Dlaczego Everton jest tak podatny na ataki po stałych fragmentach gry i jak można temu zaradzić?

Sean Dyche to menedżer, który szczyci się umiejętnościami swoich zespołów w stałych fragmentach gry, ale w tym sezonie Everton miał problem w niewłaściwym momencie.

Jednym z najbardziej zaskakujących elementów wygranego 2:1 meczu z Crystal Palace w zeszłą sobotę był stopień, w jakim drużyna Dyche’a miała trudności w obronie stałych fragmentów gry.

W meczu przeciwko drużynie Palace, która nie jest specjalnie znana ze swoich ataków powietrznych, Everton wykorzystał kilka świetnych okazji, w tym bramkę Marca Guehiego w pierwszej połowie.

Kontynuowano jeden z wczesnych tematów sezonu w Goodison. Everton, pomimo swojego wzrostu, był dziwnie podatny na piłki wpadające w pole karne.

Uwzględniając główkę Taylora Harwooda-Bellisa strzeloną dla Southampton w Pucharze Carabao, drużyna straciła w tej kampanii cztery gole po stałych fragmentach gry. Nie jest to żadna anomalia statystyczna. Zespół Dyche’a stracił trzecią liczbę strzałów pod względem liczby strzałów i piątą najwięcej oczekiwanych bramek w meczach przeciwko (xGA), co jest miarą jakości szans, jakie otrzymali, łącznie ze stałych fragmentów gry.

Everton był bardziej nieszczelny niż w zeszłym sezonie, gdzie tylko cztery drużyny miały niższy współczynnik xGA w takich sytuacjach.

Więc co się dzieje nie tak? Czy to przeskok w skądinąd mocnym rekordzie? Czy powrót kluczowych defensorów coś zmieni?


Utrata dominacji w polu karnym

Ustawienie defensywne Dyche’a oparte na stałych fragmentach gry to hybryda gry strefowej i gry zawodnikiem. Pomysł, jak wyjaśnił w tym sezonie, polega na tym, aby kilku „blokujących” „przerwało biegi i pozostawiło kluczowe główki, aby zaatakować piłkę”.

Poniższe zdjęcie, zrobione z niedawnego remisu 1:1 z Leicester City, przedstawia dość typowe ustawienie Dyche.

Mają zawodników na obu słupkach, a środkowi obrońcy James Tarkowski i Michael Keane, uważani za dwóch najlepszych zawodników Evertonu w powietrzu, ustawiają się pośrodku pola karnego, aby mogli spróbować wybić piłkę.

Problem w tym, że Everton do tej pory dominował znacznie mniej.

Gdy piłka zostaje wrzucona do siatki, pomocnik James Garner i napastnik Dominic Calvert-Lewin zderzają się, wyrzucając tego pierwszego na murawę i pozbawiając Everton kluczowego zawodnika w kluczowej strefie.

Tarkowski i Keane próbują oczyścić się, ale zostają pobici w powietrzu przez Wilfreda Ndidiego. Należy pamiętać, że ewentualny strzelec bramki Stephy Mavididi jest wolny bliżej bramki w przestrzeni, którą powinien zajmować Garner. Bramkarz Jordan Pickford zaczyna walczyć o piłkę, ale myśli o tym lepiej.

Everton nie może wybić piłki, a piłka wpada do Mavididiego, który reaguje szybciej niż Keane i posyła mocny strzał w ziemię, a następnie nad Dwightem McNeilem do siatki.

Można się spodziewać, że na tym polu dominuje Tarkowski lub Keane, ale zdarza się sporo nieszczęść, a pomyłka Garnera i rykoszet działają na korzyść Leicester.

Bardziej rażący przykład zaskakującej słabości Evertonu w tej strefie miał miejsce kilka tygodni wcześniej w meczu z Tottenhamem Hotspur.

Znów mamy dość typowe ustawienie Dyche, w którym Tarkowski i Keane mają za zadanie bronić środkowej części pola karnego.

McNeil, Tim Iroegbunam i młodzieniec Roman Dixon to trzej „blokujący”.

Zanim nadejdzie rzut rożny, strzelec Sergio Romero wymknął się swojemu zawodnikowi i ma wolny bieg przy piłce…

Wspina się nad Tarkowskim i Keane’em, by z bliskiej odległości minąć Pickforda. Po raz kolejny bramkarz utknął w miejscu.

„Najważniejszy jest atak piłki” – powiedział Dyche zapytany przez Sportowiec o bramkach straconych przez Everton po stałych fragmentach gry. „Czasami ta jasność wynika z pewności i wiary, aby to zrobić, ale to wróci, ponieważ mamy graczy, którzy wiedzą, jak to zrobić”.

Panuje przekonanie, że powrót Branthwaite’a, kolejnej dominującej postaci, pomoże Evertonowi, podobnie jak bardziej ustabilizowana linia obrony. Jednak tydzień po swoim pierwszym rozpoczęciu w sezonie Branthwaite walczy o formę na sobotni mecz z Newcastle United po lekkiej kontuzji mięśnia czworogłowego.

Nowe obawy dotyczące kondycji gigantycznego reprezentanta Anglii oznaczają, że ogólne poczucie zmian w obronie utrzyma się przynajmniej przez jakiś czas.

Nie są to łatwe problemy do pokonania, ale prawdą jest również, że Everton i tak przegrał więcej pojedynków powietrznych w tej centralnej strefie, niż powinien, biorąc pod uwagę personel, jakim dysponuje.

Niechęć Pickforda do zejścia ze swojej linii mogła odegrać pewną rolę. Zanim Leicester zremisowało pięć meczów, zatrzymał tylko jedno z 57 dośrodkowań, które trafiły do ​​jego bramki z najniższym procentem (1,8) w lidze.

Dowody z ostatnich tygodni sugerują, że zaczął być bardziej proaktywny. Wskaźnik zatrzymań po dośrodkowaniach wynosi obecnie prawie sześć procent, czyli jest bliższy jego średniej w zeszłym sezonie wynoszącej około pięciu.

Blokerzy nie wykonują wystarczająco swojej pracy

O ile gol Romero uwydatnił wpływ słabego bloku na zdolność Evertonu do unikania niebezpieczeństw przy stałych fragmentach gry, o tyle gol Harwood-Bellis strzelony kilka tygodni później w Pucharze Carabao ugruntował tę kwestię jako problem.

McNeil tym razem nie stoi na słupku, ale jako blokujący. Kiedy pojawia się krzyż, jest najbliżej Harwood-Bellis.

Obrońca Southampton przesuwa się na bardziej centralną pozycję, a żaden zawodnik Evertonu nie podąża za nim…

McNeil późno dostrzega niebezpieczeństwo i próbuje zareagować, ale jest już za późno i Harwood-Bellis wstaje i uderza głową w róg.

W odpowiedzi na pytanie o bramkę z SportowiecDyche wyjaśnił, że późna choroba zmusiła go do dostosowania systemu obrony rano w dniu meczu.

„Konfiguracja jest taka sama, jak w zeszłym sezonie, ale dostosowana do personelu” – powiedział. „Dziś rano mieliśmy 20 minut, aby praktycznie dopasować każdego zawodnika.

„To nie to samo, kiedy to się dzieje. Obraz byłby duży, gdyby cały czas byli to ci sami ludzie, ale była to inna grupa (w tym przypadku)”.

Palace wykorzystywał krótkie zakręty i tylny słupek

Biorąc pod uwagę wizerunek Evertonu jako drużyny dominującej w powietrzu, nie jest niespodzianką, że od początku ubiegłego sezonu zespoły wykonały przeciwko nim 76 krótkich rzutów rożnych, co stanowi najwyższą w lidze liczbę. Tylko Bournemouth ma większy odsetek krótkich rzutów rożnych.

Jest to trend, o którym Dyche i jego pracownicy doskonale wiedzą.

„Odsetek krótkich rzutów rożnych przeciwko nam był znacznie wyższy niż u kogokolwiek innego” – powiedział zastępca menedżera Ian Woan Sportowiec tego lata. „Zespoły próbowały odizolować nas na krawędzi pola karnego ze względu na naszą konfigurację, ale zawsze niechętnie zdejmowaliśmy graczy ze słupków.

„Uważamy, że możemy obronić pole karne, jeśli będziemy mieć w nim liczby. Zawsze go ulepszamy, a to zawsze zależy od personelu i wielkości. Mieliśmy wielu dużych, solidnych chłopaków i to podyktowało sposób, w jaki się ustawiliśmy.

Everton niechętnie zmieniał swoje ustawienia, aby zaradzić temu problemowi, ale od czasu do czasu wprowadza poprawki w oparciu o zalecenia analityków i sztabu trenerskiego.

Pałac obrał za cel ten obszar i odnalazł radość. Trzymali Everton w niepewności, zmieniając swoje podania – krótkie lub długie – w pole karne i wykorzystując przestrzeń wokół pola karnego, a zwłaszcza przy tylnym słupku.

Po strzale Guehiego powracający Branthwaite otrzymał rolę wyróżniającą napastnika Jeana-Philippe’a Matety. Tarkowski i Calvert-Lewin pozostają do ataku piłki w polu karnym…

Adam Wharton wykonuje krótki rzut rożny, początkowo pokonując pomocnika Daichiego Kamadę…

Jesper Lindstrom z Evertonu dobrze odczytuje sytuację i jest faworytem w przypadku posiadania piłki, ale Kamada przewyższa go mięśniami, który odzyskuje posiadanie i podaje piłkę do Whartona.

Dośrodkowanie Whartona odgradza imponującego Maxence’a Lacroix przeciwko Abdoulaye Doucoure na tylnym słupku, a Guehi nieoznakowany blisko Vitalii Mykolenko. To niedopasowanie w powietrzu, które Palace w pełni wykorzystuje, gdy Guehi jako pierwszy powalił i minął Pickforda.

Niedługo potem Palace niemal powtórzył tę sztuczkę, wykonując podobny ruch, tym razem bezpośrednio z rzutu rożnego, a Jefferson Lerma uniknął blokującego i zdobył główkę w tylnym słupku, ustawiając Daniela Munoza po strzale zablokowanym na linii przez Ilimana Ndiaye.

Prawie zdobyli bramkę po strzale Eddiego Nketiaha po krótkim rzucie rożnym, w którym były zawodnik Arsenalu wyleciał w przestrzeń i uderzył w krawędź pola karnego.

Różnorodność ich dostaw trzymała Everton w niepewności i pozostawiała go podatnym na ataki w wielu kluczowych obszarach. Zmiana punktu ataku zadziałała na ich korzyść.

Wyniki poprawiły się w ostatnich tygodniach, ale powinno to nadal dać do myślenia Dyche’owi i jego pracownikom.

Stałe fragmenty gry są głównym przedmiotem sesji analitycznych, a w zeszłym sezonie Alex Scanlon, analityk zajmujący się głównie tym obszarem, sprawdzał ich ustawienie i komunikował się na żywo z trenerem pierwszego zespołu Stevem Stonem podczas meczów.

Scanlon odszedł, pozostawiając Dyche, Woan i Matthew Hawkesów, głównych analityków wydajności, z zadaniem naprawienia powstałych problemów.

Znalezienie rozwiązań będzie kluczowe, ponieważ Everton będzie chciał awansować w tabeli.

(Zdjęcie u góry: Guehi zdobywa bramkę po stałym fragmencie meczu przeciwko Evertonowi. Jan Kruger/Getty Images)

Zrodlo