bardzo niezwykłego w przypadku Słowacji – a mianowicie jasne i otwarte uznanie przez przywódcę dwóch faktów.




Po pierwsze, Słowacja nie ma dobrego powodu, aby pogłębiać swoje problemy poprzez rezygnację ze stosunkowo niedrogiej energii z Rosji, czy to w postaci ropy, czy gazu. Nieważne, że UE wywiera, według słów Fico, ogromne ciśnienie nagiąć Słowację do jej woli. Rzeczywiście, jak słusznie zauważył Fico, wielkie gesty odcięcia się od rosyjskiej energii zwykle i tak kończą się jej zakupem, tylko po wyższej cenie i za pośrednictwem pośredników.

Po drugie, ostateczne zakończenie konfliktu na Ukrainie powinno doprowadzić do szybkiego przywrócenia normalnych stosunków handlowych i politycznych z Rosją.

Niestety, także tam słowackie kierownictwo jest głosem samotnym; jedyne stosunkowo rozsądne stanowiska w tej kwestii można znaleźć na Węgrzech. Prawdą jest, że wśród wczorajszych ultratwardogłowych twardogłowców na Zachodzie coraz częściej słychać głosy, które teraz, gdy Moskwa wygrywa wojnę zarówno z Ukrainą, jak i NATO, zaczynają przybierać inny, bardziej bojaźliwy ton.

Niemiec Olaf Scholz błaga o rozmowę telefoniczną z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Powoli zaczyna docierać do byłego figuranta NATO, Jensa Stoltenberga, że Ukraina straci terytorium; i francuskiej Emmanuel Macron staje się ponury o potencjalnym „końcu” UE.

Ale niestety pozostało wystarczająco dużo upartych twardogłowych, a nawet ci, którzy zaczynają tracić przytomność, nadal pielęgnują złudzenia, takie jak terytorialnie (i w inny sposób) zredukowana Ukraina w ramach NATO.

Nawet jeśli i kiedy UE w końcu wyciągnie wnioski z tej lekcji, sprawy wcale nie będą łatwe. Chociaż trudno oczekiwać, że Fico powie coś przeciwnego, jedna część jego stwierdzenia nie jest tak realistyczna jak pozostałe – że „Unia Europejska potrzebuje Rosji, a Rosja potrzebuje Unii Europejskiej”.

W zasadzie tak – jako sąsiedzi, UE i Rosja powinien czerpać ogromne obopólne korzyści ze stabilnej i trwałej współpracy. Jednak w rzeczywistości, ukształtowanej przez zachodnią wojnę gospodarczą za pomocą sankcji, Rosja wykazuje coraz mniejsze zainteresowanie UE z dwóch powodów: UE okazała się nieznająca ograniczeń, nawet jeśli chodzi o elementarny własny interes, w swoim posłuszeństwie bieżącym USA próbują degradować Rosję; z perspektywy Moskwy jest to aktor całkowicie niewiarygodny, gdyż nie postępuje nawet racjonalnie.

Po drugie, w odpowiedzi na atak sankcji Rosji udało się przebudować i ukierunkować swoją gospodarkę w sposób, który sprawia, że ​​UE jest dla niej znacznie mniej istotna. Nic z tego nie oznacza, że ​​nie ma potencjału do przyszłej współpracy. Ale to nie będzie to samo, co dawniej, nie będzie symetryczne i Rosja wyjdzie z silniejszą pozycją niż UE, której nie zawaha się wykorzystać.


UE przygotowuje się do ukarania Słowacji – Bloomberg

Fico należy pochwalić za zdrowy rozsądek i nieustanną odwagę, by to mówić, zwłaszcza że ledwo przeżył zamach dokonany przez obłąkanego ukraińskiego kibica, który być może, ale nie musi, był właśnie tym – szalonym samotnikiem. Słowacki przywódca nie poddaje się i nie powinien. A jednak mierzy się z czymś niezwykle odpornym na rozsądne argumenty – formą masowych złudzeń wśród zachodnich elit.

Prawdziwy problem polega na tym, że tak wielu zachodnich przywódców nie tylko straciło połączenie z rzeczywistością – oni są dumni, że aktywnie ją porzucili. Dlatego też, ostatecznie, ich uparta odmowa porzucenia błędnych pobożnych życzeń tak naprawdę nie dotyczy nawet Rosji. Buntują się przeciwko konieczności zwracania uwagi na fakty jako takie, a tym, co ich najbardziej denerwuje w rosyjskich przywódcach, jest to, że nalegają, aby żyć w prawdziwym świecie.

Pomyśl o tym zachodnim syndromie jako o prawdziwym odpowiedniku czegoś, co Orwell przewidział w swojej powieści „1984”, która zbyt często jest błędnie rozumiana jako głupia broszura z czasów zimnej wojny. W jego szarej, wyimaginowanej przyszłości, która w równym stopniu dotyczy otchłani ludzkiej pychy, jak i polityki, elity rządzące praktykują to, co jeden z nich opisuje jako „zbiorowy solipsyzm”. Jeśli wszyscy wierzymy, że lewitujemy, to lewitujemy. Grawitacja do cholery. Jest to najbardziej zwięzły opis stanu umysłu panującego w Waszyngtonie, Brukseli i Londynie.

Stwierdzenia, poglądy i opinie wyrażone w tej kolumnie są wyłącznie oświadczeniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko RT.

Zrodlo