Manchester City ma specyficzną wadę w defensywie – ale czy jego rywale będą w stanie to wykorzystać?

Problem z Manchesterem City jest taki, że wydaje się, że wszyscy nauczyli się nie przejmować zbytnio spadkiem formy.

Niezależnie od tego, czy jesteś fanem klubu, czy jednym z jego rywali o tytuł Premier League, City udowodniło, że prędzej czy później udaje im się załagodzić sytuację. (W drugiej połowie sezonu przez ostatnie dwa lata pojawiały się wątpliwości co do zespołu, ale i tak w obu przypadkach zdobył tytuł.)

Przed przerwą reprezentacyjną po dość niewygodnym zwycięstwie City nad Fulham 3:2 Pep Guardiola powiedział, że wykorzysta swój czas na przyjrzenie się bramkom straconym przez jego zespół w tym sezonie.

„Jeśli (tylko) jeden zawodnik cały czas popełnia błąd, błąd, błąd i w następnym meczu nie zagra, sprawa jest prosta” – powiedział.

„Ale tak nie jest. Być może muszę zastanowić się nad bramkami, które tracimy, zwykle dotyczy to przejść i stałych fragmentów gry, ponieważ bez Rodriego tracimy tę siłę, ponieważ to kolejny facet, który jest tak mocny na tej pozycji.

Musimy jednak żyć bez niego i zobaczyć, czy potrafimy lepiej posługiwać się piłką. Porozmawiamy, zobaczymy, zastanowimy się, czego nam brakuje, aby być bardziej konsekwentnym.


(Gareth Copley/Getty Images)

City strzeliło w tym sezonie najwięcej bramek w lidze, tracąc jednak osiem, czyli o dwa więcej niż Arsenal i sześć więcej niż Liverpool.

Przegrywali także w trzech z czterech meczów w lidze u siebie, a zwłaszcza w meczu z Fulham mieli problemy w kontrataku, a sam Adama Traore zmarnował trzy duże okazje do przerwy. Na boisku po meczu Guardiola dał skrzydłowym wskazówki, jak zakończyć mecz.

Kontrataki (i stałe fragmenty gry) zawsze będą stanowić zagrożenie dla drużyn, które często utrzymują się przy piłce, co jest nieuniknione, ale Guardiola zawsze starał się złagodzić ten problem, wykazując się cierpliwością — upewniając się, że podania nie są wykonywane w pośpiechu i że każdy jest w stanie przeciwstawić się naciskom. Pięknie podsumował to miniony sezon.

„Imkolwiek wywierają na ciebie duży nacisk, tym musisz szybciej atakować” – powiedział Sky Sports. „I o ile nie wywierają wysokiego nacisku, bądź bardziej cierpliwy, działaj; wejdź na ich połowę, napij się kawy, odpocznij, zjedz lunch, a potem zrób to.

Robi to poprzez selekcję zawodników, którzy wolą trzymać piłkę, podawać „dodatkowe podanie”, a nie być bardziej skłonni do szukania przestrzeni i jazdy do przodu, dlatego też tacy gracze jak David Silva, Ilkay Gundogan, Bernardo Silva, Rodri, Jack Grealish i Riyad Mahrez byli przez lata niezwykle ważni.

W chwilach wątpliwości, zwłaszcza gdy Rodri nie jest dostępny, Guardiola lubi umieszczać na środku boiska więcej zawodników z takimi cechami, oferować jeszcze więcej podań i jeszcze więcej akcji w okolicy pola, aby spróbować odzyskać piłkę, jeśli jest stracony. To pomaga wyjaśnić występy Rico Lewisa w środku pola w dwóch meczach ligowych, które Rodri opuścił w tym sezonie, a także w dwóch w zeszłym sezonie.

Jednak w kilku meczach w ostatnich tygodniach mieli problemy z utratą posiadania piłki. Częścią problemu jest to, że zbyt wielu zawodników oddaje piłkę tanio, na co wpływa kombinacja innych czynników: w ostatnich latach inne drużyny stały się na przykład bardzo dobre w atakowaniu City, gdy wygrywają piłkę poprzez podanie szybkiej piłki do napastnika, który może oddać ją wspierającemu pomocnikowi, który jest gotowy zagrać piłkę za obroną City dla skrzydłowego, który wie, jak szybko poruszać się do przodu.

Doskonałym tego przykładem był mecz z Fulham, gdzie luźna piłka Grealisha trafiła w napastnika Raula Jimeneza, podczas gdy City obozowało w trzeciej obronie Fulham. Jimenez oddał wyzwanie Andreasowi Pereirze, który podczas jazdy zadecydował, że Alex Iwobi dał Traore bramkę jeden na jednego, którą naprawdę powinien był zdobyć.

Inną kwestią jest to, że City miało trudności z poradzeniem sobie z tempem i fizycznością przeciwników; w meczu z Fulham Gundogan, Lewis i Mateo Kovacic po prostu nie mogli dotrzymać kroku biegnąc z powrotem do własnej bramki.

Miało to miejsce w przypadku utraty przez City dobrych okazji z własnych rzutów rożnych: kiedy gra Kyle Walker, jest ostatnią linią obrony, gdy City ma stałe fragmenty ataku, a jego szybkość i fizyczność stanowią oczywisty bonus, gdy chodzi o tłumienie kontrataków.

Jednak często w tym sezonie nie grał i często postrzegano mniejszych zawodników, takich jak Lewis, Bernardo i Kovacic, jako ostatnią linię obrony, która znajdowała się na skraju pola przeciwnika. Ryzyko wydaje się dość oczywiste: jeśli przeciwnikowi uda się przejąć kontrolę nad piłką, często będzie miał plan szybkiego rzucenia się do przodu, co sprawi, że drobniejsi i mniej mobilni gracze City będą mieli problemy.

W tym przykładzie przeciwko Fulham trio zajmuje pozycję, gdy Gundogan wykonuje rzut rożny. Gdy Bernd Leno się zbiera, szybki rzut do Jimeneza pozwala meksykańskiemu napastnikowi zagrać jedną prostą piłkę, a Traore może odepchnąć Lewisa od piłki i ponownie trafić do bramki.

Wydawało się, że w Lidze Mistrzów jest to coś, co Slovan Bratysława próbował wykorzystać – i w drugiej połowie więcej zawodników było na skraju pola karnego, co zmusiło City do zmiany dotychczasowej trójki zawodników, jak pokazano poniżej (Jeremy Doku został powołany do drużyny po kilku wczesnych zakrętach, prawdopodobnie po to, aby dodać trochę tempa)…

… do czterech, a nawet pięciu, co odpowiadało „zagrożeniu” ze strony Bratysławy z rzutu rożnego, którego faktycznie bronili Słowacy.

Mimo to City traci tylko jeden punkt do czołówki tabeli Premier League, co sprowadza nas z powrotem do pierwotnego punktu: trudno dokładnie wiedzieć, ile uwagi należy poświęcić ich słabym stronom, ponieważ są tak dobrzy we wszystkim innym, że rzadko wydaje się mieć znaczenie.

Przykład: mieli dokładnie ten sam problem w zeszłym sezonie, kiedy kontrataki trafiały przez środek boiska…

… i na dużych obszarach za bocznymi obrońcami.

W zeszłym sezonie City straciło dziewięć bramek w wyniku bezpośrednich ataków – posiadania piłki rozpoczynającego się na połowie drużyny i kończącego się strzałem lub dotknięciem w polu karnym przeciwnika w ciągu 15 sekund – czyli tyle samo, co w poprzednich dwóch sezonach razem wziętych.

Korzystając z danych z Footovision — firmy analitycznej, która stworzyła nowe wskaźniki kontekstowe, łącząc dane dotyczące wydarzeń i śledzenia z nagrań wideo — można zobaczyć, że 10 procent wszystkich strzałów City przeciwko drużynie w zeszłym sezonie zostało straconych w ten sposób, czyli więcej niż jakikolwiek inny zespół .

Chociaż w zeszłym sezonie zespół nadal był pełen jakości, generalnie składał się z zawodników – zwłaszcza po stracie Gundogana i Mahreza – którzy są bardziej bezpośredni z natury, a zatem częściej tracą piłkę.

Phil Foden, Julian Alvarez, Doku i Erling Haaland wnoszą oczywiste zalety, a wyniki nadal są bardzo dobre, ale ci gracze częściej będą próbować zdobyć bramkę niż podać podanie i, ogólnie rzecz biorąc, rzadziej uda im się później odzyskać bramkę , więc występy były nieco mniej dominujące niż zwykle. Czyli mniej więcej to, co dzieje się teraz.

W tym sezonie problem może być ten sam, ale przyczyna jest inna: we wrześniu w Newcastle nawet gracze tacy jak ponownie podpisany Gundogan – który według Guardioli prawdopodobnie rozegrał swój najgorszy mecz w historii na stadionie St James’ Park – łatwo oddawać piłkę, a potem cierpieć przy przejściu. Tak więc, chociaż City ma zawodników lepiej przygotowanych do utrzymywania się przy piłce na początku tego sezonu w porównaniu z początkiem poprzedniego sezonu, nie zawsze grali oni tak dobrze, jak potrafią, co prowadzi do utraty piłek i kontrataków.

Może to odsłonić wolne przestrzenie w środku boiska, co było oczywiste w meczu z Fulham. Kovacic rozegrał dziwny mecz przeciwko londyńczykom: strzelił dwa gole i został wybrany zawodnikiem meczu, ale często oddawał piłkę, a także miał trudności z jej odzyskaniem, gdy jako pierwszy na boisku wykonał kontratak.

Poniższy przykład pokazuje niechlujne podanie w zatłoczony obszar, które Fulham przechwytuje, a czterech zawodników szybko szarżuje w stronę bramki w ciągu kilku sekund od przejęcia piłki przez City.

Chorwat ogólnie spisał się w tym sezonie dobrze, ale nie budzi kontrowersji stwierdzenie, że w tych dwóch obszarach nie jest tak dobry jak Rodri.

Innym obszarem, w którym City może dać się złapać, są przestrzenie za bocznymi obrońcami, którzy zazwyczaj przyjmują inne role, gdy zespół jest wypchnięty na boisko.

W zeszłym sezonie w finale Pucharu Anglii Manchester United postanowił wykorzystać przestrzeń za bocznymi obrońcami City, a konkretnie Josko Gvardiolem. Na zwycięstwo United złożyły się inne czynniki, ale ich podejście do meczu faktycznie polegało na uderzaniu piłek nad Gvardiolem, co przyniosło dwie bramki i jedną, która nie została uznana ze względu na spalonego. Drugi gol padł po przerwie, po tym jak City skierowało zawodników do ataku.

Podobnie City zostało wyeliminowane z Ligi Mistrzów przez Real Madryt po rzutach karnych i choć prawdopodobnie zrobiło wystarczająco dużo w meczu u siebie, aby awansować i udało mu się zremisować 1:1 w Madrycie, ucierpieli w przerwie Santiago Bernabeu.

Wystarczy spojrzeć na bramkę Rodrygo, aby zobaczyć, jak bardzo Madryt odsłonił City w tym sensie. Mając trzech zawodników wokół Viniciusa Juniora w chwili jego przyjęcia, nikt nie jest na tyle ciasny, aby zatrzymać podanie do brazylijskiego napastnika, który ma do dyspozycji całą połowę City.

Może się zdarzyć, że City przebije się w lidze, przytłaczając większość drużyn, bez względu na problemy ze zdobywaniem drugich piłek i względny brak kondycji, i nie byłoby niespodzianką, gdyby w miarę upływu sezonu po prostu grali coraz lepiej. .

Jednak dopóki Guardiola nie znajdzie sposobu na rozwiązanie tego problemu, będzie to promyk nadziei dla rywali City.

(Zdjęcie w nagłówku: Gareth Copley/Getty Images)

Zrodlo