Joe Biden minimalizuje szkody po tym, jak jego słowa potępiające nienawistną retorykę pod adresem Portoryko podczas wiecu Donalda Trumpa w Madison Square Garden zostały błędnie zinterpretowane.
Prezydent Stanów Zjednoczonych w mediach społecznościowych wyjaśnił, że nie nazwał zwolenników Trumpa „śmieciami”, jak wielu interpretuje.
„Wcześniej nazwałem nienawistną retorykę na temat Portoryko wypowiadaną przez zwolennika Trumpa podczas jego wiecu w Madison Square Garden śmieciami – to jedyne słowo, jakie przychodzi mi na myśl, aby to opisać” – powiedział Biden w oświadczeniu. napisz na Xplatforma mikroblogowa znana wcześniej jako Twitter.
Kontynuował: „Jego demonizowanie Latynosów jest nierozsądne. To wszystko, co chciałem powiedzieć. Komentarze na tym wiecu nie odzwierciedlają tego, kim jesteśmy jako naród”.
Po następstwach nienawistnego wiecu Trumpa w MSG Biden przyjął telefon latynoskiej grupy zwolenników Voto Latino. Podczas rozmowy Biden skomentował haniebny „żart” komika Tony’ego Hinchcliffe’a, w którym określił Portoryko jako „pływającą wyspę śmieci”.
„Niedawno mówca na swoim wiecu nazwał Portoryko pływającą wyspą śmieci. No cóż, coś wam powiem, nie znam, nie znam Portorykańczyka, którego znam, Portoryko, gdzie jestem… w moim rodzinnym stanie Delaware. To dobrzy, przyzwoici, honorowi ludzie” – powiedział.
Biden kontynuował: „Jedynymi śmieciami, jakie tam pływają, są jego zwolennicy. Jego demonizowanie Latynosów jest nierozsądne i nieamerykańskie. To całkowicie sprzeczne ze wszystkim, co zrobiliśmy, wszystkim, czym byliśmy.”
Komentarz Bidena, w którym nazwał zwolenników Trumpa „śmieciami”, przypominał Hillary Clinton wykopującą „kosz godów ubolewania” z 2016 r., kiedy kandydowała przeciwko Trumpowi.