Six Kings Slam przybywa do Riyadu, ale upragniony turniej tenisowy w Arabii Saudyjskiej pozostaje jeszcze daleko

Jeden po drugim zatrzymują się przed hotelem St. Regis w Riyadzie.

Przybyli Jannik Sinner, Carlos Alcaraz, Rafael Nadal, Daniil Miedwiediew i Holger Rune — tylko Novak Djokovic dołączył jeszcze do największych gwiazd męskiego tenisa, przyjmując kwiaty, pijąc herbatę i rozmawiając z Turkim Alalshikhiem, prezesem General Entertainment w Arabii Saudyjskiej Organ (GEA).

Oni są przedstawieniem i przybędą tu po raz kolejny. Jedna z najbogatszych wystaw w historii tenisa, warta 15 milionów dolarów (11,9 miliona funtów), którą królestwo nazwało „Slamem Sześciu Króli”. Zwycięzca zgarnie do domu 6 milionów dolarów (ponad 4,6 miliona funtów). Samo bycie tam zarabia ponad milion dolarów.

Dwa tygodnie później odbędzie się finał WTA Tour kończący sezon, co będzie kolejną wypłatą w wysokości 15 milionów dolarów dla ośmiu najlepszych zawodniczek roku w grze pojedynczej i najlepszych drużyn w grze podwójnej kobiet. Finały ATP Next Gen, wydarzenie, w którym weźmie udział ośmiu najlepszych mężczyzn w wieku poniżej 21 lat, odbędą się w Dżuddzie w grudniu.

Przez resztę sezonu Arabia Saudyjska będzie pełnić rolę centrum tenisowego wszechświata, choć może się to wydawać mało prawdopodobne w kraju, w którym ludzie prawie nie uprawiają tego sportu i nigdy nie odbywały się ważne turnieje. Po latach nacisków wszystko wygląda na gotowe na wart miliardy dolarów ruch Arabii Saudyjskiej, mający na celu stanie się główną siłą w tenisie, która odniesie sukces – z jednym poważnym problemem.

Po miesiącach ciągłych negocjacji i dokładania należytej staranności pomiędzy królestwem a podmiotami kontrolującymi tenis, propozycja zorganizowania w Arabii Saudyjskiej dużego, mieszanego turnieju na 1000 poziomach (jeden szczebel poniżej czterech Wielkich Szlemów) Do stycznia lub lutego pozostały jeszcze co najmniej trzy sezony, a luźny gest wobec zmian sejsmicznych, tylko nieco bardziej konkretny niż rok temu, kiedy rozpalił sport.

ZEJDŹ GŁĘBEJ

Nowa propozycja Arabii Saudyjskiej w wysokości 1 miliarda dolarów i walka o kontrolę nad tenisem

Największym atutem trójgłowego ataku Arabii Saudyjskiej na tenis pozostaje tylko pomysł, przy czym po obu stronach niepewność co do wielkości, terminu i finansowania turnieju. Nie ma żadnej gwarancji, czy w ogóle dojdzie do skutku. Według osób poinformowanych o dyskusjach, które pozostają anonimowe, ponieważ nie są upoważnione do publicznego wypowiadania się na ich temat, nie podjęto jeszcze decyzji co do tego, kto weźmie udział ani ile to wszystko będzie kosztować.

Propozycja stała się takim znakiem zapytania, że ​​ledwo pojawiła się w spotkaniach ATP i WTA Tours z czterema związkami tenisowymi kontrolującymi turnieje Wielkiego Szlema podczas tegorocznego US Open. Miesiące dyskusji między saudyjskimi liderami sportowymi a dyrektorami ATP – uważnie obserwowanymi przez liderów WTA – nie przyniosły porozumienia nawet w sprawie najbardziej podstawowych założeń turnieju tenisowego:

  • Kiedy takie wydarzenie powinno się odbyć?
  • Czy będzie to dotyczyło tylko 56 najlepszych zawodników, czy będzie to losowanie w większym gronie?
  • Czy będzie to wydarzenie mieszane, jak woleliby Saudyjczycy, dorównujące turniejowi innym turniejom na 1000 poziomie, takim jak Indian Wells, Madryt i Rzym – jednymi z najbardziej prestiżowych tego typu?

Rosnące skargi graczy dotyczące długości i logistyki harmonogramu zawodów jeszcze bardziej skomplikowały dyskusje. Władze tournee wiedzą, że to nie moment na ogłaszanie nowego obowiązkowego turnieju, zwłaszcza takiego, który mógłby skrócić okres poza sezonem, który według większości jest już zbyt krótki.

Co więcej, odpowiedzi na powyższe pytania będą miały znaczący wpływ na to, ile pieniędzy może wygenerować wydarzenie oraz ile Fundusz Inwestycji Publicznych Arabii Saudyjskiej (PIF) chce zainwestować w przedsięwzięcie za pośrednictwem swojej jednostki sportowej SURJ Sports Investment. Wielkie obietnice złożone 12 miesięcy temu dobiegły końca.


PIF nawiązał współpracę z ATP i WTA Tours w ramach dużych umów sponsorskich. (PIF / Getty Images)

„Nie było to głównym tematem dyskusji, bo to nie ma sensu” – powiedziała jedna z osób biorących udział w spotkaniach Wielkiego Szlema podczas US Open.

„Zakładamy, że nie ma się czym martwić”.

Ponieważ zamach stanu wciąż wisi w powietrzu, Saudyjczycy wybrali bardziej przemyślane podejście, jak mówią osoby zaznajomione z ich planami – podejście, które nadaje tenisowi atmosferę tymczasowości w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Saudyjscy urzędnicy niechętnie rozmawiają o jakichkolwiek wielkich planach, jakie mogą mieć wobec tenisa, ponieważ nie wiedzą, dokąd te plany mogą pójść.

Przetestują grunt podczas swojej największej i najdroższej wystawy – Six Kings Slam oferuje jedną z największych nagród pieniężnych w historii tenisa.

Następnie kobiety przybędą na finały tournee, co umożliwi krajowi ocenę zainteresowania i określenie, jak mocno królestwo powinno naciskać, aby inwestować w tenis w ciągu następnej dekady. Kontrakt Arabii Saudyjskiej z WTA obowiązuje do 2026 roku, co umożliwi wszystkim stronom wzajemne poznanie swoich mocnych i słabych stron.

Ile osób będzie uczestniczyć? Czy infrastruktura wytrzyma? Czy wrażenia medialne się wrócą? Plan jest taki, aby zobaczyć, jak rozwiną się te wydarzenia, zanim podejmiemy zobowiązania w sprawie nowych.


Stanowisko to wyraźnie różni się od działań Saudyjczyków w tym roku. W krótkich odstępach czasu różne jednostki zajmujące się sportem i rozrywką w Arabii Saudyjskiej ogłosiły nowe inicjatywy, dzięki którym stała się ona jednym z największych inwestorów w tenis.

Trzy odrębne podmioty realizowały inwestycje w tenisa bez większej koordynacji, choć osoby z zewnątrz często łączą je w jedną całość.

W ciągu ostatniego roku GEA sukcesywnie ogłaszała turniej Six Kings Slam.

MTP ogłosiło nowe, duże umowy sponsorskie dotyczące tras koncertowych dla mężczyzn i kobiet, które obejmują prawa do umieszczania nazw w oficjalnych rankingach.

Ministerstwo Sportu Arabii Saudyjskiej, Saudyjska Federacja Tenisowa (STF) i WTA Tour ogłosiły następnie trzyletni kontrakt na organizację finałów turnieju. Nadal został ogłoszony ambasadorem STF, pomagającym promować tenis w kraju i legitymizować jego tenisowe interesy na całym świecie.

Przedstawiciele MTP przeprowadzili rozmowy z kadrą kierowniczą Sinclair Broadcast, będącego właścicielem Tennis Channel, na temat nabycia większościowego pakietu udziałów w tej sieci. Według osób biorących udział w tych rozmowach, które wypowiadały się anonimowo, aby chronić relacje, negocjacje zostały zerwane, gdy Sinclair podniósł cenę wywoławczą z 750 milionów dolarów do ponad 1 miliarda dolarów.

Posunięcia te podniosły rangę tenisa Arabii Saudyjskiej, ale potencjalny nowy turniej na początku sezonu był postrzegany jako najważniejsza z inwestycji tenisowych w Arabii Saudyjskiej i powodująca największe podziały. Zgłosił się do udziału w tym turnieju za pośrednictwem PIF i SURJ, ale konsekwencje finansowe były prawie bledsze w porównaniu z egzystencjalnym niepokojem panującym w tenisie na wieść o staraniach królestwa o organizację tego wydarzenia. Ugruntowałoby to miejsce Arabii Saudyjskiej w centrum sportu, niosąc ze sobą szeroko krytykowane przypadki praw człowieka.

Po wiosennym ogłoszeniu umowy o organizacji finałów WTA, Straż Praw Człowieka powiedział: „Tortury i więzienie pokojowych krytyków rządu trwają. Sądy nakładają na Saudyjki dziesiątki lat więzienia za tweety”.

Byli gracze, w tym Chris Evert i Martina Navratilova, publicznie skrytykowali „partnerstwo z krajem, w którym w przeszłości obowiązywały represyjne przepisy wobec kobiet, które kryminalizują homoseksualizm i wolność słowa, oraz które w 2018 r. zamordowały Jamala Khashoggi, dziennikarza dysydenta, który udał się do konsulatu Arabii Saudyjskiej w Stambule w Turcji, aby zdobyć dokumenty potrzebne do zawarcia małżeństwa”, as Sportowiec napisał w kwietniu.

Kiedy pogoń Arabii Saudyjskiej za tenisem po raz pierwszy wyszła na jaw na Wimbledonie w 2023 r., skłoniło to turnieje Wielkiego Szlema do przeprowadzenia kontrofensywy, która równała się próbie przejęcia sportu.


Kroki Arabii Saudyjskiej w stronę tenisa wstrząsnęły organizacjami stojącymi za turniejami Wielkiego Szlema. (Henry Nicholls / AFP za pośrednictwem Getty Images)

Najwięcej do stracenia miał tenis Australia. Jakikolwiek turniej na początku roku miałby znaczący wpływ na wydarzenia przygotowujące do Australian Open w Australii i Nowej Zelandii.

Organizacje Wielkiego Szlema, prowadzone przez Tennis Australia, połączyły siły, aby zaproponować nowy format na cały sezon, obejmujący około 14 turniejów w ramach tak zwanej „trasy premium” dla mniej więcej 100 najlepszych graczy na świecie.

Posunięcie to było próbą oddzielenia największych turniejów innych niż Wielki Szlem od turniejów mężczyzn i kobiet. Organizatorzy Wielkich Szlemów skierowali swoje wysiłki także do graczy, którzy od dawna narzekali na napięty harmonogram.

W odpowiedzi ATP i WTA kontynuowały lukratywne sponsorowanie z Arabią Saudyjską. Transakcje te przyniosły setki milionów dolarów bardzo potrzebnych dochodów z tras koncertowych, z których część zostanie przekazana graczom w postaci nagród pieniężnych i premii. Następnie podczas tegorocznego Indian Wells gracze Wielkiego Szlema zaczęli przedstawiać swój plan wpływowym brokerom tenisa, ale nie mogli przedstawić czegoś w pełni rozwiniętego. Ten pomysł również utknął w martwym punkcie, stłumiony przez bezwładność i fragmentację w sercu tenisowych korytarzy władzy.

zejść głębiej

ZEJDŹ GŁĘBEJ

Wewnątrz tenisowych korytarzy władzy: popękana sala luster, w której nic nie jest takie, jakim się wydaje

Od tego czasu najlepsi gracze ponownie skarżą się na harmonogram, zwłaszcza na decyzję tournée o wydłużeniu kilku obowiązkowych turniejów Masters 1000 z siedmiu do 12 dni, co w zasadzie oznacza, że ​​będą to wydarzenia dwutygodniowe.

W ostatnich tygodniach liczba tych skarg nasiliła się. Iga Świątek, świat nr 1, przez całe lato skarżyła się na zmęczenie. Carlos Alcaraz, największa młoda gwiazda tego sportu, podczas konferencji prasowej zorganizowanej podczas kolejnej imprezy wystawienniczej Laver Cup przewidział, że obecny harmonogram „w jakiś sposób nas zabije”.

Kolejne wydarzenie przed Australian Open sprawiłoby, że gracze poczuliby się zobowiązani twardo stąpać po ziemi, zamiast szukać formy w Australii i Nowej Zelandii, gdzie mogą dostosować się do strefy czasowej i klimatu na tygodnie poprzedzające jeden z czterech najważniejszych turniejów w roku. ważne turnieje.

Ponieważ trasy nie zapewniły tego, na co liczyli Saudyjczycy, plany dotyczące nowego wydarzenia i największej pozycji Saudyjczyków w sporcie pozostają w toku. Dzięki temu działacze sportowi w królestwie potraktowali nadchodzące wydarzenia tenisowe jako eksperyment laboratoryjny.

To, co wydarzy się poza tym, pozostaje tajemnicą. Jednak to, co stanie się w ciągu najbliższego miesiąca, począwszy od tego, jak gracze przeżyją wydarzenie, po to, czy mieszkańcy i turyści zapełnią stadion, zadecyduje o tym, co stanie się na wciąż nieukończonej drodze.

(Zdjęcie na górze: Adam Pretty / Getty Images)

Zrodlo