Recenzja „The Apprentice”: tajną bronią filmu biograficznego Donalda Trumpa jest Roy Cohn

Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy w występie Sebastiana Stana w roli Donalda Trumpa Uczeń jest głos — a raczej jego brak. Do tej pory lata słuchania przemówień i fragmentów dźwięków (nie wspominając o wielu SNL wrażenia) przyzwyczaiły nas do przesadnej intonacji i wzorców mowy Trumpa. Kiedy więc Trump Stana przemawia po raz pierwszy, potulnie i z kilkoma śladami głosu, który tak dobrze znamy (pomijając najmniejszą nutę „uge” lub „ludzi” tu i tam), następuje szok dla systemu.

ZOBACZ TAKŻE:

42 filmy, które będziesz chciał zobaczyć tej jesieni

W przypadku filmu biograficznego reżysera Alego Abbasiego właśnie o to chodzi. Trump nie stał się z dnia na dzień nadętym, skorumpowanym egomaniakiem, którego wszyscy jesteśmy aż za bardzo świadomi. Nie, ktoś go ukształtował do tego stopnia i według filmu był to znany prawnik Roy Cohn (DziedziczenieJeremy’ego Stronga). Rozpoczyna się relacja mentor-uczeń Cohna i Trumpa Uczeńporywająca, choć nie zawsze skuteczna, analiza twórczości Donalda Trumpa.

Co jest Uczeń o?

Maria Bakalova i Sebastian Stan w „Uczeń”.
Źródło: Pief Weyman

Uczeń przedstawia pierwsze spotkanie Cohna i Trumpa jako próbę zawarcia paktu z diabłem. Gdy Trump siedzi niezręcznie i sam w elitarnym nowojorskim klubie, Cohn spogląda na niego z drugiego końca sali. Niezłomne spojrzenie Stronga i złowieszcze dźwięki syntezatorów dzięki uprzejmości kompozytora Martina Dirkova utwierdzają nas w przekonaniu, że ten człowiek to najgorsza ze złych wiadomości. Jednak po jednej rozmowie o tym, jak Trump i jego ojciec (Martin Donovan) mogą pokonać federalny pozew dotyczący dyskryminacji rasowej najemców, Trump przyjmuje Cohna na swojego prawnika. Z kolei Cohn przyjmuje Trumpa na swojego protegowanego.

ZOBACZ TAKŻE:

Recenzja „Hard Truths”: Mike Leigh bada głęboko zakorzenioną udrękę poprzez mrocznie zabawny realizm

Cohn uczy Trumpa trzech głównych zasad wygrywania za wszelką cenę. Po pierwsze: „Atak, atak, atak”. Drugie: „Nie przyznawaj się do niczego, zaprzeczaj wszystkiemu”. Trzecia: „Bez względu na to, co się stanie, ogłaszasz zwycięstwo i nigdy nie przyznajesz się do porażki”. Jeśli poświęcisz choć odrobinę uwagi amerykańskiej polityce, nietrudno odczytać którąkolwiek z tych taktyk w kampanii prezydenckiej i reelekcyjnej Trumpa. Wepchnąć się Uczeńwidzimy, jak Trump po raz pierwszy wypróbowuje te strategie, wykorzystując je w swoich wysiłkach na rzecz zbudowania imperium na rynku nieruchomości, a nawet zabiega o względy swojej pierwszej żony Ivany (Maria Bakalova, Następny film Borata).

Recenzja „Żyjemy w czasie”: Florence Pugh i Andrew Garfield w największym kinowym rozczarowaniu roku

Sebastian Stan to solidny Donald Trump, ale Roy Cohn Jeremy’ego Stronga wyróżnia się.

Roy Cohn i Donald Trump spacerują z psem Cohna w Nowym Jorku.

Jeremy Strong i Roy Cohn w „Uczeń”.
Źródło: Pief Weyman

Gdy Trump przyjmuje nauki Cohna i wyrasta na bezwzględnego biznesmena, wyniki Stana również się zmieniają. Przejmuje wiele manier, które dziś kojarzymy z Trumpem, od przesadnych ruchów rąk po chaotyczny ton przemówień – to drugie zawdzięcza także scenarzyście i dziennikarzowi Gabrielowi Shermanowi.

Ale nawet gdy Stan staje się „Trumpierem”, jego występ nigdy nie zmienia się w karykaturę. Choć wiele rzeczy, które Trump robi w tym filmie, jest przerażających – łącznie z przygnębiającą sceną gwałtu małżeńskiego – jest jasne, że Uczeń nie chce wprost wyśmiewać. Zamiast tego przedstawia swoją wersję wydarzeń i człowieka, który je spowodował, i pozwala, aby ich absurd i zło przemówiły same za siebie.

Najlepsze historie, które można mashować

ZOBACZ TAKŻE:

Zobacz, jak Sebastian Stan wciela się w Donalda Trumpa w zwiastunie „Ucznia”.

Centralnym elementem tego absurdu i zła jest Cohn, grany przez Stronga z niezwykłą intensywnością. Każde skupione spojrzenie wymaga pełnej uwagi, do tego stopnia, że ​​masz wrażenie, że jesteś pod mikroskopem obok Trumpa lub innych mężczyzn, których ocenia Cohn. Ale Cohn Stronga nie jest zawsze skrajnie zły. W swoim występie odnajduje odrobinę humoru, często podkreślając tyrady Cohna fryzurą przypominającą indyka, co może być najbardziej hipnotyzującą rzeczą w filmie.

Ponieważ Cohn Stronga jest tak magnetycznie obecny, ma to sens Uczeńnajlepsze sceny to te, które dzielą Cohn i Trump. Tutaj wizja Abbasiego jest najwyraźniejsza, ukazuje nam genezę potwora i człowieka, który go stworzył. Całość przypomina klimat lat 70 Frankensteina historia z wymowną późną sceną Trumpa poddawanego liposukcji i leczeniu chirurgicznemu łysiny, co pogłębia połączenie.

Co może Uczeń powiedzieć o Donaldzie Trumpie, czego jeszcze nie powiedziano?

Donald i Ivana Trump stoją przed żółtą taksówką.

Maria Bakalova i Sebastian Stan w „Uczeń”.
Źródło: Pief Weyman

Niestety, raz Uczeń przeskakuje z lat 70. do 80. – zmianie, której towarzyszy wizualne przejście od ciepłego, ziarnistego filmu do chłodniejszego, chwiejnego VHS – scen Cohna i Trumpa zanika. W tym momencie Trump szaleje w świecie nieruchomości, w dążeniu do wspinania się coraz wyżej. Tymczasem poza zasięgiem wzroku Cohn zmaga się z diagnozą AIDS. Jego nieobecność w tej części filmu mówi głośniej niż sto rozwlekłych przemówień Trumpa. Nie tylko nam brakuje Uczeńnajlepszy występ, brakuje nam także pokrętnej przyjaźni, która sprawia, że ​​wszystko działa.

Bez Cohna w pobliżu, Uczeń stawia nas w trudnej sytuacji, którą można podsumować jako „największe hity Trumpa z lat 80.” Obejmuje to kilka momentów, które wskazują na przyszłość Trumpa w polityce, w tym nawiązanie przez Trumpa do hasła kampanii Ronalda Reagana „Uczyńmy Amerykę znowu wielką”. (Wcześniejsze nagrania Richarda Nixona mówiącego „Nie jestem oszustem” również wskazują na przestępczą działalność Trumpa.) Jednak te ukłony w przyszłość nie powalają, grając jak nudne historyczne pisanki, zamiast znać komediowe rytmy.

Ostatnie sekcje Uczeń uderzył nas także w głowę tak bardzo, jak to możliwe, tym, co już wiemy o Trumpie: jego kłamstwami, jego romansami, jego chęcią wepchnięcia innych pod autobus, aby wyszedł na wierzch. Wszystkie te elementy są głęboko zakorzenione w obecnym momencie politycznym i można mieć nadzieję, że w roku wyborczym film biograficzny o Donaldzie Trumpie będzie miał coś więcej do dodania poza przypomnieniem jego najgorszych cech. (Chociaż może to być przydatne przypomnienie dla niektórych wyborców.)

Uczeń niemal wykracza poza powtarzanie historii dzięki dynamice Cohna i Trumpa, która przenosi na ekran naprawdę fascynującą relację, która może nie jest obecnie najbardziej powszechną wiedzą. Jasne, Trump jest postacią efektowną, ale o tym decydują jego relacje z Cohnem Uczeńciemne, sączące się serce.

Uczeń został zrecenzowany z Fantastic Fest. Do kin trafi 11 października.



Zrodlo