Mieszkaniec Pontedeume zgłosił kradzież tabletu, modelu iPada Pro oraz ładowarki podczas swojego pobytu w hotelu na wyspie Lanzarote, położonym w rejonie Playa Blanca.
W oświadczeniach dla COPE szczegółowo opisał, że do napadu doszło w ubiegły wtorek, 8 października, zapewniając, że w hotelu, w którym się zatrzymał, „całkowicie to zignorowali, umyli ręce, poprosili o przebaczenie, ale nie była to ich sprawa, ponieważ iPada nie było w sejfie, który był jedyną wartościową rzeczą, której nie było w sejfie, ponieważ się ładował, a nie z jakiegokolwiek innego powodu.
Ten eumés zapewnia, że „miał wiele cennych rzeczy, wszystkie w sejfie, z wyjątkiem iPada, ponieważ był ładowany”.
Twierdzi, że wyszedł z pokoju o godzinie 20:00 i że „kiedy przyszedłem o godzinie 12:00 w nocy, zobaczyłem, że iPad był wyłączony od czterech godzin, zatem był wyłączony praktycznie od chwili mojego wyjścia”.
SKARGA
Zapewnia, że kiedy przyjechaliśmy do hotelu i zobaczyliśmy, że drzwi do pokoju są otwarte, „zadzwoniliśmy do Straży Cywilnej, przyszli dwaj agenci i wszystko zanotowali. Umówili nas na spotkanie następnego ranka w celu złożenia skargi w koszarach. Złożyliśmy odpowiednią skargę, a oni zobaczyli, że wdarli się do środka przez okno i było jasne, że był tam odcisk stopy w miejscu, gdzie się wspięła, a także odcisk na oknie sama naukowiec przyjechał następnego dnia” – powiedziała. Od tego czasu posiadam więcej informacji w tej sprawie.
Mimo to Gwardia Cywilna powiedziała mu, że „mieli w połowie kontrolowaną osobę, że w tym hotelu było już więcej napadów, aż do sześciu w ciągu ostatniego miesiąca”.
Mieszkaniec Pontedeume zapewnia, że „w imieniu hotelu rozmawiałem z dyrektorem dwa razy w jego biurze. Prosił nas o przebaczenie, ale zignorowano fakt, że nie ma go w sejfie, mimo że wchodził z oknem zamkniętym na siłę”.
Sytuacja ta oburzyła mieszkańca naszego regionu, który okazał swoją złość, że jego żądania nie zostały wysłuchane.