Wielkim wysiłkiem jest tutaj zaciemnienie, od upodobania do wydmuchanych padów i kopnięć po okładki albumów z rozpryskami pikseli. (Nawet tekst cienkiej informacji prasowej albumu jest przekłamany Zalgo.) Kiedy się na to zdecydują, rezultaty mogą być zdumiewająco oryginalne. Przeciwko przeczesanym syntezatorom nikczemny system sztucznej inteligencji z Portalu śpiewa kołysankę „wewnątrz” i obojętnie pyta: „Co jest prawdziwe?” Gdy tylko muzyczny punkt kontaktowy nabierze kształtu – a w ofercie jest szwedzki stół – zostanie on odwrócony i rozerwany na kawałki. The Trynidad Klawisze otwierające „gimmi it” nagle ustępują miejsca trzaskającej perkusji i trzaskającym wokalom. Wśród przypływu adrenaliny słychać spokojny, zdystansowany głos, budzący się z kwaśnego snu: „To naprawdę miłe”. „Dreamcast” wskazuje dalej w stronę nierealnego, zarówno w tytule, jak i w musujących syntezatorach i niepozornych drzeworytach, które przywołują ekrany ładowania gier wideo – te poczekalnie na rozszerzone uniwersa, które obiecują twórcy gier. (Jakiś stare konto na Pintereście ponieważ para zbiera obrazy z Tekkena, Tomb RaiderI Duch w skorupie jako inspiracja; samo logo Two Shell nie jest daleko od Godło Sony Computer Entertainment z lat 90. i 00.).
Żarty nie zawsze trafiają. „be Someone” pozornie riffuje w pełnej mocy balladzie Kings of Leon, ale nie jest jasne, w jakim celu. Zamykające opus „Mirror” brzmi jak pogrzebanie sześciu Red Bullów głęboko, przeglądanie Instagram Reels – i niekoniecznie w dobry sposób. Ale co wyróżnia album: „[rock✧solid]” Two Shell wyprodukowało rzadką sztukę parkietowego złota. Jest taki dobry właśnie dlatego, że – ze swoim pomieszanym wokalem i fizycznymi rytmami – nie stara się być zbyt sprytny. Jest pierwotny w swoim hedonizmie.
Highfalutin przyjmuje to wszystko tak, że jest to postmodernizm w pełnym tego słowa znaczeniu: nie ma jednej tożsamości, nie ma obiektywnej perspektywy; cały czas i sztuka w nim zawarta są do wzięcia. Do redaktorów Pitchfork wysłano kilka różnych wcześniejszych wersji tego albumu, z różnymi listami utworów i trollowymi wersjami wielu piosenek. Kiedy tego samego dnia, w którym ukazał się album, ukazał się nowy teledysk do głównego singla „Everybody Worldwide”, był dłuższy i dziwniejszy (i bardziej słodki) niż pierwsza wersja singla lub utwór dostępny na samym albumie. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że do czasu opublikowania tej recenzji cały zapis zostanie całkowicie zmieniony. Albo po prostu zniknął.
Łatwo jest przesadzić z zabawą i kreatywnym przedsięwzięciem. Dwie powłoki równie dobrze mógł zostać pomyślany jako traktat o komputerach, kreatywności i przyszłości ukształtowanej przez sztuczną inteligencję, ku której, jak się wydaje, zmierzamy. Przede wszystkim jednak pojawia się coś prostszego. W rzeczywistości duet mógł już to rozdać pośród wszystkich oszustw. W 2022 r., kiedy udzielili usuniętego wywiadu z Twarz magazynu Pat i Jack oświadczyli, że „chcą stworzyć ludziom nowe sposoby na wzbudzanie entuzjazmu w związku z rzeczami, które im się podobają”. Czasami oznacza to zrobienie dziwna witrynaLub kapelusz ze światełkiem. A czasem wystarczy po prostu tak ułożyć perkusję i linię basu, żeby parkiet zapomniał o poniedziałkowej pracy.