Recenzja Venom: Ostatni taniec: "Kałuża pikseli, w której pluskanie się nie jest zbyt przyjemne"

Na początku tej trylogii, zbliżającej się do sagi Venom, nasz przemoczony bohater Eddie Brock (Tom Hardy) jest w meksykańskim barze („Hola, suki!”, wrzeszczy wewnętrzny głos obcego symbionta) i jest mowa o fioletowym kosmicie, który kocha kamienie i ludzie tracący pięć lat życia.

Przez chwilę wydaje się, że Venom: The Last Dance będzie krążyć po podłodze, pod kulami dyskotekowymi niczym planetami, z jednego kinowego uniwersum do drugiego, zamieniając uniwersum Spider-Mana firmy Sony na MCU. W końcu w telewizyjnym biuletynie informacyjnym Venom: Let There Be Carnage w połowie napisów końcowych pojawił się Spider-Man Petera Parkera i redaktor Daily Bugle J. Jonah Jameson (JK Simmons).

Zrodlo