Dlaczego do zdobycia są tylko niektóre miejsca w Senacie USA? Co warto wiedzieć w 500 słowach

W listopadzie toczą się walki o 34 ze 100 mandatów w Senacie, co jest wynikiem rozłożonego w czasie systemu wyborczego.

Jeden wyścig zdominował tegoroczny cykl wyborczy w Stanach Zjednoczonych: bitwa pomiędzy Kamalą Harris i Donaldem Trumpem o zwycięstwo w Białym Domu.

Ale 5 listopada Amerykanie będą głosować także za obsadzeniem innych kluczowych stanowisk poza prezydenturą. Wiele z tych ras zadecyduje o tym, kto będzie kontrolował Kongres, będący ważną dźwignią władzy.

Do zgarnięcia jest jedna trzecia amerykańskiego Senatu, a także cała Izba Reprezentantów. Oznacza to 34 mandaty w wyższej izbie Kongresu i 435 w dolnej.

Ale dlaczego na przedstawicieli głosuje się co dwa lata, a na senatorów co sześć? I dlaczego nie rozpatrzono od razu wszystkich 100 mandatów w Senacie, tak jak w Izbie?

Mieszane wyścigi w Senacie

Odpowiedź sięga początków kraju, kiedy autorzy konstytucji Stanów Zjednoczonych postanowili oprzeć wybory do Senatu na „systemie trójklasowym”.

Według arkusz informacyjny Senatu„na początku pierwszej sesji Kongresu w 1789 r. senatorowie zostali w drodze losowania podzieleni na trzy klasy, przy czym senatorowie tego samego stanu zostali przydzieleni do oddzielnych grup”.

W przypadku pierwszej grupy kadencja wygasała po dwóch latach, drugiej po czterech, a trzeciej po sześciu latach.

„Kolejne wybory do wszystkich klas odbywały się na pełną sześcioletnią kadencję Senatu” – wyjaśnia arkusz informacyjny.

Pomysł polegał na zapewnieniu stabilności amerykańskiej polityce. W wyniku rozłożonego w Senacie systemu głosowania dwie trzecie senatorów pozostaje na swoich stanowiskach w każdym przypadku wyborów krajowych, czyli raz na dwa lata.

Jak to się ma do Izby Reprezentantów?

Inaczej wygląda sytuacja w izbie niższej Kongresu, gdzie wszystkich 435 członków sprawuje dwuletnią kadencję i w każdym głosowaniu podlega wyborowi.

Konieczność ubiegania się o reelekcję co dwa lata sprawia, że ​​członkowie Izby są bardziej narażeni na utratę mandatów.

Niemniej jednak niektórzy przedstawiciele zasiadają w Izbie od kilkudziesięciu lat: na przykład była spikerka Izby Nancy Pelosi pełni tę funkcję od 37 lat.

Co może się wydarzyć 5 listopada?

Partia Demokratyczna ma obecnie niewielką kontrolę nad Senatem. Partia i sojusznicy niezależni posiadają 51 mandatów w porównaniu z 49 mandatami Republikanów.

Aby przejąć kontrolę nad izbą, Republikanie potrzebują zysku netto o jedno miejsce w Senacie, jeśli Trump pokona Harrisa w wyścigu prezydenckim.

Dzieje się tak dlatego, że wiceprezydent pełni w Senacie głos rozstrzygający remis. Jeśli Republikanie wygrają Biały Dom, kandydat na kandydata Trumpa, JD Vance, zajmie tę rolę i zagłosuje razem z Republikanami.

Jeśli Harris wygra – dając swojemu wiceprezydentowi Timowi Walzowi przewagę w rozstrzyganiu remisów – Republikanie potrzebowaliby netto zysku o dwa mandaty w Senacie, aby przejąć kontrolę.

Spośród 34 mandatów w Senacie, o które będzie walczyć w przyszłym miesiącu, 23 zajmują Demokraci lub niezależni.

Według ostatnich sondaży prawdopodobnie sprowadzi się to do kilku wyścigów w Senacie, które wydają się łeb w łeb, w tym w wahającym się stanie Michigan.

Tymczasem Republikanie mają nadzieję obronić swoją kontrolę w Izbie Reprezentantów. Obecnie w Izbie Reprezentantów zasiada 220 Republikanów, w porównaniu z 212 Demokratami, przy czym ponad tuzin ras uważa się za losowe.

Zrodlo