Liczby odpowiedzialne za najgorszy początek sezonu w Premier League przez Crystal Palace

Oliver Glasner może być zaznajomiony z powolnymi startami, ale statystyki Crystal Palace w tym sezonie napawają optymizmem.

Klub miał najgorszy łączny start w sezonie Premier League po ośmiu meczach, tylko raz wcześniej nie udało mu się wygrać meczu w tym okresie, strzelił najmniej goli w lidze (pięć) i drugą najmniej w 16 kampanie.

Trzeba cofnąć się do sezonu 1992/93, aby znaleźć poprzedni sezon, w którym Palace nie wygrał jeszcze po ośmiu meczach. Tylko cztery razy w całej historii ligi udało im się pobić ten rekord. Dopiero gdy w sezonie 2017-18 pod wodzą Franka de Boera rozpoczęli katastrofalnie, strzelili mniej bramek w pierwszych ośmiu meczach. W poniedziałkowy wieczór Nottingham Forest zwyciężyło 1:0 i przełożyło się na pięć z ośmiu porażek w sezonie 2024–25, przedłużając tym samym ich pobyt w strefie spadkowej.

Glasner może, co jest uzasadnione, czuć się pokrzywdzony porównaniami do siedmiu ostatnich meczów poprzedniego sezonu, w których Palace był niepokonany, ale nieuniknione jest, że i tak do nich dojdzie. Kontrast nie może być bardziej wyraźny – nie tylko pod względem wyników, ale także występów i stylu gry.

Zespół, który wcześniej był fascynujący do oglądania; wciągająca, ekscytująca, przyjemna dla oka i płynna, szybka interakcja stała się mozolną pracą. Teraz są nudni, ociężałi, brakuje im intensywności i mają trudności ze stworzeniem wystarczająco dobrych okazji lub zdobyciem gola. Oddali 20 strzałów przeciwko Forest, najwięcej w meczu Premier League bez strzelenia gola od 2018 roku, ale łącznie padło tylko 1,0 oczekiwanej bramki.

„Nie sądzę, że jest to problem taktyczny” – powiedział Glasner na konferencji prasowej po porażce na City Ground. „To problem mentalności – brak pewności siebie. To moja odpowiedzialność.” Należy podzielić się odpowiedzialnością za ich słaby start tym razem, nawet jeśli Glasner ma rację, przyjmując część tej krytyki.

Rozczarowujące okienko transferowe sprawiło, że byli krótsi, szczególnie w okresie przejściowym, a więc w obszarze, w którym drużyna Glasnera była tak skuteczna pod koniec poprzedniego sezonu. To kluczowy aspekt tego, jak Glasner lubi, gdy jego zespół atakuje wraz z wyzwalaczami pressingu. Mając ograniczoną liczbę posiadaczy piłki, którzy mają zdolność i pewność siebie w podejmowaniu przeciwników i rozciąganiu obrony, Palace miał problemy w ataku.


Daichi Kamada jak dotąd był w dużej mierze nieskuteczny (fot. Sebastian Frej/MB Media/Getty Images)

Niepowodzenie w zastąpieniu Michaela Olise’a w odpowiedni sposób odbiło się na Palace, a zerwanie partnerstwa Marca Guehiego i Joachima Andersena doprowadziło do niepewnej obrony, w której brakowało znajomości. Tymczasem Palace ma w swoim składzie tylko 20 starszych zawodników z pola, co jest świadomą decyzją o zmniejszeniu liczebności grupy.

Ale jednocześnie Glasner nadal współpracował z nieefektywnym Daichi Kamadą – zawodnikiem, do którego podpisania namawiał po wygaśnięciu jego kontraktu z Lazio latem – Eddiego Nketiaha zagrał przede wszystkim na 10. pozycji, gdzie pomimo dobrych występów jest wyraźnie lepszy. ograniczony i do tej pory uparcie odmawiał dostosowania swojego systemu.

Przynajmniej wydaje się, że jest to coś, w sprawie czego jest coraz bardziej gotowy na kompromis.

„Zawsze mamy xG wyższe niż jeden, ale tracimy klarowne okazje, a im bardziej je tracimy, tym bardziej spada pewność siebie” – powiedział Glasner. „W tej chwili nie tworzymy wystarczająco dużo, ale to zbyt wiele, aby oczekiwać od nas świetnej gry w ofensywie. Być może nadszedł czas na zmianę kształtu – dzisiaj graliśmy w ustawieniu 3-5-2, być może potrzebujemy więcej zawodników, którzy strzelili gole (i którzy znaleźliby) odpowiednią formację.

W meczu z Forestem zmienił nieco sytuację. Eberechi Eze grał tuż za Nketiaha w ataku, a Kamada trafiał do trójki pomocnika. Jednak ich najlepsze próby miały miejsce podczas strzelań z dystansu, zamiast stwarzać okazje poprzez sprytną grę. Podobnie jak w przypadku większości tego sezonu, były momenty, w których ataki były sprytne i zręczne, ale brakowało im stałej jakości.

Nieobecność zawodników dostępnych w okresie przygotowawczym ze względu na międzynarodowe turnieje oraz późne pojawienie się nowych nabytków pod koniec okna transferowego łagodzą ofertę. Podobnie jest z kłopotliwą kontuzją pachwiny Adama Whartona, która może wymagać operacji. Glasner musi jednak jeszcze wybrać skład i formację, z której będzie zadowolony i która będzie odpowiadać zawodnikom, spośród których będzie miał do wyboru.

Ci letni nabytkowie – Maxence Lacroix, Trevoh Chalobah, Ismaila Sarr, Kamada i Nketiah – potrzebują czasu na adaptację. Niektórzy bardziej niż inni. Pałac nie może jednak sobie pozwolić na to, aby ich rozstrzygnięcie trwało zbyt długo. Ponieważ współpraca zarówno w defensywie, jak i w ataku została zerwana przez sprzedaż Olise i Andersena, drużynie brakuje równowagi.


Eddie Nketiah w poniedziałkowy wieczór zagrał dalej, ale nie był w stanie strzelić swojego pierwszego gola w Premier League dla Palace (Robbie Jay Barratt – AMA/Getty Images)

Wydaje się, że strategia transferowa polegająca na grze liczbowej i priorytetyzowaniu różnych profili w ataku zamiast bardziej bezpośredniego zamiennika Olise zawiodła. Będą musieli znaleźć rozwiązanie w styczniowym oknie transferowym.

Ale do tego czasu Glasner musi znaleźć sposób, aby na nowo rozpalić iskrę w swoim składzie. Nie można tego wszystkiego wytłumaczyć rozczarowującym okienkiem transferowym czy utratą Olise i Andersena.

Jednak w tym sezonie nie zostali całkowicie pokonani i w większości utrzymali się w meczach. Trzeba przyznać, że Glasner rozumie, że patrzenie wstecz na to, na co obecnie nikt nie ma wpływu, nie pozwala na osiągnięcie lepszych wyników i wydaje się, że rozumie, co idzie nie tak.

Świadomość problemów to jedno, a ich naprawienie okazuje się znacznie trudniejsze.

(Zdjęcie w nagłówku: Alex Livesey – Danehouse/Getty Images)

Zrodlo