Déjà Vu: New The Smile, Waxahatchee i Faye Webster (ponownie) oraz inne piosenki tygodnia

Tygodniowo, Konsekwencja’S Kolumna „Piosenki tygodnia” przedstawia świetne nowe utwory z ostatnich siedmiu dni i analizuje ważne wydawnictwa. Znajdź nasze nowe ulubione i nie tylko na naszej stronie Najpopularniejsze utwory Spotify playlistę i inne świetne utwory wschodzących artystów, sprawdź naszą Nowe dźwięki Spotify playlista. W tym tygodniu The Smile, Faye Webster i Waxahatchee powracają zaledwie kilka miesięcy po wydaniu swoich albumów.


Niektórzy artyści są znani ze swojej płodnej natury, jak rockmani z Ohio Guided by Voices lub sam BasedGod Lil B. Inni są znani ze swojej nieuchwytności i coraz bardziej pustych harmonogramów wydawniczych, jak Frank Ocean czy (tutaj konfiguracja) Radiohead. Jednak konwencjonalna mądrość sugeruje skromny, ale spójny cykl albumowy trwający od dwóch do trzech lat, dający płytom wystarczająco dużo czasu na zadomowienie się i dający czas na jedną lub dwie trasy koncertowe. Cóż, niech ktoś to powie Faye Webster, Waxahatchee, The Smile (i oto puenta), którzy powracają z nowym materiałem zaledwie kilka miesięcy po wydaniu swoich płyt.

Zdobądź bilety na Faye Webster tutaj

Z całej trójki chyba najbardziej godny uwagi jest The Smile, gdyż dzisiaj przypada premiera ich albumu drugi pełnometrażowy album z 2024 roku. Podążając za znakomitym Ściana Oczunowy wysiłek zespołu, Wycinanki, oferuje słuchaczom inną stronę odgałęzienia Radiohead. Podczas gdy ten pierwszy stwierdził, że zespół czerpie inspiracje z jazzu, post-rocka i awangardowej/współczesnej klasyki, Wycięcia prezentuje lodowaty, bardziej elektroniczny świat dźwiękowy – wystarczy sięgnąć po singiel „Don’t Get Me Started” lub „Bodies Laughing”. Razem wzięte nagrania stanowią podwójną przewagę tria, które jest równie eklektyczne, co kipiące pomysłami.

Webster i Waxahatchee ze swojej strony nie są aż tak szaleni, po prostu powracają z zupełnie nowymi singlami, a nie z albumem, który robi wrażenie całej matki. Webstera, który był przedmiotem A Konsekwencja w lutym z okładki, wciąż koncertuje w związku z wydaniem swojego najnowszego wydawnictwa, Niedostatecznie ubrany w Symfoniiale to nie powstrzymuje jej przed złożeniem nowego, bujnego, chorego na miłość maleństwa. „Po pierwszym pocałunku zadzwoniłam do jej żony” – śpiewa, a wokół niej błyszczą struny. To jest tak websterońskie, jak to tylko możliwe.

Podobnie Waxahatchee powraca z nowym utworem „Much Ado About Nothing” niecałe siedem miesięcy po wydaniu naszego ulubionego albumu pierwszej połowy roku, Krew Tygrysów. Chociaż nie jest to pozostałość po Krew Tygrysów sesji, utwór jest równie przenikliwy, dobrze skonstruowany i cudownie dźwięczny, jak każdy utwór z albumu. Są wzniosłe, ale dyskretne melodie, gustowne zagrywki na banjo i harmonie, które sprawiają, że wierzysz w siłę wyższą. A skoro już mowa o siłach wyższych, dzięki jej niezmiennie wysokiej jakości produktom, staje się coraz bardziej oczywiste, że autorka tekstów Katie Crutchfield sprzedała swoją duszę jakiemuś wiejskiemu diabłu indie rocka. Nic innego nie wyjaśnia jej biegu w 2020 roku.

Wiele wydań w ciągu roku może czasami skutkować zmniejszeniem zysków, jak miało to miejsce w zeszłym roku w przypadku The National Pierwsze dwie strony Frankensteina I Ścieżka śmiechu. Z drugiej strony, jeśli masz materiał i jesteś z niego dumny, to dlaczego, do cholery, nie miałbyś go opublikować? Jeśli chodzi o więcej muzyki od The Smile, Faye Webster i Waxahatchee, z pewnością nie narzekamy. W każdym razie stajemy się rozpieszczonymi bachorami, mającymi nadzieję na jeszcze więcej przed końcem roku.

— Jonah Krueger
Koordynator redakcyjny




Zrodlo