Menedżer Mets Carlos Mendoza przez cały rok głosił zaufanie. Teraz czas na pilność

NOWY JORK — W klubie New York Mets przegrywającym kolejną nierówną porażkę – tym razem 10-2 w czwartym meczu NLCS, co oznaczało, że Nowy Jork o jeden mecz od eliminacji – Pete Alonso oparł się na doświadczeniu.

„Musieliśmy odpowiadać na dzwonki przez cały rok. Nie inaczej jest teraz” – powiedział Alonso. „Musimy być lepsi. Musimy zastosować wnioski (z pierwszych czterech meczów) w przyszłości”.

Kiedy jesteś bombardowany przez cztery mecze tak jak Mets, rzeczywiście jest miejsce na poprawę. Wśród tych, którzy muszą być lepsi przed piątym meczem, jest menadżer Carlos Mendoza.

Jedną z głównych umiejętności Mendozy w tym sezonie jest niezachwiana wiara w swój skład. To właśnie go uspokoiło we wczesnych momentach kryzysu klubu i sprawiło, że późniejsza zmiana sytuacji w drużynie Metsów nie zaskoczyła go. Porozmawiaj z zawodnikami w tym klubie, a powiedzą ci, co wiara w nich Mendozy – przy stanie 0-5, 22-33 i innych najgorszych momentach, których indywidualnie doświadczyli – oznaczała osiągnięcie tego punktu.

„Dlatego jesteśmy tutaj w fazie play-off” – powiedział przed meczem Francisco Alvarez. „Daje pewność każdemu zawodnikowi”.


Z 30 występów Dodgersów w tej serii 14 zmierzyło się ze starterem po raz trzeci lub z zawodnikiem, który opuścił boisko. (Luke Hales / Getty Images)

Jednak w tej National League Championship Series zaufanie Mendozy do zawodników, którzy sprowadzili tutaj Mets, odbyło się kosztem pilności wymaganej po sezonie. W tak nierównej serii było znikomo kilka momentów o dużej przewadze, a mimo to Mets przekazali zbyt wiele ważnych uderzeń atakującym w gorszych momentach i zbyt wiele krytycznych konfrontacji z męczącym starterem lub słabszym pomocnikiem.

Weźmy za przykład czwartkowy wieczór.

Mendoza i Mets wchodząc na boisko wiedzieli, że choć Jose Quintana rzucał świetnie przez prawie dwa miesiące, Dodgers stanowili koszmarny pojedynek dla leworęcznego. Żaden miotacz w baseballu nie rzuca mniej narzutów w strefie uderzenia niż Quintana; żadna drużyna w Lidze Narodowej nie goni za boiskami poza strefę mniej niż Los Angeles.

„Musi wyprzedzać i musi pozostać na czele” – powiedział Mendoza. „Kiedy traci przewagę 2:0, 3:1, musi wejść na boisko, a oni każą mu za to zapłacić. To zespół, który tego dokona.”

A jednak Mendoza trzymał się Quintany, ponieważ we wczesnych rundach rozegrała się dokładnie taka dynamika, jakiej się obawiał. Quintana nie zapewnił sobie wiarygodności w strefie ataku swoimi rzeczami, więc Dodgersi czekali na niego na spacery i podliczanie przewag. Ich dwa efektowne trafienia w trzeciej kwarcie przeciwko lewemu przyniosły wynik 2:0 (kontra Tommy’ego Edmana) i 3:1 (pojedynczy gol Kiké Hernándeza).

W biegu Mendoza wyprzedził Quintanę i w czwartej rundzie zmierzył się z najniższym miejscem w Los Angeles. Powstrzymał go przed spotkaniem z Shohei Ohtanim po raz trzeci, mimo że Ohtani wystrzelił na orbitę jedyne uderzenie, jakie widział z Quintany, aby zakończyć grę. Kolejny spacer, czwarty Quintany, dał Mookie Bettsowi dwie bramki.

Gorsze niż trzymanie się Quintany przez Ohtaniego było to, że José Buttó jako pierwszy opuścił zagrodę. Po tym, jak Buttó zanotował ostatnie pięć outów w pierwszym meczu, Mendoza przyznał, że praworęczny spadł w hierarchii bullpen; Kiedy wszedł na mecz w czwartek, w trzech ostatnich występach pozwolił na pięć runów. Mimo to był wyborem zamiast gorętszego rozdania, takiego jak Ryne Stanek czy David Peterson, a Mendoza wyraził nadzieję, że Buttó będzie w stanie wygenerować piłkę po ziemi.

Zamiast tego Buttó pozwolił Bettsowi na dwa runy i podwyższył prowadzenie Los Angeles do 5-2.

Porównaj to z tym, jak Dave Roberts z Dodgersów rozmieścił swoje najlepsze ramiona pomocnicze po sezonie. Zamiast oszczędzać ich do ostatniej tercji meczu, Roberts wykorzystał swoich najlepszych zawodników w meczu przeciwko czołówce drużyny przeciwnej. Właśnie dlatego Michael Kopech rzucił piątą rundę trzeciego meczu i dlatego Evan Phillips i Blake Treinen byli gotowi dwukrotnie zająć pierwsze miejsce w meczu czwartym.

Oczywiście Metsowie nie chcieli tam wykorzystać Petersona, ponieważ ratowali go przed rozpoczęciem piątego meczu. Po tym, jak Peterson był bronią z nowojorskiego byka w pierwszych dwóch seriach, Metsowie skuli się, tym razem, wykorzystując go w kajdankach ze względu na pierwotną decyzję o rozpoczęciu gry Kodai Senga w meczu nr 1. Nowy Jork wykorzystywał Petersona podczas 40 narzutów tego dnia, a ponieważ wiedział, że będzie go potrzebował przez co najmniej kilka rund w meczu nr 5, unikał go w ważnych momentach na początku każdego z meczów ostatnie dwie noce.

(Gdyby Mets rozpoczęli grę Senga w drugim meczu, nie tylko zapewniliby praworęcznemu dodatkowy dzień odpoczynku między meczami, ale daliby Petersonowi lepszą szansę na grę w czwartym meczu, za ich najsłabszym starterem w Quintanie .)

Powinno być jasne: Mets zostali pokonani w tej serii 30-9. Nawet Bobby Valentine w swoim najlepszym dniu nie uważa, że ​​byłby w stanie samodzielnie pokonać taki deficyt, a Mendoza nie wykonał żadnego z 31 spacerów, jakie Mets rozegrali w czterech meczach.

Jednak po sezonie praca menedżera ulega zmianie. Najważniejszym momentem nie są już godziny przed pierwszym rzutem, kiedy budujesz wiarę i utrzymujesz zaufanie do swojego składu. Teraz chodzi o zapewnienie drużynie możliwie najlepszej pozycji do odniesienia sukcesu w każdym meczu, a Mendoza nie zrobił tego tak dobrze, jak chłopak po drugiej stronie boiska przez cztery mecze.

Z 30 występów Dodgersów w tej serii 14 zmierzyło się ze starterem po raz trzeci lub z zawodnikiem, który opuścił boisko.

Seria oczywiście się nie skończyła, a wiara, że ​​Mendoza zaszczepił ją przez cały sezon, wciąż nie bez powodu pobrzmiewa w klubie Mets, który już wcześniej pokonał wszelkie przeciwności losu. Aby jednak dzień po dniu dokonać jeszcze jednego cudu, Metsowie będą musieli połączyć tę wiarę z większym poczuciem pilności.

(Zdjęcie Carlosa Mendozy ciągnącego Jose Quintanę: Luke Hales / Getty Images)

Zrodlo