Niezależnie od tego, czy chodzi o kino, telewizję, występy stand-up, czy miliony memów nękających Internet, stereotypowa indyjska rodzina zawsze była przedmiotem kpin. Mamy są zbyt kontrolujące, jedzenie jest niekontrolowanie ostre, godziny policyjne są irytujące, prywatność jest przestarzała, doskonałość akademicka przepływa przez pokolenia i cóż… lista jest zbyt długa, aby ją tutaj podsumować. Jeśli jednak potrzebujesz katalogu, Prime Video może mieć właśnie to, czego szukasz. Najnowsza seria serialu, The Pradeeps of Pittsburgh, to pozbawiona emocji kompilacja tych komicznych praw rodzinnych, których rzekomo trzymają się Hindusi, i zawiera bezwstydny, 228-minutowy komentarz na ten temat.
Ośmioodcinkowy serial opowiada o typowej indyjskiej rodzinie Pradeeps, która przeprowadziła się do Pittsburgha w Stanach Zjednoczonych – krainy możliwości, jak ją nazywają. Na czele rodziny stoją Mahesh (Naveen William Sidney Andrews), optymistyczny ojciec inżynier, który zmusił wszystkich do podróżowania po całej planecie w ramach kontraktu SpaceX, oraz Sudha (Sindhu Vee), matka-chirurg mózgu, która ma trudności ze zdobyciem licencji lekarskiej w nowym kraju, w którym obowiązują rygorystyczne zasady. Wśród dzieci jest nastolatka Bhanu (Sahana Srinivasan), najstarsza córka, która desperacko pragnie dopasować się do nowej kultury; Kamal (Arjun Sriram), introwertyczny i nieśmiały młody człowiek z wieloma fobiami; oraz Vinod (Ashwin Sakthivel), optymistyczny gimnazjalista, który patrzy na świat przez różowe okulary i pozostaje pozytywny nawet wtedy, gdy jest prześladowany.
Nie jest to jednak tylko historia indyjskiej rodziny, która ma trudności z przystosowaniem się do obcego kraju. Pradeepowie są także głównymi podejrzanymi w toczącym się śledztwie dotyczącym tajemniczej zbrodni z udziałem ich chrześcijańskich sąsiadów, co ujawniono w dalszej części programu. Teraz pod lupą służb imigracyjnych rodzina jest przesłuchiwana w związku z poważnym przestępstwem, co może grozić deportacją.
Cała seria to sekwencja retrospekcji, w których dwaj funkcjonariusze próbują nakłonić tych twardych wariatów do przyznania się. Pradeepowie walczą w grupach, triach, parach, a nawet w izolacji, ale brązowa rodzina nie może być bardziej bezinteresowna, a co dopiero zastraszona kolorową taktyką śledczą.
Motywem przewodnim serialu jest nonszalancja bohaterów i ich niezwykle różne perspektywy na każde wydarzenie. Chociaż Sudha może pamiętać burzę śnieżną, w wyniku której ich samochód wślizgnął się w zwolnionym tempie, a następnie stanął w płomieniach – „My, Hindusi, lubimy dodawać trochę masali do naszych historii” – tak uzasadniałaby przesadę – Mahesh określiłby ten sam dzień jako pozytywny które przyniosły nowy start w ich życiu. Oscylujące narracje rozciągają się również na sąsiadów, którzy mają swoje własne pokręcone wersje, co zwiększa zamieszanie.
Każda wersja wydaje się być prawdą odkrywczą, dopóki nie pojawi się następna osoba z wersją całkowicie przeciwną. W pewnym momencie serial próbuje nawet ukazać humorystyczne podobieństwa między indyjskimi matkami a religijnymi matkami chrześcijankami.
Odcinki są krótkie, zwięźle napisane i płynnie się przechodzą. Ogólny ton pozostaje lekki i humorystyczny. Nawet gdy poruszamy poważne tematy, takie jak rasizm, serial w żadnym momencie nie staje się poważny. Pradeeps z Pittsburgha płynie jak bezmyślny dramat w szkole średniej, w którym bohaterowie nie zetknęli się jeszcze z trudniejszymi realiami życia.
W serialu pojawia się jednak szereg nadużywanych stereotypów oraz kontrowersyjnych dialogów i analogii, które mogą niektórych urazić. Na przykład w jednej scenie Bhanu opisuje Indie jako „supermodelkę z biegunką”. Jej wyjaśnienie? Cóż, kraj ten jest piękny, ale nie oferuje zbyt wiele nastolatkom ze względu na ograniczenia społeczne i godzinę policyjną. W innej scenie widzimy niepełnosprawnego białego dzieciaka drwiącego z banknotu 500 rupii i nazywającego Gandhiego anorektycznym Charliem Brownem. Istnieją również odniesienia do nieśmiałego indyjskiego chłopca, który podniecił się po otarciu się o krowie wymię. Nic dziwnego, że serial nie jest agresywnie nagłaśniany w Indiach.
Chociaż odrobina nieszkodliwego humoru nie zaszkodzi, premiera programu na całym świecie wiąże się z odpowiedzialnością za zrównoważenie reprezentacji w pewnym stopniu. Choć nie nawołuję do monochromatycznego obrazu obejmującego wyłącznie osiągnięcia narodu ani do wyjątkowo patriotycznej narracji przedstawiającej kraj jako największy na świecie – zostawmy to naszym niezwykle utalentowanym politykom – przydałoby się trochę więcej wrażliwości sposób. Nie chcę odkopywać dyskusji na temat wpływu sztuki i kina na perspektywę widza, ale dla widzów, którzy nigdy nie byli w Indiach, te przedstawienia mogą zbudować pewną narrację. Jako osoba mieszkająca w danym kraju mogę cię zapewnić, że nie ubieramy błyszczących sari i sherwanis tylko po to, żeby wyjść na talerz panipurijak Pradeepowie mogą ci wmówić.
Pradeeps of Pittsburgh nie jest pierwszym amerykańskim serialem, który zdecydował się na tę kreację pozbawioną wiedzy. Teoria wielkiego podrywu, być może jeden z najpopularniejszych seriali komediowych swoich czasów, również odwoływał się do pewnych szkodliwych stereotypów na temat Hindusów. Raj, jeden z głównych bohaterów serialu, nie mógł rozmawiać z kobietami, zdawał się na ojca w zakresie wydatków i starał się kontrolować życie miłosne swojej siostry, usprawiedliwiając swoje działania starożytnymi wersetami, które uznają kobiety za własność jej ojca lub brat. Wszystko to pomimo tego, że jest utalentowanym astrofizykiem i człowiekiem nauki. Nadszedł czas, aby zostawić te stereotypowe przedstawienia w zeszłym stuleciu, tam gdzie ich miejsce, i wybrać bardziej realistyczne przedstawienie.
Jednakże Pradeeps z Pittsburgha to beztroska komedia o znanych kłopotach indyjskiej diaspory w USA – nic więcej. Spektakl jest pełen powierzchownych i powierzchownych dowcipów na temat seksu, religii, rodzicielstwa i wszystkiego, co brązowe, i choć niektóre stereotypy są przesadzone ponad rozsądek, indyjska publiczność z łatwością znajdzie momenty, w których można je utożsamić. Jeśli jednak łatwo cię urazić lub często wdajesz się w gorące dyskusje na Twitterze (tak, wiemy, że to się teraz nazywa X) z nieznajomymi i bardzo interesuje Cię kultura anulowania, prawdopodobnie powinieneś pominąć ten temat. Biorąc to pod uwagę, bardzo kocham mój naród. Proszę, nie anuluj mnie za polecenie tej serii.
Ocena: 6/10