Rodzina królewska, wypędzając demony z Camden Yards, bawi się domowymi pieniędzmi

BALTIMORE — Dr. Dre i Ludacris wychodzili z odwiedzającego klubu Camden Yards, gdy goście klaskali, klepali po plecach i krzyczeli: „Zabierajcie te ciosy!” i „Dobra robota, chłopcy!” Stał tam długi stół, na którym piętrzyły się kraby z Baltimore. Uczta godna króla, a przynajmniej tych członków rodziny królewskiej, którzy grają na własne pieniądze po wtorkowym meczu 1 serii AL Wild Card.

Kansas City, które wygrało 1:0 z wyżej rozstawionym Baltimore Orioles, przystąpiło do meczu jako słabsze. To tam spędzili większość sezonu, rok dzielił ich od wygrania zaledwie 56 meczów, co dało im 30 zwycięstw, co stanowi największy wynik rok do roku w historii franczyzy.

Minęło 10 lat, odkąd rodzina królewska wygrała serię – jakąkolwiek serię – w Camden Yards, ich własnym domu grozy. Ich wizyty w Baltimore przyniosły dziewięć porażek w serii i jeden podział, w tym dwie brutalne porażki w serii w kwietniu, po których Kansas City straciło prowadzenie i przetrwało pięciogodzinne opóźnienie spowodowane deszczem. Te wczesne mecze były pobudką i pierwszym z wielu testów dla młodego zespołu, który poradził sobie już z wieloma przeciwnościami losu, w tym z dwiema seriami porażek po siedmiu meczach.

„Ten zespół jest wyjątkowy” – powiedział wtorkowy starter Cole Ragans, który przerzucił sześć rund bezbramkowych, zanim skurcze łydek zmusiły go do opuszczenia meczu. „Wiemy, do czego jesteśmy zdolni. Każdy ciągnie za każdego. Wszyscy wywierają na wszystkich presję… Wiemy, co się liczy i chcemy grać w baseball przez kolejny miesiąc”.

Choć seria dzikich kart jeszcze się nie zakończyła, historia zdecydowanie opowiada się po stronie drużyny królewskiej. W obecnym formacie do trzech wygranych drużyna, która wygra pierwszy mecz, wygrała 14 z 16 razy.

Impet może być także po ich stronie. Royals, którzy zapewnili Orioles dziewiątą z rzędu porażkę posezonową, w meczu otwierającym serię wyglądali ostrzej, szybciej i mieli więcej energii, często uciszając niewyprzedaną publiczność w Camden Yards.

„Od samego początku hymnu, kiedy krzyczeli „O”, było głośno” – powiedział menadżer drugiego roku Matt Quatraro, „ale pomaga to, gdy nie pozwalasz im wejść na pokład, aby utrzymać wszystko pod kontrolą”.

Quatraro — który przez cały sezon imponująco miksował i dopasowywał swój skład — zręcznie poradził sobie z kontuzją Ragansa, która z łatwością mogła wykoleić drużynę z Kansas City, która właśnie przełamała się na szczycie szóstej rundy dzięki uprzejmości Bobby’ego Witta Jr. singiel z dwoma wyjściami. Quatraro udał się do Sama Longa po siódmy mecz i poprosił bliżej Lucasa Ercega, jednego z kilku graczy pozyskanych w wyniku agresywnego przesuwania terminu wymiany handlowej w Kansas City, o cztery outy, które przypieczętowałyby jego pierwsze zwycięstwo w play-offach w karierze. Dla Kansas City było to pierwsze zwycięstwo poza sezonem od 2015 roku.

Jedyną osobą w tej drużynie, która wciąż jest w pobliżu, jest łapacz Salvador Pérez, który stwierdził, że widzi pewne podobieństwa między zespołami grającymi w fazie play-off z lat 2014 i 15 – ta ostatnia, która wygrała World Series – a obecną grupą. Młodzież. Moxi.

Ta drużyna nie ma turbodoładowanego byka, który był znakiem rozpoznawczym poprzednich klubów, ale podopieczni Royals mieli wspaniały ostatni miesiąc sezonu. Posiadanie Witta Jr. — jednego z najlepszych graczy w baseballu — też nie zaszkodzi. To grupa z Kansas City, która przez cały rok zaskakiwała ludzi i sprawiała temu radość.

Pod koniec września, kiedy drużyna Royals gościła San Francisco Giants, trener pitchingu Brian Sweeney spotkał się ze swoim mentorem, Bryanem Pricem, który jako trener spędził ponad 20 lat w ziemiankach. WieszPrice powiedział Sweeneyowi, drużyny, które muszą walczyć, aby dostać się do play-offów, są zwykle najbardziej niebezpieczne.

To był, pomyślał Sweeney, idealny sposób na opisanie drogi Royals. Dzięki rosnącej popularności Detroit Tigers i ich własnej serii porażek w niewłaściwym momencie miejsce w play-offach Kansas City nie było pewne, a wywalczyli sobie miejsce dopiero w ostatni piątek sezonu zasadniczego. Inspiracją dla zespołu były niedawne występy drużyn z dzikimi kartami, takich jak zeszłoroczni mistrzowie, Texas Rangers, którzy — podobnie jak Royals — zakończyli sezon w trasie tylko po to, by polecieć do innego miasta na posezon. Po prostu wejdź taki był sposób myślenia.

Za styl nie ma punktów. Royals wygrywali cały sezon w taki sam sposób, jak we wtorek: świetnie rzucali i mieli wystarczający atak. Ich istotą jest styl, równie dyskretny jak pudrowoniebieskie t-shirty ozdobiła budynek klubu podczas tej długiej podróży, ozdobiona tylko jednym słowem z przodu: „Dzisiaj”.

To ulubiona mantra Quatraro i przypomnienie dla tej grupy, kiedy nie ma krabów i nie słychać muzyki, że jest jeszcze dużo pracy do wykonania, nawet jeśli ten pierwszy krok i pierwsze zwycięstwo w play-offach było ogromne.

„Na sto procent myślę, że dynamika ma wiele wspólnego z tym, jak dobrze i jak głęboko zespoły wchodzą w fazę play-off” – powiedział Erceg. „Tak długo, jak będziemy trzymać nogę na pedale, a wiem, że to zrobimy, będziemy w dobrym miejscu”.

(Zdjęcie na górze: Greg Fiume / Getty Images)

Zrodlo