Rafael Nadal w odpowiednim momencie odchodzi z tenisa

Przez ponad 20 lat Rafael Nadal opierał się na swojej reputacji osoby ceniącej autentyczność.

Roger Federer był politykiem tenisowym, bezkompromisowym wzorem neutralności. Novakowi Djokovicowi przyszło zmierzyć się z trudnym zadaniem wpasowania się w sport, który zdefiniowała rywalizacja Nadal-Federer, poprzez przymierzenie szeregu tożsamości. Dopiero niedawno osiągnął swoją najlepszą formę: tenisowy mąż stanu mający skłonność do uwalniania antagonistycznego demona tenisa, którego tak bardzo lubi i który zawsze się w nim czai.

Rafa właśnie zrobił Rafę. Nigdy nie bał się być boleśnie szczery w stosunku do tego, co działo się przed jego oczami lub wokół niego. Czasami używał swoich słów, akcentując zdanie swoim znakiem rozpoznawczym: „to moja prawda”. Czasami była to jedna z tych brwi wygiętych w łuk w kształcie jego forhendu lub sarkastyczny uśmiech, który ledwo powstrzymywał jego niedowierzanie.

„Naprawdę, amigo?” mógłby powiedzieć, gdy Federer grał do 41. roku życia, w ostatnich rundach praktycznie klęcząc na jednym kolanie, lub gdy wiosną i latem Andy Murray odważnie testował rakiety i próbował przeciwstawić się operacji kręgosłupa. Nadal podzielił się z nimi pragnieniem, aby nie mieć już nic do zaoferowania, ale jego decyzja o podjęciu decyzji o rezygnacji w wieku 38 lat po finałach Pucharu Davisa w Maladze w listopadzie wydaje się wręcz szybka w porównaniu z jego fizyczną niepewnością przez ostatnie dwa lata.

Nadal zebrał wszystkie dane potrzebne do stwierdzenia, że ​​jego czas minął w 16 meczach rozłożonych na przestrzeni czterech miesięcy, a wszystkie na czerwonej nawierzchni, na której pokonanie go było niegdyś prawdopodobnie najtrudniejszym zadaniem w jakimkolwiek sporcie. Wygrał 10 meczów i przegrał sześć, w tym dwie bolesne i nieco nierówne porażki z Alexandrem Zverevem i Djokoviciem na korcie Philippe-Chatriera w Roland Garros, jego rzekomym salonie. I tak właśnie było, niezależnie od tej mentalności wściekłego byka, która nigdy się nie poddaje, która od wieków budzi podziw zarówno wśród przyjaciół, jak i wrogów.


Ostatnie spotkanie Rafaela Nadala i Novaka Djokovica było dla niego sygnałem, że nadszedł czas. (Tim Clayton / Corbis za pośrednictwem Getty Images)

„To najsilniejszy psychicznie zawodnik, jakiego widziałem, i nie mówię tylko o tenisie, mówię o wszystkich sportach” – powiedział w czwartkowym wywiadzie jego przyjaciel i rodak Feliciano Lopez.

Mentalność nigdy nie budziła w nim wątpliwości. Nadal chciał grać bez ograniczeń fizycznych. Nie mógł.

„To oczywiście trudna decyzja, której podjęcie zajęło mi trochę czasu” – powiedział w nagraniu wideo dotyczącym emerytury.

„Wszystko w tym życiu ma początek i koniec. Myślę, że to odpowiedni moment na zakończenie kariery”.

Jak Rafael Nadal odejdzie z tenisa

Prawdą jest, że prace nad tym trwały około dwóch lat, odkąd Nadal zatrzymał się, goniąc za forhendem na Rod Laver Arena podczas Australian Open w styczniu 2023 r. W połowie kroku spojrzał na swoje pudełko, jego oczy były tak szeroko otwarte, jakby ktoś dźgnął go w biodro.

W czerwcu tego roku przeszedł operację naprawy dwóch uszkodzeń mięśni, po czym rozpoczął ostatni powrót, znosząc kolejną serię niepowodzeń za każdym razem, gdy zaczynał czuć, że jego gra może być nadal w zasięgu ręki. Ostatecznie Nadal nie dał się łudzić, że kiedykolwiek jeszcze będzie w stanie rywalizować z najlepszymi zawodnikami świata.

Z perspektywy czasu wydaje mi się, że nie trwało to nawet tak długo. Na najwyższym poziomie współczesnego tenisa gracze muszą być w stanie zebrać określoną liczbę łatwych punktów przy swoim serwisie. Było to szczególnie prawdziwe w przypadku Nadala, który nie miał już takiej szybkości i umiejętności ścigania piłek przez cztery godziny w pięciu setach, jak to robił przez 20 lat.

Nie mógł już zadawać takich samych obrażeń swoim serwisem, strzałem, który zawsze był w pewnym sensie ograniczeniem, mimo że udało mu się zamienić go z prawdziwej słabości w coś w rodzaju broni. Nie mógł już podnosić ani skręcać ciała tak, jak kiedyś, a za każdym razem, gdy podchodził do linii, w zasadzie trafiał dwa drugie serwisy. To się nie zmieni, nawet pomijając turnieje na kortach twardych i murawę Wimbledonu, co skłania do myśli o ostatniej wyprawie do stolicy Francji, gdzie on, chłopak z Majorki, ma swój pomnik.


Ostatni turniej French Open Rafaela Nadala był świadkiem okrutnego losu w postaci Alexandra Zvereva. (Alain Jocard / AFP za pośrednictwem Getty Images)

Jeśli nie mógł tam pojechać z marzeniem o zrobieniu czegoś ważnego, nie miał zamiaru się tym przejmować. Nie potrzebował kolejnego popołudnia pełnego uwielbienia i pożegnalnych prezentów, jeśli poprzedzający je mecz miał być niczym więcej niż pożegnaniem.

„Wolę pozostać przy wszystkich niesamowitych wspomnieniach, jakie mam” – powiedział podczas konferencji prasowej przed French Open 2024.

Hubert Hurkacz, który także zaserwował Federerowi upokorzenie bajglem z Wimbledonu, 10 dni później uderzył Nadala podczas Italian Open. Nadal przepuścił świętowanie po meczu i nie przebierał w słowach na temat występu.

„Doprowadziłem do katastrofy” – powiedział po meczu.

Okres dobrego zdrowia i solidny tydzień treningów przed finałowym French Open dały mu pewną nadzieję, ale losowanie zapewniło Zverevowi najlepszą formę w jego życiu. Nadal powiedział, że czuł się na tyle dobrze, że być może poprawiał się z każdym meczem, ale dobór zawodników na to nie pozwalał. Biorąc pod uwagę jego pozycję w rankingu i stan zdrowia, remisy prawdopodobnie już by mu nie pomogły.

A potem ostatni punkt danych przyszedł na igrzyskach olimpijskich w meczu drugiej rundy z Djokoviciem, jego wieloletnim wrogiem. W swoim 60. spotkaniu Djokovic wygrał 6:1, 6:4 w meczu, który nie był tak zacięty, jak sugeruje ten wynik.

zejść głębiej

ZEJDŹ GŁĘBEJ

Mecz, set, mecz: Novak Djokovic pokonał Rafaela Nadala na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu

Podobnie jak w przypadku Hurkacza, Nadal zachował chłodny i trzeźwy wzrok w ocenie tego, co wydarzyło się tamtego popołudnia. Wiedział, na czym stoi jego tenis. Djokovic kontrolował kort przez cały dzień, grając ze wszystkich wygodnych pozycji, karząc Nadala za serwis i odbierając mu nogi, tak jak Nadal robił to wielu osobom na tym czerwonym kurzu przez tak długi czas.

„Był znacznie lepszy ode mnie” – powiedział wówczas Nadal.

Mógł grać dalej. W sporcie indywidualnym nikt nie oddziela Cię od drużyny. Zwłaszcza tenis, a zwłaszcza tenis z Nadalem, w którego turniejach przyznawane byłyby mu dzikie karty, o ile tylko mógł o nie poprosić. Mógł spędzić następny rok znosząc takie bicia jak Hurkacz, Zverev i Djokovic, a potem pozwolić, by tłumy na całym świecie świętowały jego udrękę.

Nie potrzebował tego. Odkładając go na wiosnę, wolał pozostać przy wszystkich swoich niesamowitych wspomnieniach.

(Zdjęcie górne: Julian Finney / Getty Images)

Zrodlo