Ta niedoceniana postapokaliptyczna gra RPG to idealne połączenie Fallouta i Baldur’s Gate, co oznacza, że ​​grałem już 38 godzin i zabiłem Świętego Mikołaja

Jest połowa października, a ja właśnie zabiłem Świętego Mikołaja. Nie prawdziwy wielki człowiek, powinienem to wyjaśnić, ale ktoś niezwykle podobny. Oprócz tego, że nosi to samo imię, ma te same przytulne czerwone szaty, warsztat pełen ciężko pracujących elfów i zamiłowanie do domowych wypieków. Niestety, spotykamy się w postapokaliptycznej grze RPG Wasteland 3, gdzie nic nie jest tak słodkie, jak się wydaje.

Na pustkowiach Kolorado stary Kris Kringle rządzi swoim warsztatem żelazną pięścią. Jego elfy – które produkują silnie uzależniające narkotyki, a nie zabawki – błagają o śmierć, jeśli nie o wolność, i są ozdobione wybuchowymi lampkami. Kiedy gram bandą dobroczyńców Pustynnych Strażników wysłanych na północ z Arizony w celu zabezpieczenia zapasów, moją pierwszą myślą jest pokojowe wyzwolenie tych elfów. Ale kiedy znajduję komputer i wyłączam „listę niegrzecznych”, czyli program Świętego Mikołaja służący do zdalnego zdetonowania obroż swoich elfów, Św. Nick porzuca swoją życzliwą fasadę i uwalnia legiony robotów o świątecznych nazwach, które zabijają zarówno strażników, jak i elfy.

Zrodlo