Recenzja „That Christmas”: Miłość (właściwie) jest wszędzie w tej animacji Feelgood na podstawie scenariusza Richarda Curtisa – London Film Festival

Opowieści o miłości, nieodwzajemnionej lub innej, przeplatające się w okresie świątecznym, wypełnione popowymi piosenkami i opowiadane przez jedną z największych gwiazd showbiznesu, Te Święta najlepiej postrzegany przez autora komedii romantycznej Richarda Curtisa jako przyjazna dzieciom próba odpokutowania za swój wieloletni sezonowy hit Właściwie miłość. Pięknie renderowane przez Simona Otto, szefa animacji postaci dla szanowanych osób Jak wytresować smoka Trylogia może być zbyt zajęta fabułą dla młodszej widowni, a pod koniec wręcz przerażająca, ale geniusz dialogu scenarzysty-reżysera jest tu mocno widoczny (szczególnie bojaźliwa postać boi się nieskończoności, bo „jest tylko tak dużo”). Dorośli będą przewracać oczami, słysząc dowcipy o pierdnięciach; ale wtedy dzieci będą się wzdrygać, słysząc Eda Sheerana i Coldplay.

Zebrane z opowiadania Curtisa pod tym samym tytułem, Te Święta Akcja rozgrywa się w zróżnicowanym, ale zmodernizowanym nadmorskim miasteczku w Suffolk, które równie dobrze mogłoby być Notting-Hill-on-Sea. Rolę lektora od Hugh Granta przejmuje Święty Mikołaj (Brian Cox), który wspomina cztery pełne wydarzeń dni w okolicy po dużych opadach śniegu w okresie poprzedzającym Boże Narodzenie. Tak jak Właściwie miłośćzawiera wiele powiązanych ze sobą historii i postaci, ale Curtis jest na tyle pokorny, aby wystawić na szyderstwo swoją wywołującą podziały komedię romantyczną, naśmiewając się ze swojego filmu z 2003 roku jako tandetnego obiektu świątecznej pogardy (obok brukselki i zmywania naczyń). W tym sensie w filmie Curtis po raz kolejny ma ciastko i je ciastko, naśmiewając się ze tropów sentymentalnego dobrego samopoczucia („Tradycja tradycyjnych tradycji”, jak to ujął jeden z bohaterów), jednocześnie szczęśliwie wybierając je do 11.

Trzon stanowi trójka dzieci; pierwszym z nich jest Danny (Jack Wisniewski), nowy chłopak w okolicy, który mieszka ze swoją samotną mamą (Jodie Whittaker), pielęgniarką. Danny bawi się ciecierzycą podczas szkolnej szopki Trzy Mądre Kobiety i potajemnie jest zakochana w nieśmiałym autorze sztuki Samie (Zazie Hayhurst). Tymczasem Sam obawia się, że wybryki jej zbuntowanego identycznego bliźniaka Charliego (Sienna Sayer) w Boże Narodzenie znajdą ją na liście niegrzecznych Mikołajów.

Dokonując dziwnego posunięcia, które nie ma zbyt wiele sensu, grupa lokalnych rodziców postanawia udać się na wesele w Wigilię Bożego Narodzenia, zostawiając swoje pociechy pod opieką Bernadette (India Brown), nastoletniego Cecila B. DeMille, który wyreżyserował szkolne przedstawienie. Ale w Wellington-on-Sea śnieg jeszcze się nie skończył i dorośli wkrótce zdani są na łaskę żywiołów. Bernadette jednak nie przejmuje się tą sytuacją i przy pomocy Świętego Mikołaja organizuje dzieciom najlepsze, nietradycyjne Święta Bożego Narodzenia.

Oczywiście jest tego więcej i nawet przy animowanej obsadzie i pomijając jego zwykłych współpracowników w roli aktorów głosowych, autorstwo Curtisa jest oczywiste od samego początku, zwłaszcza w przejmujących historiach nowicjusza Danny’ego i potężnej panny Tapper (Fiona Shaw), który uczy Danny’ego, jak wykorzystać fizykę Newtona do zrobienia bałwana. Jednak największą rozdawajką może być niespodziewanie filozoficzny monolog Świętego Mikołaja, coś, co można sobie wyobrazić, jak Hugh Grant wygłasza z kołnierzykiem podniesionym przed zimnem: „Zawsze myślę, że Boże Narodzenie jest trochę jak emocjonalne szkło powiększające. Jeśli czujesz się kochany i szczęśliwy, Boże Narodzenie sprawi, że poczujesz się szczęśliwszy i bardziej kochany. Ale jeśli czujesz się samotny i niekochany, lupa zaczyna działać. A to sprawia, że ​​wszystkie te złe rzeczy są większe i gorsze.

W pewnym sensie to cały film i w dużej mierze zgodny z przesłaniem, biorąc pod uwagę poprzednie dokonania Curtisa. Te Świętajest jednak nieco łagodniejszy niż zwykle i wydaje się wykazywać lekką żartobliwą refleksję autora, być może zainspirowaną pogardą, jaką najwyraźniej spotkała go jego córka za „sizeistyczne” drwiny w niektórych jego póki co komedia.

Może to zainspirowało postać Bernadette, a może był to Sam, ale tak czy inaczej ważne jest, że szkolne przedstawienie to „ściśle wegetariańska, wielokulturowa zabawa z dużą ilością popowych piosenek i rzeczy o zmianach klimatycznych”, w której trzej pasterze są teraz rolnicy ekologiczni ze stadami brokułów, kukurydzy cukrowej i bakłażanów (plus ciecierzyca). Czy Richard Curtis jest teraz wegetarianinem? Trudno powiedzieć. Jeśli spróbujesz wpisać to w Google, dowiesz się: „Czy Richard Curtis nie żyje?” „Czy Richard Curtis jest spokrewniony z Tonym Curtisem?” oraz „Czy Richard Curtis nadal kręci filmy?”

Odpowiedź na pierwsze dwa brzmi wyraźnie: nie, ale mimo wszystko Ostatnie Święta Bożego Narodzenia udowadnia, że ​​jest najlepszy w tym, w czym jest dobry, i miło jest go mieć przy sobie.

Zrodlo