„Kolonizacja instytucji przez Pedro Sáncheza bardzo negatywnie wpływa na nasz wizerunek zewnętrzny” – mówi doktor ekonomii i profesor IE Business School, Rafaela Pampillona. W ‘Niedzielne wydanie El Cascabelpodkreślił, że bogate kraje mają dobre instytucje, takie jak banki centralne czy niezależne komisje ds. konkurencji, zarządzane przez osoby spoza rządu. Jednakże powodem biedy krajów jest brak demokracji: „Nie mają systemów rynkowych, prawo nie jest przestrzegane, panuje korupcja, nie szanuje się własności prywatnej.… Są biedni, ponieważ mają wiele trudności z zapewnieniem niezależności organów regulacyjnych lub dlatego, że nie są demokratyczne, i nie ma zmiany władzy. To właśnie dzieje się w Wenezueli.” Oto, co podkreśla raport „The Economist”: „To, co mnie najbardziej zaskoczyło i zainteresowało – kontynuuje Pampillón – to to, że Tygodnik podkreśla, że Prokuratura, Sąd Najwyższy czy Bank Hiszpanii są bardzo blisko Prezesa Rządu„.
Krytyczny wobec podwyżek podatków
W wywiadzie, jaki przeprowadził z Aną Samboal i jej współpracownikami, profesor krytycznie odniósł się do zapowiadanej przez Pedro Sáncheza podwyżki podatków. Jego zdaniem, jeśli to możliwe, jeszcze bardziej oddala kapitał ludzki: „wielu odejdzie i nie napłyną inwestycje zagraniczne, co w Hiszpanii jest najważniejsze. Wszystkie koncerny samochodowe są zagraniczne, mają swoje siedziby w innym kraju. Jeśli ukarzecie bogatych, kapitał ludzki, który żyje w innych krajach, nie przybędzie. Dlatego inwestycje zagraniczne w Hiszpanii spadają.”
Model pracy, do dyskusji
Pampillón bardzo krytycznie odnosi się do naszego modelu pracy. Aby to opisać, użył porównania: „Jesteśmy lokomotywą parową i jedziemy bardzo szybko, ponieważ mamy dużo taniej i nisko wykwalifikowanej siły roboczej, która wydobywa węgiel. Jednak Niemcy czy Francja są szybkimi maszyn, choć obecnie borykają się z takimi problemami, jak koszt energii. Musimy zmienić maszynę i przeszkolić ludzi, żeby wiedzieli, jak pracować na tej szybkiej maszynie, bo w ten sposób zbliżymy się do granicy wzrostu„.
Do Hiszpanii – szacuje – co roku przybywa około pół miliona migrantów, aby podjąć pracę w takich sektorach jak turystyka, budownictwo, rolnictwo czy usługi domowe. Sektory o niskiej produktywności, które oddalają nas od krajów europejskich. Z tego powodu, choć PKB rośnie, „choć jest przewartościowany”, bo kapitału jest więcej, to nie osiągamy średniej unijnej. Jednocześnie 70% osób, które od nas odchodzą, posiada wysoki poziom kwalifikacji. Krótko mówiąc, „Dużo kapitału ludzkiego nas opuszcza, a do nas przychodzi kapitał ludzki o niskiej produktywności. W pewnym sensie dekapitalizujemy kraj pod względem wiedzy. Naprawia się to poprzez szkolenie ludzi, dostosowując siłę roboczą do wymagań pracodawców.